Tam, gdzie żądzą Krew, Pot i Piksele

0
147
Krew, pot i piksele

Lubicie grać? Tak? Nie? Tak czy siak – z grami stykamy się częściej, niż miało to miejsce kiedykolwiek wcześniej. Ich proces powstawania obrósł w wiele mitów. Śmiem twierdzić, że żadna książka nie pokazała życia deweloperów tych interaktywnych światów tak przystępnie, jak Krew, Pot i Piksele autorstwa Jasona Schreiera.

Książka już na początku wysnuwa dwa założenia. Pierwsza z nich, to że czytelnik może czuć się w tym świecie równie zagubiony, co przed laty jej autor. Dlatego stosuje kilka metod, by ułatwić nam odnalezienie się w świecie producentów gier. Co może zostać ułatwione, zostaje ułatwione. Drugą jest założenie, jak wiele czynników i trudności składa się na tworzenie gier. To główna myśl idąca za lekturą – że jest trudno, ale nie bez satysfakcji. Deweloper jest w niej jak artysta, który nie spocznie dopóki nie skończy swojego dzieła, często poświęcając swoje zdrowie i życie osobiste. Taki zarys ukazuje jej pierwsze -naście stron. Po zwięzłym i przystępnym dla byle casuali wstępie dostajemy najistotniejszą treść.

Gamedev to nie byle bułka z masłem…

Tytuł podzielony jest na dziesięć rozdziałów, a każdy opowiada o produkcji innej gry. Autor przeprowadził na potrzebę tytułu ponad setkę rozmów, tych mniej i bardziej oficjalnych. Jak sam zaznaczył, nękał on ludzi mądrzejszych od siebie, by podzielili się wszelkimi tajnikami, które ułatwiłyby nakreślenie procesu powstawania gier i wszystkich powiązanych z tym zjawisk. Padło na hity rangi AAA (czyli tworzone przez korporacyjne potęgi tytuły o milionowym budżecie), pokroju Diablo III. Nie mogło zabraknąć naszej narodowej dumy, co za zaskoczenie, Wiedźmina 3.

Cieszy, że nie tylko dla tych molochów znalazło się miejsce w Krwi. Goszczą tu też drobni twórcy niezależni, czyli deweloperzy Stardew Valley (prawdziwie urzekająca historia o morderczej, samotnej pracy i nieoczekiwanym sukcesie) i Shovel Knighta. Te dziesięć historii ma ze sobą wiele wspólnego. W każdej z nich w trakcie produkcji gry natrafiano na opóźnienia czy nieoczekiwane problemy.

…raczej kanapka z gwoździami!

Dla mnie najciekawsze okazały się części książki poświęcone małym studiom indie. Niezależna twórczość zawsze była mi bliska, czy to za sprawą takich festiwali jak Ars Independent, lokalnych producentów, czy własnej inwencji. Ciekawie jest więc dowiedzieć się, jak wyglądały kulisy sukcesów tytułów, za którymi stało często raptem kilkoro osób, szalony pomysł i niewielka suma pieniędzy.

Myślę, że książka może zmotywować kolejne pokolenie młodych twórców do ciężkiej pracy. Ta jest nieunikniona dla rozwoju tej rozwijającej się wciąż branży. Byleby nie była za ciężka – przed czym zresztą przestrzega jej wydźwięk, a co zdaje się być czasem nie do obejścia przy kreacji nowej gry. Rozmówcy Jasona Schreiera są z nim bardzo szczerzy. Obrywa się sponsorom, nie brak tu też autokrytyki, gdy wspominają przykładowo traumatyczne fale zwolnień, których musieli dokonać w swoich firmach, by je ocalić.

Droga przez mękę explicite

Krew, Pot i Piksele radzi sobie dobrze z przedstawieniem czytelnikowi, że ta branża to nie jest taka bajka, jaką może się niektórym jawić. Jak wiele wymaga proces kreatywny. Przez książkę można przemknąć naprawdę szybko. Raz, że nie jest za długa, to przede wszystkim jest napisana w lekkim języku, stara się upraszczać różne skomplikowane zagadnienia.

W ogólnym rozrachunku, na tych kilkuset stronach dostajemy prawdziwe oblicze środowiska gamedevu w pigułce. I nawet, jeśli się w nim orientujecie, to warto tytuł przeczytać. Tak ze względu na ogrom pracy, jaki został włożony w przygotowanie książki, jak i wartość informacyjną. A poza tym – zwyczajnie dobrze się ją czyta.


Dziękuję wydawnictwu SQN za egzemplarz recenzencki.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments