Nowość od Wydawnictwa Jaguar to przede wszystkim opowieść o tolerancji i akceptacji. O życiu, w którym trzeba kontrolować zżerające od środka tajemnice, żeby móc jakkolwiek funkcjonować. Książka porusza aktualny temat, jakim jest akceptacja osób homoseksualnych, transseksualnych oraz niebinarnych. Mimo tego, że z całą pewnością jest to literatura młodzieżowa, powinien ją przeczytać każdy, bez względu na wiek.
Someone new na pierwszy rzut oka zachwyca okładką. Pokochałem tę okładkę
Micah jest córką bogatych prawników. Pewnego dnia zmuszają oni jej brata, Adriana, do opuszczenia domu. Nie są w stanie zaakceptować tego, że ich syn jest gejem. To plama na honorze, wstyd dla rodziny, rzecz nie do pojęcia. Micah wyprowadza się do własnego mieszkania, nie chcąc już więcej słuchać swoich rodziców. Jej sąsiadem okazuje się być Julian – chłopak, który jakiś czas wcześniej stracił przez nią pracę. Julian jest obojętny, zimny i nie daje się przeprosić, a to wszystko sprawia, że Micah czuje się fatalnie. Jednak jego tajemnicza natura pociąga ją coraz bardziej, nie może przestać o nim myśleć. W końcu okazuje się, że Julian trzyma na dystans nie tylko ją, ale i innych ludzi. Ukrywa tajemnice, mogące zmienić sposób, w jaki Micah go postrzega.
Someone new, someone diffrent
Micah za wszelką cenę pragnie odnaleźć swojego brata – notorycznie wysyła mu wiadomości, sprawdza jego ulubione miejsca, a także odwiedza centra pomocy osobom homoseksualnym. Adrian, którego tak bardzo kochała, zniknął. Dziewczyna nie może pojąć, dlaczego nie powiedział jej nic o swojej seksualności. Przecież byli ze sobą tak blisko.
Ludzie homoseksualni nie są przez to gorsi, jedynie bardziej pokrzywdzeni. To my ich krzywdzimy – inni ludzie. A przez skrzywdzenie Adriana, Micah nie ma kontaktu z ukochanym bratem. Wciąż jednak nie traci nadziei, że jej poświęcenia przyniosą efekty.
Someone new, czyli piękna historia w 480 stronach
Ta powieść wciąga. Jestem bardzo wyczulony na zbędne wątki i mogę stwierdzić, że tu każdy szczegół ma znaczenie i jest połączony z motywem przewodnim. To naprawdę godne pochwały, zwłaszcza, że coraz więcej jest niepotrzebnie rozległych opisów, zakłócających odbiór tekstu.
Na początku myślałem, że to będzie zwyczajna młodzieżówka. Spodziewałem się porywającej miłości, rozkwitającego romansu, trudności w byciu razem, aż wreszcie typowej końcówki. Jednak książka porwała mnie i odkładałem ją z żalem, nie mogąc doczekać się rozstrzygnięcia. Nerwowo śledziłem każdą linijkę tekstu i coraz bardziej uwielbiałem dzieło Laury Kneidl. Kilka razy się zaśmiałem, kilka razy wzruszyłem, ale cały czas byłem z Micah i jej nadziejami.
A jednak ma wady
To idealna pozycja do czytania na lato, ale mimo wszystko ma wady. Rzeczywiście wciąga i chętnie przeczytałbym ją jeszcze raz. Jednak ostatnie sto stron wydało mi się naprawdę rozczarowujące. Co prawda, nie spodziewałem się takiego zakończenia – podejrzewałem wiele, ale nie to – jednakże akcja nabrała zbyt szybkiego tempa. Mam nieodparte wrażenie, że autorce brakło już chęci, a może pomysłu, na pociągnięcie wątku. Przez prawie czterysta stron zachwycałem się opowieścią, aż tu nagle przyszedł niespodziewany koniec. Someone new można porównać do mocnego, pięknie splecionego warkocza, który na końcu jest rozwalony i skołtuniony.
Someone new, something beautiful
Chciałbym, żeby takich młodzieżówek było więcej. Someone new – pięknie wydane tomy dzieła tak ciekawego i poruszającego, że nie sposób go nie polecić. Nadzieja, która potrafi niwelować ból. Przyjaźń, która podnosi na duchu. Miłość, która skleja całe życie. Bo wartości człowieka nie wyznacza to, jak bardzo różni się od innych, a tym bardziej jego seksualność.
Bo miłość jest jak drzewo: sama z siebie rośnie, głęboko zapuszcza korzenie w całą istotę człowieka i nieraz, na ruinie serca, dalej się zieleni. – Victor Hugo “Nędznicy”
Są wakacje, w dodatku dosyć trudne, toteż jest więcej czasu na czytanie. Sprawdźcie ranking najlepszych serii książkowych!