Michał Gołkowski – Komornik [recenzja]

0
371

Jak wygląda życie na Ziemi po końcu świata? Rozum podpowiada, że nie powinno wyglądać w żaden sposób, bo nie powinno być ani życia, ani świata. Michał Gołkowski w swoim Komorniku przedstawia nam zgoła odmienną wizję.

Jakiś czas temu miałem okazję przeczytać kontynuację recenzowanej przeze mnie dziś powieści – moje wrażenia z lektury wspomnianej drugiej części możecie przeczytać tutaj. Streszczając swoje odczucia, powiem tyle: byłem Rewersem bardzo pozytywnie zaskoczony, miejscami wręcz urzeczony. Wydawnictwo Fabryka Słów okazało się nad wyraz uprzejme i pozwoliło mi uzupełnić braki fabularne, przesyłając do mojej dyspozycji pierwszą część cyklu o Komorniku.

„Okazało się, że przyzwyczajoną do masówki i zbiorówki ludzkość oczekiwała zagłada indywidualna. Jeden po drugim mieliśmy oczekiwać na naszą osobistą, prywatną, spersonalizowaną śmierć.”

Tak więc: dowiadujemy się, w jaki sposób doszło do Apokalipsy i dlaczego nie przebiegła ona w taki sposób, w jaki Święty Jan sobie ją przed wiekami wyobraził. Przedstawiona zostaje nam struktura organizacji odpowiedzialnej za przeprowadzenie jej, jak i poznajemy naszego głównego bohatera, Komornika Ezekiela Siódmego. Kroczy on przez zgliszcza pozostałe po naszej cywilizacji i wypatruje ludzi, od których ma wyegzekwować zaległe należności, czyli ich życie. Oczywiście działając legalnie i prawomocnie, na usługach Góry – na wszystko są pokwitowania. Jego głównym dłużnikiem jest Jonasz, którego wytrwale ściga przez dwa tomy, po drodze imając się różnych innych zleceń. Podczas ich realizacji zauważa też pewne niepokoje na linii Blask-Rewers i przetasowania w szeregach Góry, jak i spotyka niemałą ilość ciekawych osobników.

Postaci wykreowane przez Gołkowskiego są bardzo żywe i pełne charakteru. Ich zachowania zaś takie, jakich można by się spodziewać po ludziach żyjących w opisywanych przez niego warunkach. Widać konsekwencję w kreowanym przez niego świecie – moje odczucia po lekturze pierwszej części nie różnią się od tych, jakie miałem po przeczytaniu sequelu. Napisana jest bogatym językiem, miejscami prześmiewczo, miejscami refleksyjnie, nieodmiennie jednak bardzo inteligentnie. Nieraz uśmiechnąłem się pod nosem, towarzysząc Ezekielowi podczas jego wędrówek. Nietrudno było mi zidentyfikować się z jego bolączkami, które – odarte z tej nierzeczywistej otoczki, jaką jest cała Apokalipsa – w samym założeniu są bardzo ludzkie i przyziemne.

„Przypuszczam, że wyglądałem jak klasyczny, epicki bohater odjeżdżający po wykonaniu zadania ku zachodzącemu słońcu. Samotnik napełniony słuszną dumą po uratowaniu niezliczonych niewinnych żywotów, zmuszony jednak przez okoliczności do odejścia w nieznane… Tak przynajmniej powinienem się w teorii czuć.
Zamiast tego bolało mnie dokładnie wszystko, co tylko mogło boleć, w dodatku miałem niestrawność i znów ruszała mi się dolna dwójka.”

Gorąco zachęcam do zapoznania się z twórczością Michała Gołkowskiego, bo pisze on po prostu bardzo dobrze. Dużo akcji, sprawne opisy, ciekawa historia i wiarygodni bohaterowie – czego chcieć więcej? Dobrą – przynajmniej dla mnie – wiadomością jest to, że trzeci tom jest już na ukończeniu, wyczekiwać go będę z nieskrywaną niecierpliwością.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments