Aero-Vederci Baby czyli pożegnanie w wielkim stylu

0
333

Chyba każdy z nas ma listę koncertów, na które chciałby pojechać, ale wie, że to mało realne, a w przypadku niektórych koncertów wręcz niemożliwe. Do niedawna na mojej liście był koncert Aerosmith… Ale życie lubi zaskakiwać i płatać figle, prawda?

Gdy zespół ogłosił pożegnalną trasę od razu pomyślałam, że muszę pojawić się na koncercie. Niestety, bilety rozeszły się szybciej niż przypuszczałam. Kiedy już pogodziłam się z faktem, że szansa na zobaczenie tej legendarnej grupy przejdzie mi koło nosa nastąpił niespodziewany zwrot akcji. W dniu koncertu (2.06.2017) okazało się, że ja też będę tą szczęściarą, która pożegna się z zespołem!

Koncert był pięknym zwieńczeniem kariery zespołu. Podczas Intro widzowie mogli przypomnieć sobie historię Aerosmith. Przy akompaniamencie “O Fortuna” Carla Orffa wyświetlały się kolejno zdjęcia zespołu i krótkie filmiki przeplatane okładkami płyt. Po wspomnieniach przyszedł czas na pożegnanie się z fanami i to nie byle jakie pożegnanie! Setlista była wypełniona najlepszymi utworami zespołu. Na największe hity – “Cryin”, “Livin on the Edge” czy “Janie’s Got a Gun” – zebrani nie musieli długo czekać, zostały zagrane niemalże na początku. Cały koncert zespołowi towarzyszył kilkusetgłosowy chór w postaci fanów, który odśpiewywał każdą piosenkę. Nie brakowało też niespodzianek – podczas utworu “I Don’t Want to Miss a Thing” arena zapełniła się papierowymi, białymi i czerwonymi sercami oraz setką małych światełek. Efekt naprawdę robił wrażenie.

Podczas bisu Aerosmith wykonał dwa utwory: “Dream On” oraz “Walk This Way”. Pierwszy bisowy utwór Steven Tyler rozpoczął na fortepianie, na który sprawnie wskoczył gitarzysta zespołu. Nie brakło również konfetti, które wystrzeliło wraz z dymem podczas utworu “Walk This Way”.

Muzycy po scenie poruszali się po scenie żywiołowo, ciągle mając na uwadze publiczność. Momentami aż ciężko było nadążyć za nimi wzrokiem. Po prostu ogień! Ruch sceniczny Stevena Tylera zawstydziłby niejednego młodego artystę. Podczas licznych przejść, obrotów i gimnastykowania się ze statywem mikrofonowym, łatwo było zapomnieć, ile lat właściwie ma wokalista.

Aż trudno uwierzyć, że to trasa pożegnalna. Zespół jest w bardzo dobrej formie, muzycy mają w sobie wiele pozytywnej energii niczym po wydaniu nowej płyty. To chyba jedno ze smutniejszych pożegnań w świecie muzyki.

Setlista:
Aero-Vederci Baby
Źródło: facebook.com/aerosmith

 

 

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments