“Teraz liczy się tylko literatura popularna i modne powieści, a o prawdziwych dziełach nikt już nie pamięta. Nikt już nie czyta Dostojewskiego, Prusa…” – brzmi znajomo?
Z wysypem fanów jakiejś konkretnej, aktualnie popularnej powieści możemy spotkać się w momencie, kiedy ta właśnie otrzymuje głośną nagrodę. Często przy takich okazjach pojawiają się opinie, że tylko literatura „wysoka” warta jest naszej uwagi, a osoby uważające inaczej zupełnie się nie znają. Czy rzeczywiście tak jest? Dlaczego w dyskusji odnośnie literatury pojawiają się często pytania o znajomość monumentalnych dzieł, a w przypadku jej braku pada argument „nie czytałeś to się nie znasz”? Czy czytanie i literatura rzeczywiście muszą być kreowane na rozrywkę wyższych sfer?
Literatura popularna a literatura wysoka
Sytuacje opisane we wstępie nie dotyczą wyłącznie literatury. Odnoszą się także do filmu czy muzyki, ogólnie szeroko pojętej kultury. Często spotykamy się z ludźmi (np. na portalu recenzującym filmy), którzy kończą dyskusję stwierdzeniem: „A widziałeś 23 minutowy film tego reżysera sprzed 50 lat? Nie? To się nie wypowiadaj”. Sugerują oni tym samym, że tylko zapaleniec znający każde dzieło danego twórcy może zabierać głos w dyskusji. Któż z nas nie spotkał się z opiniami, że nie możemy chodzić w koszulce z logiem naszego ulubionego zespołu metalowego, bo nie znamy imienia kota perkusisty czy imienia babci wokalisty? W przypadku literatury jest podobnie. Wielu czytelników fanatycznie podchodzi do twórczości swojego ulubionego twórcy, odbierając możliwość wypowiedzi innym odbiorcom.
Wystarczy wyszukać dowolne dzieło i poczytać opinie, jakie pojawiają się po premierze nowej książki, filmu. Im głośniejszy tytuł tym lepiej. Zawsze znajdziemy komentarze, które przekazują nam wiele ważnych i trafnych informacji, jak na przykład: „Wybitne dzieło 10/10” lub „Beznadziejne 1/5”. Dobrym przykładem jest Paw Królowej Doroty Masłowskiej, którego recenzje oscylują od „Idealna powieść, powinna otrzymać Nobla” po „Jej nagroda była po znajomości, ona nie potrafi pisać”. Jak wiemy, Internet rządzi się swoimi prawami. Osoby skupione na fanowskich forach czy portalach społecznościowych wyrażają przeróżne, często skraje opinie. W pewien sposób napędza to zainteresowanie, szczególnie głośnymi tytułami znanych autorów jak Stephen King, Paulo Coelho czy Dan Brown. Ale wielu czytelników może też odstraszyć. W przypadku powieści mniej znanych, cóż…
Czytanie jako rozrywka
W Polsce czytanie nie należy do najpopularniejszych form spędzania wolnego czasu. W rożnych rankingach czy ankietach wypadamy bardzo słabo w porównaniu do innych krajów. Wystarczy przytoczyć badania czytelnictwa Biblioteki Narodowej. Ludzie czytają niechętnie. Króluje literatura popularna – prosta, lekka i przyjemna. Kryminały, romanse, książki sławnych ludzi. Czy to źle? Według niektórych środowisk – bardzo.
Pięćdziesiąt twarzy Greya a sprawa polska
Wystarczy sobie przypomnieć reakcje po pojawieniu się Pięćdziesięciu twarzy Greya. Opinie, że jest to tani erotyk, trywialne porno dla mamusiek, że to powieść dla desperatów były niezwykle częste, a szkoda. Sam nie uważam tej powieści za wyżyny literackie, ale ma ona swoje zasługi w promocji czytelnictwa wśród osób, które zwykle po książki nie sięgają. Podobnie z sagą Zmierzch, gdzie opinie o infantylnej miłości Belli i Edwarda mieszały się z niecierpliwym oczekiwaniem na dalszy rozwój tej cudownej, zakazanej miłości. I znów nie uważam, że to saga wybitna.
Dlaczego przyznanie się, że komuś podoba się Pięćdziesiąt twarzy Greya wywołuje śmiech politowania, a zachwyt nad Harrym Potterem łzę wzruszenia w oku? Gdzie, nie ukrywajmy, nie jest to wybitna literatura popularna. Jest przecież pełna błędów logicznych! Infantylność bohaterów, niekompetencja nauczycieli czy Lord Voldemort atakujący pod koniec roku szkolnego w celu zadbania o edukację małego czarodzieja to tylko kilka z nich. Ale czy to cokolwiek zmienia? Czy zabiera niekłamaną przyjemność z obcowania z dziełem Rowling?
Wybitne dzieła
Nazbyt często spotykamy się z opiami, że należy czytać jedynie literaturę wybitną – sięgać po lektury światowej sławy. Ulissesa najlepiej czytać w oryginale, a dzieła polskich wieszczów narodowych należy mieć zawsze w pamięci. Słyszymy, bądź czytamy, że oglądać możemy jedynie wybitne kino, jak filmy Kieślowskiego czy Zanussiego. Opinie tego typu pojawiają się nie tylko w bezpośrednich kontaktach i rozmowach. Także w programach publicystycznych i kulturalnych. Głośna była niedawna wypowiedź jednej z wybitnych polskich aktorek przy okazji mundialu. Wywyższała ona kulturę nad sport. Podobnie w przypadku tegorocznego Narodowego Czytania, gdzie wiele osób broniło Przedwiośnia, stosując jedynie argumenty o tym iż jest wybitnym dziele literackim. Fakt, że nikt poza licealistami tego dzieła nie czyta jakoś wszystkim umyka.
Debata na temat literatury?
Tego typu opinie wpływają bardzo krzywdząco i destrukcyjnie na czytelników. Niszczą pole do debaty na temat literatury nie zawsze ambitnej, ale lekkiej i przyjemnej. Nie zachęcają ludzi do czytania i wyrażania swoich wrażeń po skończonej lekturze. Osoby zachwycające się romansami przy takich wypowiedziach mogą poczuć się gorsze lub głupsze. Mogą zupełnie zniechęcić się do sięgania po literaturę w ogóle. Wszak co to za literatura? Oczywiście Duma i uprzedzenie to książka wybitna. Znajomością tej powieści należy się chwalić. Inne romanse jako literatura popularna powinny być zapomniane. Podobnie fantastyka i science fiction. Fani Diuny, Władcy Pierścieni patrzą z politowaniem na miłośników współczesnych dzieł tego nurtu. Fakt, że Władca Pierścieni ma słabe momenty, nudnawe opisy i zbędnych bohaterów (Tom Bombadil) zahacza o herezje. Tworzenie bohaterów przez wielokrotne ich klonowanie w Diunie – również.
Czytać każdy może
Istnieje tak wiele gatunków literackich, że każdy może znaleźć coś ciekawego dla siebie. Trzeba pogodzić się że każdemu może spodobać się coś zupełnie innego. To, dlaczego sięgamy po konkretne dzieła literackie, też nie jest bez znaczenia. Wszak szukamy czegoś, co nas poruszy bądź rozbawi. Oczywiście znajomość dzieł klasyków jest powodem do dumy, warto je znać ze względu na rys historyczny, styl autora i słownictwo. Kiedy jednak opieramy na niej każdy argument i tworzymy krzywdzące innych czytelników opinie, wykluczając z dyskusji, stajemy się zmorą czytelnictwa. Nie tylko w Polsce. Jednak jak ognia boimy się wyrazić swoje odmienne zdanie. Nawet jeżeli nasze zdanie jest poparte konkretnymi argumentami, boimy się zakrzyczenia przez resztę.
Co można z tym zrobić? Cóż, jedyną opcją jest zignorowanie takich opinii. Jest to o tyle trudne, że w dobie Internetu przebicie się z własnym, często innym zdaniem, jest trudne. Czytanie jest taką samą rozrywką jak oglądanie filmów, chodzenie do opery czy robienie czegokolwiek, co sprawia nam przyjemność jako hobby – prowadzi do rozwoju. Trzeba czytać. Każdy powinien sięgać po taką literaturę, jaka daje mu przyjemność. Nie ważne czy to literatura popularna czy wysoka Czy wobec tego powinniśmy się kierować recenzjami i opiniami innych, czy w ogóle są potrzebne? Oczywiście! Jednak powinniśmy zachować do nich zdrowy dystans. Najbardziej trafne są opinie nie wynikające z prób wywyższenia się i udowadniania innym że wszystko wie się najlepiej. Takie artykuły znajdziecie na Kulturalnych Mediach.