Anegdotki – poprawiają humor, wzbogacają nasze rozmowy podczas imprez u znajomych, a także stanowią przyjemną lekturę do poczytania. Najciekawsze z nich są te, w których mowa o znanych osobistościach. Poznajmy więc… anegdoty o pisarzach.
Mark Twain i metoda na przeklinanie
Mark Twain miał brzydki zwyczaj – strasznie przeklinał. Żona, chcąc pomóc w zwalczaniu tego nawyku, poradziła mu, by za każdym razem ilekroć zaklnie, włożył do kieszeni kamyk.
Kiedyś pisarz wrócił po ciężkim dniu do domu, opróżnił kieszeń z dużej ilości kamyków i powiedział:
Resztę wkrótce przywiezie samochód ciężarowy.
Alexandre Dumas – chodząca skromność
Pewnego dnia syn pisarza zobaczył go czytającego książkę, która wydawała się go całkowicie absorbować. Z ciekawości zapytał ojca co to za książka.
– To naprawdę fascynująca powieść! – odrzekł pisarz. – Nie mogę się doczekać, jak skończą się losy bohaterów.
– A kto jest autorem? – zapytał syn.
– Ja! Sam to napisałem! – odpowiedział pisarz.
Pewnego razu, kiedy Dumas wrócił z proszonego obiadu, jego syn zapytał:
No i jak tam, wesoło było?
– Bardzo – odpowiedział ojciec – ale gdyby mnie tam nie było, to umarłbym z nudów.
James Joyce: siedem słów…
Jamesa Joyce’a odwiedził kiedyś bliski przyjaciel i zastał go w stanie kompletnego załamania. Ponieważ wiedział doskonale, że Joyce cierpi zazwyczaj ogromne męki twórcze, więc bez zbędnych wstępów zapytał:
– I jak, ile dzisiaj napisałeś?
– Siedem słów – jęknął Joyce.
– No to świetnie – zaczął pocieszać go przyjaciel.
– Ale nie wiem w jakiej mają być kolejności.
Alexandre Dumas – świetna riposta
W Paryżu grana była sztuka francuskiego komediopisarza Emila Augiera. Siedzący obok autora Alexandre Dumas pokazuje mu w pewnym momencie widza, który smacznie zasnął.
– Oto jest działanie pańskiej sztuki na widza – powiedział Dumas.
W dwa dni później siedzieli obaj autorzy na sztuce Dumasa. Tym razem Augier wskazuje na śpiącego widza.
– Niech pan zobaczy teraz, jak działa pańska sztuka.
– Ach, poznaję go! To jest ten widz z pańskiej sztuki. On się jeszcze nie obudził.
Mark Twain – po prostu mistrz…
Mark Twain mieszkał w nowym mieszkaniu już blisko pół roku.
Pewnego dnia zupełnie niespodziewanie, bez kołnierzyka i w rannych pantoflach, w porze obiadowej zjawił się u mieszkających naprzeciw sąsiadów. Kiedy wprowadzono go do salonu, wygłosił do zdziwionych mieszkańców następujące przemówienie:
Wielce Szanowni Państwo! Aczkolwiek mieszkam w najbliższym sąsiedztwie już pół roku i chciałem państwa odwiedzić, nie dane mi było, ku wielkiemu mojemu ubolewaniu, złożyć państwu wizytę. Zawsze coś stawało na przeszkodzie. Sami zresztą państwo wiecie, jak trudno jest człowiekowi wywiązać się ze swoich najprymitywniejszych obowiązków. Dzisiaj jednak powiedziałem sobie: Teraz to musi nastąpić. Jestem przekonany, że państwo niewątpliwie są zdziwieni; po tak długim ociąganiu się przyszedłem bez kołnierzyka, w rannych pantoflach i wybrałem porę obiadową. To wszystko wyda się państwu nieodpowiednie. Zgadzam się pod tym względem z państwem całkowicie. Mam nadzieję, że państwo mi wybaczą, jeżeli dowiedzą się przyczyny, dla której musiałem zrezygnować z przestrzegania obowiązujących zwyczajów i przybyć do państwa bezzwłocznie. Chciałem donieść, że u państwa pali się i że płomienie wydobywające się z drugiej strony domu obejmują pewnie więzadła dachu.
George Bernard Shaw, czyli jak odpowiadać na niecodzienne pytania
Pewien dziennikarz, przeprowadzając wywiad z Georgem Bernardem Shawem, siląc się na oryginalność, zapytał pisarza, co sądzi o piekle.
Wie pan, trudno mi mówić o tych rzeczach obiektywnie – odparł Shaw – mam tam tylu przyjaciół…
Mark Twain i jego pech
Marka Twaina zapytała raz wielbicielka:
– Czy w miłości ma pan szczęście czy pecha?
– Zdecydowanego pecha, łaskawa pani – odparł Twain. – Jedyna kobieta na świecie, którą kocham, wyszła za mąż.
– Czy będę niedyskretna, jeśli spytam za kogo?
– Za mnie – odpowiedział pisarz.
Jan Kasprowicz nie umie czytać?
Pewien Góral poprosił Jana Kasprowicza o przeczytanie otrzymanego listu. Pismo było tak nieczytelne, że pisarz nie mógł spełnić jego prośby. Na co góral rzekł:
Panocku, mogliście od razu mówić, ze nie umicie cytoć!
Arthur Conan Doyle i jego żarcik
Doyle wysłał swoim przyjaciołom telegram, o treści: Znikaj jak najprędzej. Tajemnica wydała się. Po tym incydencie, w ciągu dwudziestu czterech godzin, wszyscy wyjechali z kraju.