Rzadko bywa tak, że debiutująca pisarka budzi takie emocje, jak M.L. Rio. Jej A jeśli jesteśmy złoczyńcami idealnie wpisuje się w klimat dark academia, który kojarzy się przede wszystkim z Tajemną historią. Występujące podobieństwa dają fanom Donny Tartt nadzieję, że może bestsellerowa autorka doczekała się godnego naśladowcy. Czy książka Rio jest więc ciekawą inspiracją, a może jedynie marną imitacją?
Teatr osobowości
W elitarnej szkole artystycznej, na czwartym, ostatnim roku aktorstwa uczy się Oliver. Na deskach teatru występuje z nim szóstka przyjaciół, którzy przetrwali w wymagającym college’u dzięki swoim talentom. Napędza ich miłość do Szekspira, którego niestrudzenie wystawiają na scenie i uczucia, jakimi darzą się nawzajem. Każdy z nich wpada w pułapkę odgrywanej przez siebie roli. Zdaje się, że tak często wkładali kostiumy i maski postaci z utworów dramaturga, że zapomnieli kim byli zanim zaczęli uprawiać aktorstwo. I jak to bywa w grupie najlepszych, w końcu rodzi się między nimi rywalizacja o miano mistrza. Jeden z grupy przypłaca tą próbę życiem. Wypadek? Morderstwo? Teraz reszta studentów musi odegrać najważniejszy spektakl w swoim życiu, by nie zostać uznanym za winnego… Powieść rozpoczyna się jednak od momentu, kiedy po dekadzie spędzonej w więzieniu, na wolność wychodzi Oliver Marks. Nareszcie będzie miał szansę opowiedzieć swoją wersję wydarzeń.
The show must go on
A jeśli jesteśmy złoczyńcami ma do zaoferowania tajemniczy klimat, w którym łatwo się zakochać. Otoczka elitarnej szkoły dla wybrańców i ich brudne sekrety robią wrażenie. Spośród bohaterów łatwo wybrać swoich ulubieńców, a przez to, że różnią się oni znacząco charakterami, czytelnik na pewno będzie mógł się z jakimś w pewnym stopniu utożsamić. Nie wszyscy dostali jednak tyle samo czasu, by można było ich lepiej poznać. Szkoda, bo Aleksander czy Wren mieliby pewnie dużo ciekawych rzeczy do zaoferowania, gdyby poświęcono im więcej stron. Interesujące są tu najbardziej właśnie relacje między postaciami, które nie zawsze są takie oczywiste. Pod tym kątem książka wypada dobrze, bo młodzi studenci gubią się w swoich uczuciach. Raz wybierają miłość, raz przyjaźń, a ich emocje często zmieniają się jak w kalejdoskopie.
Nieśmiertelny Szekspir
M.L. Rio składa tą powieścią hołd Szekspirowi i świetnie manewruje między własną historią, a motywami z klasycznych dramatów. Aktorzy przerzucają się cytatami z Króla Leara, Makbeta, Juliusza Cezara, Otella i wielu innych sztuk. Czasami, by wyłapać kontekst trzeba cofnąć się myślami do czasów szkolnych i przypomnieć sobie, do czego zmierzał dany utwór. I choć samo wplatanie fragmentów Szekspira w powieść jest bardzo ciekawym elementem, tak po parunastu rozdziałach ilość odgrywanych scen, prób i wystąpień teatralnych zaczyna lekko męczyć. Poza tym sama sprawa morderstwa, która jest tu na pierwszym planie wydaje się trochę zbyt… prosta. Czytając uważnie, z łatwością można domyślić się tego, co się stało i samemu wyciągnąć wnioski odnośnie przyczyny wydarzeń. Zwłaszcza że sam opis książki sugeruje, że Oliver, który odsiedział wyrok za zabójstwo, wcale nie musi być „tym złym”.
Wróbel
Ciągłe porównywanie A jeśli jesteśmy złoczyńcami do Tajemnej historii jest uzasadnione, bo obie książki mają podobny klimat, a ich akcja kręci się wokół studentów, którzy doprowadzają swoim zachowaniem do tragedii. Wydaje się jednak, że takie porównania nie wychodzą powieści Rio na dobre, bo nieważne jak wspaniała byłaby jej powieść, każdy będzie miał z góry ustalony do niej stosunek i bardzo wysokie oczekiwania. A przy powieści Rio i Tartt nie powinno się stawiać znaku równości. Tak samo jak raczej nie powinno się wybierać, która z nich jest lepsza, bo są to dwie osobne historie. Nawet jeśli czuć inspirację Tajemną historią to A jeśli jesteśmy złoczyńcami zasługuje, by ocenić je sprawiedliwie, nie sugerując się pracą kogoś innego.
Et tu, Brute?
Powieść M.L. Rio wciąga tak bardzo, że niełatwo będzie nam się od niej oderwać choć na chwilę. Nawet jeśli czytelnik domyśli się rozwiązania, raczej nie popsuje mu to mocno zabawy, bo książka jest naprawdę ciekawa, dobrze napisana i potrafi chwycić za serce. Zauroczeni jej zaletami, łatwo wybaczymy parę mankamentów i szczegółów, które nie psują jej ogólnego, pozytywnego odbioru. Jest to przede wszystkim historia tego, jak szybko i drastycznie potrafią zmienić się ludzie i jak cienka linia dzieli przyjaźń od miłości, czy nienawiści. Jednym z plusów jest także zacieranie się granic gatunków. A jeśli jesteśmy złoczyńcami to jednocześnie dobry thriller, niezła sensacja, chwilami lekki romans, a częściowo powieść niby młodzieżowa, niby new adult. Warto docenić również sam aspekt wizualny książki. Okładka polskiej wersji pozostała wierna oryginalnej. Nie ma na niej wiele, ale też wiele nie trzeba, bo akcent w postaci małego, konkretnego ptaka wystarczy, by zatrzymać na nim wzrok na dłużej.
A jeśli jesteśmy złoczyńcami ukaże się nakładem wydawnictwa Must Read. Premiera książki już 8 marca!
Zachęcamy do zapoznania się z recenzją Powrotu do Brideshead.