Adrian Garlacz – Outlast
Jeżeli chodzi o mnie, to nie znoszę horrorów w żadnej postaci. Nie zmienia to faktu, że ograłem jednak kilka tytułów. Jeżeli miałbym wybrać spośród nich, to mój głos pada na Outlasta, czyli pierwszoosobowy survival horror wydany w 2013 roku na PC. Debiutancki projekt studia Red Barrels na długo pozostanie w mojej pamięci.
Akcja gry rozgrywa się w opuszczonym psychiatryku położonym gdzieś w stanie Kolorado. Budynek przez długie lata stał pusty, do czasu aż wykupiła go korporacja Murkoff, przekształcając go w ośrodek badań. Naszym bohaterem jest niejaki Miles Upshur, dziennikarz, który otrzymał informacje o nietypowych zdarzeniach mających miejsce w zakładzie.
Historia rozpoczyna się tuż przed bramą ośrodka, gdzie otrzymujemy podstawowe informacje, jak np. instrukcja obsługi kamery, czy też poradę, jak biec (Tsaaaa….).
Wchodząc do środka bardzo szybko przekonujemy się, że nie był to zbyt mądry pomysł. Jak się okazuje, na miejscu przeprowadzane są dziwaczne rytuały oraz nielegalne eksperymenty. Ponadto w psychiatryku zastajemy pozostałości krwawej jatki. Ktoś wyciął w pień cały personel i wielu pensjonariuszy.
W grze nie brakuje brutalności, dużej ilości krwi czy też tu i ówdzie walających się kończyń lub zmasakrowanych ciał. Jednak nie to napędziło mi największego stracha.
Na samym początku spotykamy prawdopodobnie jedyną trzeźwo myślącą osobę, która tuż przed swoją śmiercią każe nam uciekać z tego miejsca tak szybko, jak tylko damy radę. Niestety horrory mają to do siebie, że raczej niechętnie pozwalają naszemu bohaterowi w prosty sposób opuścić miejsce akcji. Główne drzwi są zamknięte, a my spotykamy… Prosiaczka.
Prosiaczkofobia
Mój nemezis świata growego pojawia się już po kilkudziesięciu minutach rozgrywki. Nazwałem go Prosiaczkiem z powodu pierwszej kwestii, którą kieruje w kierunku naszego bohatera, określając go dokładnie tym słowem. Tak naprawdę nazywa się Chris Walker i był niegdyś żołnierzem, który kilka razy wybrał się do Afganistanu. Niestety jego umysł nie jest w najlepszym stanie.
Jest to przeciwnik, którego bałem się najbardziej i przez którego nigdy nie ukończyłem tej gry. Potężny wariat, który zdecydowanie uwziął się na naszego protagonistę pojawia się w grze kilkukrotnie i za każdym razem wywoływał u mnie strach. Pomimo, że od jakiegoś czasu oglądam i gram w coraz więcej tego typu produkcji, dzięki czemu strach nieco się przytępił, w dalszym ciągu nie jestem w stanie pozbyć się lęku przed tą postacią.