Chwile grozy! Najstraszniejsze gry według redaktorów KM

0
2067
Najstraszniejsze gry - Resident Evil 2

Niektórzy ludzie lubią się bać. Część ucieka od tego uczucia, a inni wprost do niego lgną. Fani horrorów uznają, że najsilniejszy wpływ wywierają na nich nie filmy czy książki, a własnie gry. Dziś przygotowaliśmy dla Was zestawienie produkcji, które silniej niż cokolwiek innego wywołały w nas przerażenie.

Marcin Popielarz – Resident Evil 3: Nemesis 

Za pewne spora część z Was podniesie teraz wrzawę “buuuuu! Jak można uważać Residenty za straszne? Przecież Silent Hill czy Amnesia straszą o wiele bardziej!”. Zgodzę się, że Silent Hill ma jeden z najbardziej przerażających światów, a Amnesia potrafi nieźle zmierzwić włos na głowie przeciwnościami, na które napotykamy. Jednak na mnie samego najbardziej zawsze działało poczucie prawdziwego zagrożenia. Co by dużo nie gadać gry z serii Silent Hill są zwyczajnie proste. Ich ukończenie wymaga odporności psychicznej, aczkolwiek amunicji i przedmiotów leczących jest w nich pod dostatkiem. W dodatku co chwila możemy się zapisywać. W nieskończoność. To samo tyczy się Amnesii. 

Tak się robiło horrory

Prawdziwe poczucie zagrożenia generują we mnie za to gry z serii Resident Evil. Szczególnie od 1 do Code Veronica X (wliczając rzecz jasna Remake i 0). Gry te zupełnie inaczej podchodzą do gatunku survival horrorów. W tych grach akcji z prerenderowanymi tłami i nałożonymi na nie obiektami 3D zawsze wcielamy się w jednego ocalałego i próbujemy przetrwać w nieprzyjaznych warunkach. Niekiedy w wielkiej posiadłości, niekiedy na posterunku policji, niekiedy w całym mieście. Zawsze przeszkadzają nam w tym dziesiątki zombie, czy innych potworów. Przeszkodą są jednak także ograniczone zapasy. W grach Capcomu zawsze brakowało amunicji. A to głównie dlatego, że było jej zbyt mało, by zabić wszystkich przeciwników. Wobec tego gracz musiał zawsze główkować. Przemykać się korytarzami obok przeciwników, uciekać przed nimi i pamiętać jak są rozstawieni, aby jak najskuteczniej ich unikać.

Resident Evil 3 - najstraszniejsze gry
Grafika może się wydawać przestarzała, jednak jakość prerenderowanych teł nadal sprawia, że da się grać.

Do tego zagrożenie generował nietypowy system zapisów. W grze wykorzystywaliśmy w tym celu maszyny do pisania. Aby jednak ich użyć należało mieć ze sobą tusz, którego w grze dostawaliśmy ograniczoną ilość. Sprawiało to, że gracz zmuszony był do ostrożnego i bezpiecznego grania, bo zapis potrafił być nawet godzinę od momentu, w którym się znajdował. I właśnie to powodowało poczucie grozy. Świadomość, że nasza postać może umrzeć od 2-3 ugryzień, że wystarczy jeden błąd przeciwko mrocznym zombie, aby musieć przemierzać raz jeszcze te same lokacje zachowując ostrożność i wystrzegając się przeciwników. Oni sami rzecz jasna również potrafili przestraszyć. W końcu to zombie w rękach umiejętnego studia! W lokacjach, które kazały nam czuć się zaszczutymi i opuszczonymi. Dodatkowo musieliśmy przygotować się do walki z nimi. Zabrać tylko tyle amunicji, ile potrzeba ponieważ w przeciwieństwie do np. Silent Hilla przez całą grę mieliśmy ograniczoną ilość miejsca w plecaku. Bardzo ograniczoną. Jeśli dodam do tego fakt, że przedmioty leczące, klucze, przedmioty aktywne itp również zajmowały swoją przestrzeń to okazuje się, że niekiedy trzeba było przemykać się tylko z jedną bronią i jedną roślinką leczniczą, co tylko potęgowało napięcie.

Nemesis

Trzecia część postanowiła jednak jeszcze bardziej podnieść ciśnienie graczom wprowadzając do schematu rozgrywki pewnego… stręczyciela. Nemesis – bo o nim mowa – to zmodyfikowana genetycznie broń biologiczna, która została zesłana w 3 części gry do fikcyjnego Racoon City, aby wyeliminować oddział S.T.A.R.S., który znamy z pierwszej części gry. Potężne, 2,5-metrowe bydle z bazooką na ramieniu biega po całym mieście krzycząc tylko “STARS!” napotkawszy cel swojej misji. Jest bezwzględny i będzie przez całą grę ścigał naszą postać omijając tylko niektóre pomieszczenia. Niekiedy będziemy musieli z nim walczyć, jednak większość graczy w pierwszym przejściu wybiera ucieczkę kiedy to tylko możliwe (choć rzeczywiście można go pokonać przy każdym spotkaniu, aby zdobyć ciekawe przedmioty). Bestia jest szybsza od naszej postaci, posiada ataki dystansowe i bardzo silne uderzenia w zwarciu. Spotkanie z nim wymaga opanowania i sporych zapasów amunicji. Bałem się go grając pierwszy raz, boję się nadal. Przyznaję jednak w tym miejscu, że w grach z serii Resident Evil pojawił się ostatnio zawodnik bijący Nemesisa o głowę. Jest nim rzecz jasna Tyrant. O tym jednak przeczytacie nieco dalej i już nie z mojej ręki.

Najstraszniejsze gry - Resident Evil 3
Przyjemniaczek, nieprawdaż?

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments