Kamil Ceglarek – Playable Teaser
Jeszcze kilka lat temu opowiedziałbym zapewnie o fragmencie rozgrywki z Silent Hill 2, albo którejkolwiek z trzech części serii F.E.A.R. Jednak swojego czasu miałem przyjemność zobaczyć grę, która bardzo wysoko zawiesiła poprzeczkę dla gier z gatunku horroru na wiele lat – przynajmniej w mojej skromnej opinii. Zastanawiacie się o jakiej grze mówię? Już spieszę z odpowiedzią – mowa o wspólnej pracy panów Kojimy a także Del Toro zrealizowaną jedynie w postaci krótkiej acz treściwej wersji demonstracyjnej P.T. czyli wstępie do Silent Hills. Demo to jako zajawka czegoś większego wywołało u mnie więcej emocji niż niejedna pełna wersja gry. Coś takiego w moim życiu gracza nie spotkało mnie do tej pory. I mam wrażenie, że długo nie spotka…
Mechanika
Playable Teaser opiera się na przechodzeniu zapętlonego w różnych wersjach tego samego korytarza. Jest to aluzja do pętli czasoprzestrzennej. Najpierw jesteśmy zaznajamiani z otoczeniem, celem. Potem musimy już zacząć główkować jak dostać się przez kolejne drzwi. Z każdym kolejnym zapętleniem poziom i skomplikowanie zagadek rośnie a autorzy bawią się konwencją i łamią znane nam schematy. Aby ukończyć to demo technologiczne potrzeba naprawdę cierpliwości a także sprytu, prócz mocnych nerwów, ponieważ liczą się tu takie niuanse jak chociażby… wibracje w kontrolerze czy ilość wykonanych kroków! Musimy zwracać uwagę na to co mówił przed chwilą spiker, czy zegrar wybił godzinę dwunastą w nocy…
Strach się bać
Klimat P.T. był gęsty. Na tyle by co jakiś czas odwracać wzrok od ekranu stosując się do znanej zasady „skoro czegoś nie widzę to znaczy, że tego nie ma”. W momencie odwrócenia wzroku od ekranu pojawiała się jednocześnie ogromna ciekawość. Ciekawość tego co zaraz mnie spotka. Uczucie to było na tyle potężne bym ponownie skupił się na monitorze. Cała misternie zaprojektowana sekwencja zapętlonego w nieskończoność korytarza potrafiła działać na wyobraźnię. Z każdym kolejnym zakrętem „kampania” robiła się coraz bardziej mroczna. Najbardziej satysfakcjonująca w tym demie była świadomość niebezpieczeństwa, wielkiej niewiadomej co dalej. W mojej opinii to właśnie definiuje udany horror – nie straszydła wyskakujące na ekran a klimat, który wywołuje gęsią skórkę muzyką, nastrojem, obrazem a nie tanimi zagrywkami. Cudowne a także niespotykane doświadczenie.
Im gier tworzyć nie kazano
Niestety to co dobre trwa zazwyczaj krótko a w tym konkretnym przypadku aż nazbyt. Silent Hills najprawdopodobniej nigdy nie ujrzy światła dziennego. Konami czyli jakby nie było „studio matka” Hideo Kojimy po prostu odstawił swojego czołowego pracownika od produkcji. Wizjoner w związku z tym odszedł od Konami, założył swoje studio i rozpoczął prace nad zbliżającym się wielkimi krokami Death Stranding na PlayStation 4. Smutne jest to, że gra posiadające tak przekonywujące i świetnie zrealizowane demo nigdy nie ujrzy światła dziennego.