Piotr Kozioł – Darkwood
Nim Darkwood ujrzał w swej pełnej odsłonie światło dzienne, przez wiele lat przechodził niepewny proces produkcyjny w stanie early access. Za grę odpowiada studio Acid Wizard, czyli kilku Polaków, którzy, jak sami powiedzieli bali się grać w horrory. Pomimo tego z zapałem tworzyli przez długi czas produkcję w klimacie grozy. Gdy wreszcie Darkwood ukazał się w sierpniu 2017, pozytywnym recenzjom nie było końca (wliczając tę mojego autorstwa). Jak to się stało, że ten zrodzony w bólach niezależny tytuł małego polskiego studia stał się jednym z moich ulubionych horrorów wszech czasów?
Zachęcamy Was do zapoznania się z naszym wywiadem przeprowadzonym z twórcami gry:
Głęboko w leśnej głuszy
Najbardziej w grze cenię klimat, którego nie da się porównać z żadnym innym tytułem. Darkwood jest ukłonem w stronę starych Silent Hilli, po części serii STALKER – tworzy jednak swoją własną otoczkę która kupiła mnie od pierwszych chwil. Oto mamy prawdopodobnie lata osiemdziesiąte dwudziestego wieku. Zapadła wiocha gdzieś pośród niepokojąco rozrastającej się puszczy; Fiaty 126p zdążyły wrosnąć w ziemię, podobnie jak spora część lokalnych mieszkańców. Taką scenerię serwuje nam Darkwood, dodając do tego mnóstwo folklorowych smaczków, atmosferę późnego PRLu i surrealistyczny, makabryczny horror. W tym wszystkim my, sterujący tajemniczym protagonistą o zasłoniętej twarzy, starającym za wszelką cenę wydostać się z tego przeklętego miejsca. By tego dokonać, trzeba zmierzyć się z licznymi niebezpieczeństwami czyhającymi w lesie, wiosce i tym, co pod nimi. Gra łączy w sobie wiele mechanik, od gry przygodowej, przez wymagający system walki typowy dla survival horroru, po prosty crafting, czy konieczność dbania o naszą kryjówkę w nocy, gdy dzieją się w niej naprawdę… dziwne rzeczy.
No jumpscares allowed
I to właśnie owa „dziwność” tak bardzo straszy w Darkwoodzie straszy. Jak u Lovecrafta, jak u Team Silent – nic tu nie jest podane na tacy. Począwszy od fabuły, na grafice skończywszy. Gdzieś między drzewami coś się przekrada – ale co takiego? Na ziemi rozciąga się mieszanina ludzkich kończyn, pnączy, i… co to właściwie jest? I dlaczego ten gość w obozowisku nieopodal ma najprawdziwszy wilczy pysk? Pytań tego typu w trakcie rozgrywki pojawiają się całe dziesiątki, jeśli nie setki. Ta gra nie straszy jumpscare’ami, a ciągłym napięciem z tyłu głowy, bo nigdy nie możemy czuć się w jej realiach bezpieczni. I wiecie co? Napięcie to potrafi uzależnić. Łączy się tu bowiem świat kuszący eksploracją z naprawdę wymyślnymi koszmarami. Każdy, kto chciałby zakosztować surrealizmu Silent Hilla ale na bardziej rodzimym, słowiańskim podwórku powinien spróbować swoich sił z tą grą. Gwarantuję, że nie pożałuje.
Zachęcamy Was do zapoznania się z naszą recenzją gry.