Sporo akcji, mało mafijnego klimatu poprzednich części, hektolitry krwi i świetny rock&roll. Jak wypada Mafia 3 w drugim roku po premierze, kiedy opadł już pył emocji?
Są pewne gry, które zaraz po premierze zostają okrzyknięte przez fanów danego cyklu całkowitym, nienadającym się do rozegrania zerem. Produkcjami, które nigdy nie powinny kalać dobrego imienia serii i pojawiać się na rynku. Są to często gry, które próbują czegoś nowego w serii, chcąc dostosować ją do masowego odbiorcy. W zamian za to zbierają baty od fanów i krytyków, osiągając niskie oceny w mediach, jednak rzadko kiedy koniec końców sprzedają się źle. Przykładów takich można mnożyć w nieskończoność: Fallout 3, Fallout 4, Gothic: Arcania, Splinter Cell: Conviction, Command & Conquer 4: Tiberium Twilight, czy właśnie Mafia 3.
Chwilę po premierze grze zarzucano porzucenie subtelnego klimatu mafijnego półświatka, który był tak mocną stroną poprzednich dwóch odsłon, na rzecz pełnej akcji strzelaniny. Ganiono za błędy i słabą technologię, za monotonną rozgrywkę i przymusowe przedłużanie zabawy. To wszystko prawda, ale nawet pomimo tego trzecią Mafię wcale nie tak łatwo spisać na straty. Wszystko rozchodzi się o Wasze oczekiwania. Przed rozpoczęciem polecam Wam także przeczytać moje recenzje Mafii: The City of Lost Heaven i Mafii 2. Zapraszam do recenzji.
Co, kto, kiedy?
Zanim przejdziemy do recenzji właściwej, rzućmy okiem na podstawowe informacje o grze. Mafia 3 miała swoją premierę 7 października 2016 roku. W przeciwieństwie do poprzednich odsłon serii, gra nie była tworzona przez 2K Cech, a przez nowo utworzone na potrzeby stworzenia gangsterskiej gry studio Hangar 13. Wydawcą po raz kolejny zostało 2K Games. Mafia 3 ukazała się na wszystkie wiodące w 2016 roku platformy, czyli komputery osobiste oraz konsole PlayStation 4 i Xbox One.
Obiecujący początek
Historię zaczynamy jako Lincoln Clay. Bohater wojny w Wietnamie powraca do Stanów z trwającego tam konfliktu i próbuje na nowo zaadaptować się do środowiska. Jego rodzina, wraz z przybranym ojcem, jest jedną z grup mafijnych w fikcyjnym mieście New Bordeaux. Poznajemy relacje łączące Lincolna z rodziną oraz przełożonymi. Swoisty epilog gry jest jej najmocniejszym elementem. Poznajemy miasto, nie mamy zadań pobocznych, możemy chłonąć klimat rozgrywki i poznawać elementy gameplayu.
Grającym w poprzednie części na pewno rzuci się w oczy bardzo przyjemny model jazdy (podobny do drugiej odsłony) z możliwością ustawienia trybu bardziej i mniej realistycznego. Wpływa on na ciężkość pojazdu i skrętność. Podobnej zmianie uległ model strzelania. Bronie nie skaczą już przy każdym strzale jak szalone. Odrzut nadal jest znaczny i satysfakcjonujący, ale nie wywraca już ekranu. Samo miasto też początkowo sprawia pozytywne wrażenie. Jest duże i nieco scasualizowane w stosunku do poprzedniczek (bardzo szerokie ulice i pasy ruchu, policja nie wlepia mandatów za przekroczenie prędkości).
Jednak kilka godzin po rozpoczęciu rozgrywki Lincoln Clay napotyka niemałe problemy. A wraz z nim w kłopoty zaczyna wpadać sama gra.
Pieśń zemsty
Podczas swoistego uczczenia udanego napadu na bank dokonanego przez Lincolna i jego partnera spotykają się rodzina bohatera i ich przełożeni. W tym miejscu należy wymienić kolejny ogromny plus gry: cutscenki. Ich wyreżyserowanie i mimika bohaterów są bardzo autentyczne i filmowe. Modele wyglądają bardzo szczegółowo, a ujęcia kamery są wyjęte wprost z srebrnego ekranu. Bardzo przyjemnie jest wracać do tego elementu. Podczas jednej z takich cutscenek widzimy, że spotkanie nie do końca miało na celu cieszenie się sukcesem rodziny mafijnej bohatera.
W przebiegły sposób uczestnicy spotkania zostają zabici. Wszyscy, włącznie z Lincolnem zostają rozstrzelani. Bohater jednak przeżywa, pomimo otrzymania kulki w głowę. Poprzysięga zemstę na swoim byłym pracodawcy – w tym celu chce odebrać mu kontrolowane przez niego miasta, dzielnica po dzielnicy. W tym momencie Mafia 3 zaczyna powoli kierować się na mieliznę, która rzuci cień na całą grę. Ale po kolei.
Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę
Nasz bohater po powrocie do zdrowia zaczyna wdrażać w życie swój plan. Przejeżdża przez kolejne dzielnice werbując pod swoje skrzydła dawnych znajomych i dawnych wrogów, którzy nie mieli nic wspólnego z zamachem. Podczas tej sekcji odbijania trzech stref poznajemy wiele zasad rozgrywki. Dla przykładu: aby zdobyć dany region musimy przejąć dwa główne sektory zarobkowe danej lokacji: w zależności od miejsca są to np.: prostytucja, alkohol, narkotyki, materiały chemiczne, materiały budowlane i wiele wiele innych, które są unikalne dla każdej dzielnicy.
Dodaje to kolorytu wykreowanemu światu. W jednej dzielnicy musimy uwolnić prostytutki, przesłuchiwać alfonsów i zgarniać przychód. Za każdym razem naszym zadaniem jest wyrządzenie określonej ilości strat pieniężnych, aby pokazał się boss, którego następnie zabijamy i zastępujemy swoimi ludźmi.
Naszymi bossami nie jest byle kto, bowiem każdy z trzech zwerbowanych szefów ma swój charakter i korzyści, jakie uzyskamy zwiększając jego obroty. Jednym jest Haitanka, której zwiększanie wpływów zapewni nam m.in. dostawy broni i zwiększanie jej parametrów bojowych. Drugim jest Vito Scaletta z Mafii 2, który zapewni m.in. korzyści związane z transportem i wsparciem, a ostatnim Irlandczyk, który pomoże rozwiązać problemy z policją i zapewni odpowiednie autko w razie potrzeby.
Początek problemów
Opisany do tej pory fragment to około 8-10 godzin naprawdę dobrej zabawy. Wygląda to wszystko fajnie, prawda? No to przyzwyczajcie się, bowiem do końca gry nie pojawiają się praktycznie żadne nowości! Cała reszta polega na przejmowaniu dzielnica po dzielnicy całego miasta. Za każdym razem rozpracowujemy biznes danego bossa i szkodzimy jego interesom. Kiedy już się pojawi, zabijamy i dajemy jego miejsce jednemu z naszych. To też musimy robić umiejętnie, bowiem jeśli zaniedbamy któregoś z podwładnych, to może się przeciw nam zbuntować.
Za każdym razem więc jeździmy do danej dzielnicy, znajdujemy szpicla i odwiedzamy różne zakłady. Robimy tam masakrę, zbieramy złoto, czasem niszczymy skrzynki z materiałami, czasem akta, czasem kogoś uwalniamy. Jednak pomiędzy zadaniami nie ma zbyt dużej różnicy. Lokacje różnią się tylko wykonaniem i ilością przeciwników do zabicia. Wszystko sprowadza się do jednego: zabij, zabierz, likwiduj.
Podejrzewam, że właśnie ta monotonia poskutkowała tak niskimi ocenami. W grze jest nieco aktywności pobocznej. W DLC znalazło się nawet miejsca na ciekawe zadania dodatkowe, ale 80-90% zabawy to właśnie mozolne wykonywanie tych samych zadań.
Może jestem jakiś dziwny…
…ale w ogóle mi to nie przeszkadza. Być może dlatego, że do Mafii 3 podszedłem po przeczytaniu kilku recenzji bliżej premiery. Wiedziałem wtedy, co o grze się mówi, znałem jej wady. Ukończenie tytułu studia Hangar 13 uznałem za przykrą konieczność poznania serii i być może właśnie dlatego nie tylko się nie zawiodłem, ale i dobrze bawiłem. Dlaczego?
Po pierwsze dlatego, że wszystkie te misje podlane są ciekawą historią. Poszczególni bossowie mają swój indywidualny i autentyczny charakter, są bezkompromisowi i zagrani przez aktorów po mistrzowsku. Wykreowanie świata uderza rzecz jasna w inne tony niż druga część, ale pod kątem jakości gry aktorskiej i zachowania postaci jej dorównuje.
Po drugie, model strzelania jest zwyczajnie strasznie satysfakcjonujący. Bronie mają kopa i rzucają przeciwnikami po lokacjach. Sam bohater też jest niezbyt wytrzymały, co w zestawieniu z wieloma przeciwnikami dostarcza wyzwania nawet na poziomie średnim. Tak więc to, co robimy w nadmiarze, możemy robić z przyjemnością.
Po trzecie, model jazdy daje sporo satysfakcji. Do tego nie musimy już przesadnie martwić się stanem samochodu, gdyż nieskończoną ilość razy możemy przyzwać nowiutką sztukę z warsztatu, którą nasz współpracownik przywiezie nam pod nos. Może to być dla niektórych wadą i być może dla mnie też by było, gdyby nie zmęczenie skrajnym dbaniem o samochód w drugiej części.
Po czwarte, rozwijanie zarówno swojej postaci, jak i swoich bossów zapewniających nam coraz lepsze wyposażenie sprawia satysfakcję przed bardzo odczuwalny progres. Nie ma tutaj umiejętności-zapchajdziury. Wszystko ma swoją cenę i swoje plusy.
Wizualia, audio i technologia
Od strony wizualnej tytuł jest bardzo nierówny. Cutscenki już opisałem powyżej, ale to duży plus, więc powtórzę: świetne, autentyczne i filmowe. Niebo, woda, czy ulice potrafią pod niektórymi kątami wyglądać ładnie, ale w ogólnym rozrachunku wszystko w mafii jest jakieś takie… rozmazane. Grałem na maksymalnych detalach i choć nie uświadczyłem dużo spadków płynności, to świat wyglądał miejscami dziwnie.
Muzyka w grze jest po prostu świetna. Licencjonowane kawałki osób jak Jimi Hendrix, czy zespołów jak The Rolling Stones, pasują do ameryki lat 60., na którą stylizowane jest miasto New Bordeaux.
No i technologia. Tutaj jest po prostu źle. Gra słabo działa na wielu konfiguracjach, tekstury doczytują się na naszych oczach, pogoda potrafi zmieniać się w ciągu sekundy sprawiając wrażenie niczym z Truman Show, przechodząc w sekundę z wieczora do nocy. Błędów jest dużo więcej. Czasami kradłem jakieś auto, wchodziłem do budynku, a kiedy z niego wychodziłem zastawałem ten sam model… ale w innym kolorze. Do tego sztuczna inteligencja kierujących pojazdami potrafi płatać figle.
Inna mafia?
Na sam koniec zostawiłem sobie klimat. Jak powiedziałem na początku: rzeczywiście uległ on drastycznym zmianom w porównaniu z życiem mafiozów dwóch poprzednich odsłon. Tam wizerunek półświatka przestępczego był raczej elegancki, a sama organizacja działała wbrew prawu, ale w zgodzie z wewnętrznymi zasadami. Mafia 3 kreuje przed nami raczej organizacje przestępcze: gangi walczące o wpływy, które jedynie na górnych szczeblach posiadają coś, co wygląda jak mafia. Rzecz jasna nie musi być to zarzut, bowiem w latach 60. tak po prostu ewoluowała działalność poszczególnych rodzin, niemniej nie pasuje to do końca do poprzednich części.
Nie wystawiam ocen, ale gdybym miał to robić, to rzecz jasna nie umiałbym przyznać tej grze zbyt wysokiej. Mafia 3 nie jest dobrą grą. Nie jest jednak aż tak złą, jak możecie usłyszeć albo przeczytać. Jest, co prawda nieco zbugowana, trochę brzydka i na pewno zła technologicznie. Największym jej grzechem jest to, że ma rodowód uznanej, stonowanej mafijnej serii, którego to nie podejmuje wrzucając nas w nowe realia, z nowym, bardziej scasualizowanym gameplayem. Ale czy to od razu znaczy, że jest gniotem? Odpowiedzcie sobie sami. Ja nie chcę dawać jednoznacznych odpowiedzi, ponieważ ten tytuł może dla każdego mieć nieco inne znaczenie. To właśnie Wasze oczekiwania względem gry będą świadczyć o tym, jak się z nią będziecie bawić.
Grę do recenzji udostępnił GOG.com. Możecie ją znaleźć tutaj.