Jedna z głośniejszych i bardziej wyczekiwanych produkcji Netflixa z dniem 11 stycznia weszła na platformę. Serial ma na razie jeden sezon po 8 godzinnych odcinków każdy. Pomysł na fabułę wydaje się trafiony idealnie, bohaterowie oryginalni, a pierwsze wrażenia widzów pozytywne. Pozostaje jednak parę “ale”.
1. Wiek bohaterów
Szkoła średnia jest jednym z uwielbianych przez filmy środowisk do ukazania zachowań nastolatków. Okres dojrzewania, pierwsze wzloty i upadki w miłości (zarówno tej psychicznej, jak i fizycznej), bal maturalny, wybór studiów. Dużo się dzieje na tym etapie rozwoju.
Ale czy wiek na oko 15-18 lat jest odpowiednim do treści erotycznych i nawiązań do uzależnień, jakie są nam przedstawiane? Rzeczywistość bywa oczywiście brutalna, czas doświadczania pierwszego razu zauważalny jest u coraz młodszych ludzi, a po używki sięga się coraz wcześniej. Ale czy to na 100% słuszne, by to upowszechniać? By dawać kolejny powód do wstydu nastolatkom, którzy nie uprawiali jeszcze seksu? By zachęcać młodzież do próbowania narkotyków lub nadużywania alkoholu?
Psycholodzy z jednej strony powiedzą, że zachowania takie są nienaturalne. Zauważą słusznie, że każdy powinien mieć swój czas na poznawanie ciała i tego, co lubi w łóżku. A pokazywanie dużej ilości treści erotycznej wywołuje pewną presję społeczną na nastolatku. Co do stosowania używek, może się to brać z obserwowania ważnych nam osób w środowisku – rówieśników, rodziców, nauczycieli. Prawda jest taka, że to nie filmy wywołują w nas poczucie, że powinniśmy jak najszybciej stracić dziewictwo lub przestać być prawiczkami. Nie uczymy się też ulegania pokusom spróbowania jakiś używek w ten sposób.
Presja, by mieć za sobą jakieś doświadczenie seksualne lub spróbować zapalić czy napić się ,była i zawsze będzie obecną w szkole średniej. A filmy tylko to odzwierciedlają, próbując dorównać kroku naszym czasom. Wiek bohaterów, choć dla niektórych krytyków wydał się zbyt wczesnym do tego typu zachowań, jest więc czymś prawdziwym, a nie wymyślonym na potrzeby Sex Education. Młodzież dorasta szybciej, niż byśmy ją o to posądzali.
2. Łamanie tabu
Pamiętacie te żenujące wspomnienia z czasu dojrzewania i burzy hormonalnej, gdy słowo SEKS wywoływało śmiech, a nazwy organów rozrodczych sugestywne spojrzenia? Tu twórcy idą o krok dalej, bo zaczynają opowiadać o masturbacji, orgazmie, coming outach, zaburzeniach z erekcją. Czy jest to konieczne?
Po obejrzeniu całego serialu mogę śmiało odpowiedzieć, że owszem. Tytuł odpowiednio pasuje do treści. Edukacja seksualna, której nie ma w szkołach. Rozmowy i próby rozumienia swojej własnej intymności oczami nastolatków. Nie ma narratora, który beznamiętnym głosem opowiadałby nam o pochwach, błonie dziewiczej czy napletku. Są za to liczne mity i przekonania wyssane z palca o tym, jak wygląda seks w dzisiejszych czasach. Udawanie żeńskiego orgazmu, bo to partner ma być zadowolony? Strach przed własnym pociągiem do tej samej płci? Nieumiejętność samo zaspokajania się, uznając to za coś nie na miejscu? Tak, tak i jeszcze raz TAK. Sex Education nie widzi nic nieodpowiedniego w tej tematyce i śmiało ją podejmuje. Plus za odwagę i wartość merytoryczną.
3. Postać Otisa
Głównym bohaterem, jak i narratorem naszej historii jest syn seksuolożki. Popularne ostatnio staje się tworzenie antybohatera lub bohatera, o któym byśmy nie pomyśleli, że może mieć coś ciekawego do powiedzenia. Otis jest odludkiem, woli trzymać się z boku, ze swoim przyjacielem Erikiem. Pochodzi z rozbitej rodziny i mieszka z mamą, która sypia z różnymi mężczyznami. Sam ma na swoim koncie traumę, ataki lękowe oraz poczucie własnej wartości równe zeru.
Poznając w szkole nową dziewczynę, odkrywa jednak, że ma w sobie coś wyjątkowego. Coś, czym różni się od swoich rówieśników. Zaczyna rozmawiać z innymi uczniami o ich problemach seksualnych i wychodzi mu to całkiem nieźle. Życie Otisa zmienia się o 180 stopni: zaczyna być rozpoznawany, jego rady faktycznie pomagają pacjentom, a on sam zbliża się do Maeve. Łączy się to jednak z dużą ingerencją w życie chłopaka, gdy ten zaniedbuje przyjaciela na rzecz sprawy, którą rozwiązuje lub kłóci się z matką, ponieważ odkrywa, że go wykorzystuje.
Mimo paru nieścisłości fabularnych, jak choćby stosunkowo szybkiego wyjścia ze strefy komfortu, by pomagać innym czy zwracania na siebie uwagi podczas balu maturalnego, główny bohater przechodzi ogromną zmianę. Odrzuca stare lęki, kompleksy oraz strach. Próbuje też rozwiązywać trudne problemy z dzieciństwa lub godzić się ze swoimi słabościami. Obserwowanie, jak rozwija się jest ciekawsze z każdym odcinkiem.
4. Wątki poboczne
Wielowątkowość jest coraz częściej wybieraną formą przedstawiania fabuły. Wcześniej wychodząca od noweli literackiej zasada, że film opiera się na jednym bohaterze i jego powiązaniach z innymi jest już nieco przestarzałą. Modną staje się historia stworzona z innych historii. Trochę jak taka mozaika, której każdy kawałek jest inny i wyjątkowy, ale zawiera się w większej konstrukcji. Bohaterowie drugoplanowi i trzecioplanowi w końcu też mają swoje życia, a nie tylko służą jako tło głównej postaci. Jak dla mnie zmiana ta jest jak najbardziej na plus. W końcu tworzenie wielu osobowości, które indywidualnie się kształtowały i nie są tylko po to, by pomóc naszemu gwiazdorowi fabularnemu jest rozwiązaniem uczciwym, nieprawdaż? Warto tu też zauważyć, że Netflix często promuje nowych aktorów, starannie szukając ich do ról odpowiadających ich temperamentom lub przeżyciom. To daje niesamowite pole do popisu debiutantom, którzy mają postaci kształtowane na ich wrażliwości artystycznej czy przekonaniach.
A wątki poboczne w Sex Education poruszają problemy różnych nastolatków, co mnie cieszy – nie tylko tych natury seksualnej. Mamy więc do czynienia ze sportowcem, córką ćpunów, wykorzystywaną przez popularniejszych znajomych dziewczyną czy synem dyrektora. Sex Education dba o to, byśmy mieli do czynienia z przedstawicielami odmiennych środowisk młodzieżowych czy wyznań. Mamy osoby różnych narodowości czy o rozmaitych zainteresowań. Tu każda postać ma własne cele, obawy i marzenia, czyli tak jak jest w życiu. I to się sprawdza. Serial skonstruowany jest tak, by każdy mógł w nim znaleźć namiastkę siebie z czasów szkoły średniej.
5. Postać Erica
Otis ma najlepszego przyjaciela, co zauważamy dość szybko. Jest nim czarnoskóry chłopak, imieniem Eric, który jest gejem i lubi przebierać się w kobiece rzeczy. Jego opis robi wrażenie, co? Mogę jeszcze dodać, że wychowuje się w wielodzietnej rodzinie oraz ma surowego ojca.
Czy to nie brzmi jak zbyt modelowy i stereotypowy człowiek sensacja? Czy tworzenie bohatera obarczonego aż tyloma powodami do wykluczenia społecznego nie jest lekką przesadą? Nie wątpię, że gdzieś istnieje taka osoba, ale nie w aż takiej sytuacji życiowej. Oczywiście jest to podbudowujące, że Eric broni swojej odmienności i walczy ze swoim losem, ale czy nie jest to tylko po to, by udowodnić, jakim jest się postępowym? Czy bohater ten nie powinien dostać własnego napisu „jestem bidulą, która wywołuje współczucie”? Owszem, ociepla on swoją osobą środowisko LGBT, oswaja nas z poczuciem bycia osobą w innym, niż chcielibyśmy ciele, pokazuje trudy bycia gejem… Ale czy nie macie wrażenia, że można by to rozbić na parę osób? Oczywiście, brawa dla aktora, który odegrał swoją postać bezbłędnie, ale niestety budzi trochę poczucie przekombinowania charakterystyki.
Poza tym Eric jest trochę postacią tragiczną w tym serialu. Ma problemy z ojcem, wystawia go przyjaciel, jest ofiarą pobicia na ulicy, jak wraca okradziony do domu. Dramat, jaki rozgrywa się w jego życiu zdaje się być jednak odsunięty na dalszy plan, co mam nadzieję, że zmieni się w kolejnym sezonie. Chłopak znosi dużo cierpienia, walczy z nieprzychylnymi mu ludźmi i własnymi lękami przed wyrażaniem siebie. Spotykają go też przyjemne sytuacje, nie jest tylko obarczony klątwą romantycznego bohatera. Zakochuje się, przyjmują go do orkiestry szkolnej, godzi się z Otisem.. ale wciąż przeczuwamy z tyłu głowy, że spotka go coś bardzo złego. To napięcie niestety nie opuszcza nas z ostatnim odcinkiem, ale jak to się mówi – trzeba być pozytywnej myśli i trzymać kciuki za optymistyczny rozwój zdarzeń.
6. Modele rodziny
Jak dotąd prorodzinny Netflix pozytywnie mnie zaskoczył. Nie zauważyłam, by dotąd przedstawił nam tak wiele rozmaitych modeli rodzin równocześnie (choć oczywiście nie obejrzałam jeszcze wszystkich produkcji i filmów).
Sex Education stawia na wszechstronność. Próbuje przedstawiać rzeczywistość bez sztucznego upiększania jej. Możemy się więc spotkać z parą lesbijek, wychowującą syna na przyszłego sportowca stypendystę. Samotną matką, starającą się kontrolować życie swojego dziecka w obawie, że może on sobie nie poradzić bez niej. Rodzicami, którzy przegrali z nałogiem i opuścili domy, zapominając o pociechach. Serial pokazuje nam też trudy akceptacji wyborów naszego potomstwa czy konflikty o wartości.
Z psychologicznego punktu widzenia, możemy się też przyjrzeć bliżej takim sytuacjom, jak chorobliwa nadopiekuńczość, przeniesienie niespełnionych ambicji na dziecko, nieświadome wywołanie traumy, wywieranie presji czy zaniżanie samooceny. Nie są to tematy proste do opowiedzenia i przedstawienia, ale przyglądanie się im zostawia dużo przemyśleń w głowie na temat tego, jak wychowanie potrafi ukształtować człowieka
Ważnym wątkiem, który też chcę tu poruszyć jest historia matki Otisa. Samotnie wychowuje dojrzewającego syna, spotyka się z mężczyznami na przelotny seks, boi się nowej dłuższej relacji. Później spotyka kogoś po przejściach i iskrzy między nimi, ale chociaż daje się ponieść uczuciom to później próbuje to przerwać. Robi to, ponieważ czuje się niepewnie w poważniejszej romatycznej relacji, a później dostrzega, że córka jej wybranka wpadła w oko Otisowi. Jak zachowa się jako matka i wciąż potrzebująca miłości kobieta? Jakie potrzeby i priorytety będzie mieć seksuolog, która niesie już pewien bagaż doświadczeń i spotyka kogoś, kto chętnie przypomni jej, czym jest miłość?
7. Kult osobliwości
Jak wiemy, obecnie trwa era indywidualizmu. Artyści skupiają się na wyrażaniu własnego JA, zasługującego na dostrzeżenie przez swój niekonwencjonalizm. Hipsterzy próbują przywrócić klasykom ubioru czy zainteresowań nową sławę. Lekarze zaczynają iść w leczenie indywidualnie dopasowane do pacjenta. Uczelnie organizują specjalne tryby studiów, nastawione na rozwój studenta, nie realizację wymogów kierunkowych. Netflix z kolei lubi bawić się w nisze zainteresowań czy stylów ubierania się, jak i problemów dotąd przemilczanych.
Można to już trochę uznać za cechę charakterystyczną, bo im więcej produkcji oglądam, tym mocniej mam przeświadczenie, że ich odwołań do tego, co było lub jest, ale niezbyt nagłośnione i wyeksplorowane, jest coraz więcej:
- Czarne lustro: Bandersnatch – odwołanie do starych gier i programowania na pierwszych prototypach komputerów.
- Orange is the new black – żeńskie więzienie i choroby psychiczne lub trudna przeszłość kryminalna kobiet, gdzie jak wszyscy wiemy – dotąd kojarzenie było skoncentrowane głównie na mężczyznach przestępcach i „wariatach”.
- 13 reason why – depresja wśród nastolatków i stare kasety do nagrywania.
- GLOW – kobiety oraz wrestling.
- The End of Fucking World – psychopatia i planowanie morderstw.
- Kluseczka – draq queen, piosenkarka country i wybory miss piękności.
Sex Education ma wyżej wspomnianego mężczyznę przebierającego się za kobietę, dziewczynę rysującą sprośne komiksy, geeków, feministyczną literaturę… Budzi to ciekawość widza, ale czy zawsze przesyt oryginalności jest na plus? Tu każdy powinien sam ocenić, czego szuka w dzisiejszych filmach i serialach.
8. Niedopowiedzenia
Mimo że serial Sex Education może oczarować, zawiera parę nielogicznych scen i wątków. Po pierwsze – prześladowanie Otisa za to, kim jest jego matka. W serialu po rozesłaniu filmu, na którym widać seksuolog instruującą, jak pieścić męski członek widać, że chłopak wybiega z sali. Sytuacja ta jest dla niego przytłaczająca, bo wstydzi się za swoją mamę. Cała nieprzyjemna sprawa trwa jednak dzień, dwa? Trochę to nieprawdopodobne, że tak szybko wszyscy o tym zapomnieli. Podobnie dzieje się w przypadku Erica, który na jednej imprezie popisuje się, pokazując jak uprawiać seks oralny, posługując się bananem jako rekwizytem. Wszyscy to nagrywają telefonami, ale nie jest to później z nim kojarzone lub nie widać tego konsekwencji. Ta dwójka zdaje się mieć supermoc wymazywania ludziom pamięci o kompromitujących ich wpadkach.
Po drugie – urodziny Erica, podczas których zostaje mu skradziony płaszcz z dokumentami, a później jest pobity za swoje kobiece przebranie. Całą ta przykra sytuacja zdaje się oddziaływać tylko na psychikę bohatera, ale nie na realne konsekwencje w świecie zewnętrznym. Jakiś czas chłopak nie ubiera się wyzywająco, staje się milczący i wycofany. Kłóci się też z Otisem, obwiniając go za porzucenie i doprowadzenie do tragedii. Nie widzimy jednak, by szedł ze sprawą na policję lub wyrabiał nowe dokumenty.
No i na zakończenie – sama szkoła, gdzie akcja się rozgrywa zdaje się być oderwana od rzeczywistości. Lesbijki są społecznie akceptowane, ale bycie gejem budzi już odrazę. Kadra nie zwraca uwagi na strój nastolatków, w pełni akceptując ich wizerunek, nieco momentami zbyt ekstrawagancki. Tolerancja, tolerancją, ale z perspektywy Polski, gdzie dopiero uczymy się szacunku dla choćby środowisk LGBT, liceum pełne akceptacji dla twojej osobowości i stylu jest czymś nierealnym. Uwagi o przesadnym makijażu, zbyt wyzywającym stroju lub strach przed obcym schematem miłości był obecny w latach mojej edukacji, a były one stosunkowo niedawno. Dodam, że kadra nauczycielska często zalicza się do osób z tradycyjnymi poglądami, a Walia lub Wielka Brytania, gdzie dzieje się akcja, w połowie są mocno surowe, a w połowie otwarte na odmienność. Mam nadzieję, że wynika to jednak z różnicy kulturowej, bo miło żyć nadzieją, że gdzieś panują tak dobre warunki do kształtowania własnej osobowości.
9. Przekombinowane sceny
Film od lat zmaga się z tym, by ukazać twarz podczas seksu czy masturbacji. Problem ten jest ludzki z natury – nie jest to nic wybitnie ładnego. Górę biorą emocje, mimika jest niekontrolowana. Ale mimo wszystko twórcy tego serialu momentami tworzą nam komizm w niezbyt odpowiednich miejscach. Masturbacja przy dziwnym unoszeniu się z łóżka czy odpływaniu w toalecie, jakby to było metro? Uprawianie seksu w ostentacyjny sposób, gdy to facet nie dochodzi i musi udawać? Nagminne mylenie przez kochanków matki pokoju jej syna z łazienką? Kuriozalna scena z awanturujacą się w sklepie starszą panią, która wyzywa młodzież? Związki niepasujących do siebie charakterami osób? Trochę to wydaje się przekombinowane i zrobione jakby groteskowo. Może to wina niedoświadczenia aktorów, a może kwestia scenariusza, który narzuca takie, a nie inne sytuacje. Nam pozostaje jedynie nie oceniać serialu przez pryzmat tych niedociągnięć.
Podsumowując
Scenariusz jest w pewnych miejscach niedopracowany, co nie zmienia faktu, że dużo jest w nim pozytywów. Każdy widz może znaleźć w Sex Education to, czego potrzebuje lub chciałby wiedzieć na temat seksu i spraw z seksualnością związanych. Wartość merytoryczna jest na wysokim poziomie, bo widoczne jest obalanie mitów zakorzenionych w naszych podświadomościach. Netflix nie jest idealny i nie każda jego produkcja podoba nam się od A do Z, jednak niewątpliwie tworzy filmy oraz seriale, które coś zostawiają nam w głowie. To, co każdy wyciągnie jest już jego własną nagrodą.