Podobno najsilniejszym uczuciem jest miłość. Żeby nie była samotną, stoi w opozycji do nienawiści. Ale skupmy się na tej pierwszej. Czy potraficie sobie wyobrazić miłość tak wielką, że w jej obronie można by zabić? Relację tak nierozerwalną, że połówka gotowa jest poświęcić swoje życie chronieniu drugiej? YOU udowadnia, że jest to możliwe oraz że związek może przetrwać najgorsze. Pytanie tylko, jak długo?
Ostatnio możemy zauważyć rosnące zainteresowanie chorobami psychicznymi, socjopatią, środowiskiem LBGT oraz wszelkimi zjawiskami psychologicznymi. Jest to dobre, ponieważ wiedza ta nie należy do powszechnych. Możemy o nich poczytać lub porozmawiać z osobami specjalizującymi się w tej tematyce, ale nie zawsze mamy czas lub sposobność. Dlatego dobrze przygotowane filmy i seriale pozwalają dostarczyć nam dawki wiedzy merytorycznej. Za przykład posłużyć może choćby Cudowny chłopak, Tamte dni, tamte noce czy serial Sherlock. Netflix idąc tym tropem, postanowił zrobić serial opowiadający o obsesji, w którym możemy dostrzec elementy manii prześladowczej. YOU mogłoby przydarzyć się każdemu z nas, ale lepiej pomyśleć o tym teraz niż w momencie, w którym sami będziemy mieć problem z adoratorem-stalkerem.
Pomysł
Menedżer księgarni, obserwujący w czasie swojej pracy ludzi, pewnego dnia zakochuje się w początkującej poetce. Zaczyna się niewinnie – od książki, którą wybrała dziewczyna. Pozycja ta nie pasowała do przewidywań Joego, więc klientka wzbudziła zainteresowanie. Do tego stopnia, że chłopak zaczyna szukać coraz więcej informacji. Śledzi social media Beck, chodzi za nią potajemnie po mieście, a nawet wkrada się do mieszkania podczas jej nieobecności. Obsesja, jaką zaczyna mieć na punkcie młodej poetki, pogłębia się z każdym dniem ich realnej znajomości. Księgarz zaczyna bowiem coraz bardziej ingerować w życie prywatne, dobór znajomych, jak i decyzje życiowe dziewczyny. Zdaje się kierować w tym działaniu dobrem swojej ukochanej, ale efekty tego są różne.
Główny bohater
Joe Goldberg (w tej roli Penn Badgley) jest młody, ale mimo to poznajemy go już jako menedżera księgarni. W związku z pracą dużo czasu poświęca lekturze oraz swoim przemyśleniom. Posiada ogrom wiedzy o człowieku, jego preferencjach, jak i życiowych wyborach, które umie określić, patrząc na czyjąś historię zakupów. Beck Guinevere (w tej roli Elizabeth Lail) intryguje go od początku. Z narracji głównego bohatera możemy wywnioskować, że jest to dla niego drugie tak silne zauroczenie. Coś sprawia, że po poznaniu poetki, jej imię zajmuje maksimum możliwego miejsca w jego głowie. Chodzi za nią, szpieguje jej aktywność internecie, obserwuje w różnych środowiskach. Początkowo mamy wrażenie, że zachowuje się jak stalker. Podobne działania przywodzą na myśl złodziei sprawdzających, kiedy nie ma właściciela bogatego apartamentu w posiadłości, lub osobę chorą psychicznie, która woli zająć się cudzym życiem zamiast zacząć naprawiać swoje. W przypadku Joego bliższy prawdzie jest drugi scenariusz – im więcej faktów o nim samym wiemy, tym bardziej nas przeraża. YOU jest dramatem psychologicznym, który lubi zasiać ziarnko niepokoju.
Niepokojące fakty o Joe
Nieukończenie żadnej szkoły wyższej nie jest jeszcze niczym strasznym. Ale już brak jakichkolwiek zainteresowań czy planu dnia budzi naszą podejrzliwość. Zero przyjaciół oraz rodziny również. Joe ma zaskakująco dużo czasu i bez konsekwencji może poświęcić go poznawaniu życia dziewczyny. Jeśli chcielibyśmy być złośliwi, zastanowilibyśmy się, czy księgarz nie jest po prostu stereotypowym pantoflem, który potrzebuje być w związku. Tacy mężczyźni nie odgrywają istotnej roli w relacji, a są tylko dopełnieniem swojej połówki. Oprócz manipulacji, na której Joe doskonale się zna i umie wykorzystać do swoich celów, główny bohater tworzy plany na przyszłość. Niestety, nie uwzględniają one dobra obu stron związku, a skupiają się tylko na Beck. To daje nam jasno do zrozumienia – coś sprawia, że księgarz nie lubi myśleć, a co dopiero zajmować się samym sobą. Winną temu jest jego przeszłość. Mężczyzna nie miał łatwego dzieciństwa i dorosłego życia. Pierwszy jego związek nie zakończył się szczęśliwie, bo został zdradzony i zmuszony do życia w samotności, co najwyraźniej nie jest mu na rękę. Niewątpliwie Joe jest postacią wielowarstwową. Posiada wiele tajemnic i mrocznych sekretów, które widz wyszukuje, cierpliwie odsiewając skupiającą się na Beck narrację.
Hiperrealność fikcji
Czasami trudno w serialach znaleźć zdarzenia, które mogłyby mieć miejsce w realnym świecie. W YOU mamy ten problem, że wolelibyśmy nie rozpatrywać zdarzeń jako prawdopodobnych do spełnienia. Rzeczywistość tam przedstawiona zdaje się oderwana od prawdziwego życia, ale zaskakująco logicznie i sprawnie działa w zasadach, jakie panują w naszym społeczeństwie.
Portale społecznościowe
To tam dzielimy się wszystkimi ważnymi informacjami o naszym życiu, relacjami ze zdarzeń, w których bierzemy udział, tweetami o naszych przemyśleniach. Internet zajmuje ważne miejsce w komunikacji z bliskimi, jak i sposobie życia współczesnych ludzi. Większość osób, nieistotne w jakiej kategorii wiekowej, używa dziś telefonów i innych urządzeń z dostępem do WiFi jako narzędzia do kreowania własnej osobowości. Powszechne jest twierdzenie, że staramy się być w internecie kimś lepszym, niż jesteśmy na co dzień. Na zdjęciach z Instagrama jesteśmy szeroko uśmiechnięci, relacje na Snapchacie przesadnie ukazują, jak świetnie się bawimy na imprezach, a posty na Facebooku wzbogacamy o cudze maksymy pełne motywacji i filozoficznych prawd życiowych. Z psychologicznego punktu widzenia normalne jest, że próbujemy pokazać się z jak najlepszej strony. Portale społecznościowe pozwalają nam na manipulację tą autoprezentacją. Ale przez to inni mają jak na tacy podane informacje o tym, gdzie i z kim spędzamy czas.
Przesadna otwartość
Dla jednych może to wydawać się problemem, dla innych naturalnością. Spotykając w dzisiejszych czasach tak wiele osób, zdajemy się wyłączać czerwoną lampkę świecącą z tyłu głowy, że ktoś może być niebezpieczny. Mamy setki znajomych na Facebooku, jaką więc zrobi różnicę, jeśli nasz numer czy nazwisko podamy kolejnej osobie? W najlepszym przypadku zyskamy nowego przyjaciela, w najgorszym ktoś będzie nas obserwował na portalach społecznościowych. Przyzwyczailiśmy się do ufania innym. Nastawieni na poszerzanie grona znajomych, którzy rozmaitymi przemyśleniami czy zainteresowaniami mogą nas czegoś nowego nauczyć, przestajemy wystrzegać się obcych. Warto tu też dodać, że szukamy ciągle kogoś, kto poświęci nam uwagę, zaangażuje się w nasze życie, wysłucha problemów. W dzisiejszych czasach wiele osób chce mówić, mniej jest chętnych do słuchania. Stąd może też wynikać nasza otwartość – wciąż szukamy kogoś, kto zechce poświęcić nam więcej swojego czasu niż reszta.
Zniknięcia i nieszczęśliwe wypadki
Jakość dzisiejszych relacji jest zdominowana przez ilość osób, które znamy. Nietrudno więc przewidzieć, że nagłe przerwanie kontaktu ze znajomym budzi nasz niepokój, ale szybko umiemy sobie to wyjaśnić. Pewnie ma coś ważnego do roboty, może nie ma teraz czasu na kontaktowanie się ze mną, najwyraźniej znalazł sobie ciekawsze grono znajomych czy – kolokwialnie mówiąc – poszedł w melanż. Podobnie jest z nieszczęśliwymi wypadkami, które przestają robić na nas wrażenie. Przyzwyczajamy się do nich i do faktu, że jesteśmy bombardowani negatywnymi wieściami ze świata – uodparniamy się na nie empatycznie. Złe rzeczy się dzieją, zarówno daleko w innym kraju, jak i dwie przecznice od mojego domu. Zagrożenie jest dziś czymś powszechnym, o czym codziennie słyszymy lub czytamy w wiadomościach. Nie zastanawiają nas więc nagłe śmierci czy zaginięcia dawnych bliskich. Oczywiście, czujemy w jakimś stopniu negatywne uczucia, ale jest to do opanowania za sprawą terapeuty.
Przesłanie
Podczas oglądania YOU trudno rozstać się z myślą, że to wszystko mogłoby przytrafić się nam. Od razu chcielibyśmy zasłonić wszystkie okna, pozbyć się telefonów, założyć konta prywatne i weryfikować, kto oraz po co chce nas obserwować… Sęk w tym, że prowadzimy zbyt wygodne życie, by teraz radykalnie je zmieniać. Poza tym zawsze jest w nas pierwiastek łaknący uwagi obcych ludzi. Lajków i serduszek od nieznanych internautów czy zaczepienia komplementem przez obcych przechodniów. Nasz świat jest pełen ryzyka, ale traktujemy go jak grę, w której to los ma największy wpływ na rozwój zdarzeń.
Moją końcową myślą, jak i radą po obejrzeniu tego serialu będzie jedno zdanie: NIE DAJMY SIĘ ZWARIOWAĆ. Choćby świat dookoła nas był cyrkiem, nie dajmy się wpędzić w rolę klaunów, z których wszyscy się śmieją. Nie zasiadajmy też chętnie na widowni z kubełkiem popcornu. Najlepiej nie kupujmy biletu i obejrzyjmy relację z domu, sprawdzając, czy nasze drzwi na pewno są zamknięte, a okna nie są notorycznie obserwowane przez jakiegoś zakapturzonego kolesia z lornetką.