Rok 2018 był całkiem przyzwoity pod względem filmów super-bohaterskich. Swoją premierę miał epicki kinowy event – Avengers: Wojna bez granic, a złą passę filmów ze stajni DC Comisc w końcu przerwał Warner Bros – wydając dobrze przyjętego Aquamana. Udany rok zaliczyło również studio Sony Pictures, które wypuściło dwa filmy.
Superbohaterowie to nie tylko Marvel
Dla przeciętnego kinowego widza filmy z superbohaterami w roli głównej to przede wszystkim rozrywka pozbawiona większej głębi. W świadomości takiego widza pojawia się zależność superbohater = Marvel. I oczywiście jest w tym wiele racji, bo Marvel Comics to aktualnie największa i najpopularniejsza firma wydająca komiksy w USA. Ładnych kilka lat temu, kiedy to sytuacja finansowa Marvela była bardzo trudna, firma ta sprzedała prawa do swoich kultowych postaci podmiotom trzecim. W ten sposób X-Men oraz Deadpool trafili pod skrzydła Fox’a, a postacie z uniwersum Spidermana wylądowały w rękach Sony Pictures.
Duży sukces Sony Pictures
Na rynku superhero działo się w tym roku wyjątkowo dużo. Infinity War pobiło wiele rekordów, stając się jednym z najbardziej dochodowych filmów wszech-czasów. Pozytywnie zaskoczył Black Panther. Aquaman od DC otrzymuje pozytywne opinie recenzentów i po raz pierwszy od dawna Warner Bros osiąga duże zyski. Nieoczekiwanie królem polowania w 2018 zostało Sony Pictures, które wydało bardzo słabego, jednak rewelacyjnie zarabiającego Venoma oraz prawdziwą perełkę – Spider-Man Uniwersum. Czy najnowsza produkcja o pająku jest faktycznie taka dobra?
Spider-Man Uniwersum – graficzne arcydzieło
Coś co urzekało jeszcze na długo przed premierą filmu, to specyficzna, unikatowa animacja. Stworzona została poprzez połączenie obrazów CG i ręcznie animowanych grafik. O ile na zwiastunach nie zrobiła ona na mnie aż takiego wrażenia, to w sali kinowej na ogromnym ekranie efekt jest piorunujący. Kreska, jaskrawe barwy – wszystko jest takie jak być powinno. Dodatkowo świetnie sprawdzały się tutaj wszelkie komiksowe zabiegi, które dobrze podkreśliły charakter produkcji. Widać, że twórcy dali z siebie wszystko, tworząc animacyjne arcydzieło!
To co w filmie najważniejsze, czyli fabuła
Każdy film aspirujący do miana dobrego, musi posiadać ciekawą fabułę. Z filmami o Spider-Manie bywało różnie. Przeważnie twórcy raczyli nas kolejnymi opowieściami, jak to się stało, że Peter Parker stał się człowiekiem-pająkiem. Całe szczęście, że tym razem uniknęliśmy tego typu historii. W filmie poznajemy Petera Parkera – Spider-Mana z dziesięcioletnim stażem. Prawdziwego bohatera i ulubieńca mieszkańców Nowego Jorku. Niestety w wyniku walki z głównym antagonistą – Kingpinem, Peter umiera, a w buty superbohatera ma wejść Miles Morales. Czarnoskóry bohater, którego fanom komiksów przedstawiać nie trzeba. Marvel w swoich graficznych opowieściach od dłuższego czasu usilnie promuje Miles’a jako Spider-Mana w cyklu Spider Vesre.
Wielu Spider-Manów, jeden cel!
Śmierć Petera Parkera to jeden z efektów wprowadzenia w życie diabolicznego planu kryminalisty i arcy-wroga Spider-Mana. Mowa oczywiście o Kingpinie. Oczywiście nie zdradzę jaki jest plan Kingpina, żeby nie psuć seansu tym, którzy jeszcze nie mieli okazji zobaczyć filmu. Natomiast w wyniku działania Kingpina, następują załamania czasoprzestrzeni, przez co spotykają się bohaterowie różnych uniwersów.
W animacji po za wspomnianymi wcześniej Peterem Parkerem, Milesem Moralesem pojawiają się Peter B. Parker, Spider-Gwen, Spider-Man Noir oraz Peni Parker i Spider-Ham. Każda ma trochę inne motywacje, pragnienia i problemy. Obraz stara się opowiedzieć historię każdej postaci, chociaż zdecydowanie najwięcej czasu otrzymują głowy bohater – Miles oraz Peter B. Parker i Spider-Gwen.
Świetnie rozpisane postacie
To co jest wielkim atutem produkcji, to znakomicie napisane i poprowadzone postaci. Świetnie poprowadzona została postać Moralesa, który zmaga się z problemami życia codziennego. Źle znosi zmianę szkoły a i relacja z ojcem nie jest najłatwiejsza. Problemy osobiste utrudniają mu opanowanie pajęczych mocy i pozostanie bohaterem, którego potrzebuje miasto. Historia Milesa nie tylko wciąga, ale również wzrusza. Zdecydowanie jest to najlepsza wersja Milesa z jaką miałem do czynienia.
Drugim najważniejszym bohaterem jest Peter B. Parker. Znudzony życiem, pełen żalu i zmarnowanych okazji na szczęście. W swoim świecie jest Spider-Manem od 25-lat, w filmie musi pomóc młodemu Milesowi stać się bohaterem. Fajnie, że w końcu otrzymaliśmy doświadczonego Petera, który z niejednego pieca jadł chleb. Do tej pory we wszystkich adaptacjach Peter Parker to dziecko/nastolatek powoli odkrywający swoje swoje moce i mierzący się ze swoim dziedzictwem. Tutaj otrzymaliśmy coś zupełnie odmiennego. Jego postać doskonale kontrastuje z młodym i ambitnym Milesem.
Spider-Man Uniwersum – bawi, wzrusza i zachwyca
Spider-Man Uniwersum to nie jest bajka dla dzieci, film skierowany jest do nieco dojrzalszego widza, a niektóre żarty oraz easter-eggi zrozumieją wyłącznie dorośli. Oczywiście jak przystało na animację jest tutaj sporo humoru, szczególnie bawią sceny z udziałem wszystkich bohaterów. Prawdziwym hitem jest obecność Spider-Hama, ukąszonego w swoim świecie przez radioaktywną świnie. Bawi również Spider-Man Noir, który sam naśmiewa się z kina detektywistycznego lat 40-tych i 50-tych ubiegłego wieku. Jak wspomniałem wcześniej, każdy z bohaterów ma swoje inne cele i swoim świecie jest na różnych poziomach życia. To co łączy wszystkie postaci, to potrzeba akceptacji i przyjaźń, która łączy ich podczas wykonywania misji ratowania świata.
Głosy dobrane idealnie
Coś co z reguły nie zawodzi w animacjach, to gra aktorska – a w zasadzie voice acting. Film oglądałem w wersji oryginalnej z polskimi napisami, ale dostępna jest również wersja z polskim dubbingiem. I tutaj należą się ogromne brawa dla polskiego dystrybutora. W końcu dostaliśmy szasnę na wybór wersji, w której chcemy oglądnąć produkcję. Przeważnie niestety animacje otrzymywaliśmy jedynie w wersji dubbingowanej, co często zniechęcało mnie do wybrania się do kina.
Oryginalną ścieżkę dźwiękową oceniam bardzo pozytywnie. Aktorzy wykonali kawał dobrej roboty wkładając wiele emocji, tworząc bardzo autentyczne postaci. Szczególnie dobrze wypadł Jake Johnson w roli Petera B. Parkera oraz Hailee Steinfeld jako Gwen Stacy.
Świetna ścieżka dźwiękowa i rewelacyjny singiel Post Malone
Idealnym dopełnieniem niebanalnej historii i świetnie napisanych postaci jest oprawa audio-wizualna. O znakomitej animacji pisałem wcześniej, teraz warto pochylić się nad ścieżką dźwiękową. A ta jak się okazuje jest dobrana idealnie. Rapowe kawałki idealnie pasują do postaci Milesa Moralesa oraz do całej historii, którą opowiada Spider-Man Uniwersum. Jest to jeden z tych soundtracków, który po seansie można przesłuchać wielokrotnie, wciąż nie mając dosyć. Świetnie brzmi singiel Sunflower w wykonaniu Post Malone z gościnnym udziałem Swae Lee i nie dziwi, że wciąż puszczany jest w największych rozgłośniach radiowych.
Spider-Man Uniwersum – zdecydowanie warto dać szansę!
Być może to co napiszę zabrzmi dziwnie, ale w moim odczuciu najnowsza animacja ze stajni Sony Pictrures to jeden z najlepszych filmów 2018 roku, ba to jeden z lepszych filmów super-bohaterskich w historii oraz jedna z najlepszych animacji ostatnich lat. Fabularnie wciąga niemal od początku, animacja i ścieżka dzwiękowa pobudzają zmysły wzroku i słuchu. A nakreślone przez scenarzystów i reżyserów postacie na stałe wejdą do kanonu współczesnych superbohaterów. Z niecierpliwością czekam na kolejne filmy z tego cyklu.