Po 8 latach oczekiwań, plotek, pogłosek i zmian, produkcja Bohemian Rhapsody – filmu biograficznego o Freddiem Mercurym – legendarnym wokaliście grupy Queen – wkroczyła na właściwie tory. W światowych mediach właśnie ukazał się oficjalny trailer, nie pozostawiający wątpliwości, że będzie się działo.
Panie i Panowie – czy to prawdziwe życie? Czy to tylko fantazja? Czy oto doczekamy się wreszcie filmu z prawdziwego zdarzenia o życiu jednej z najbarwniejszych postaci sceny rockowej? Wygląda na to, że tak! W mediach ukazał się pierwszy oficjalny trailer Bohemian Rhapsody, czyli biografii Freddiego Mercury’ego i trzeba przyznać, że wygląda to bardzo obiecująco.
To było długie 8 lat…
Warto przypomnieć, że pierwsze doniesienia o pracy nad filmem pojawiły się już w 2010 roku. Od tamtego czasu produkcja przeszła szereg zmian, zarówno pod kątem obsady, twórców jak i scenariusza. Niezmienna pozostaje jedynie piecza, którą nad procesem twórczym od początku sprawują Brian May i Roger Taylor, czyli gitarzysta i perkusista Queen.
Pierwotnie odtwórcą głównej roli miał być Sacha Baron Cohen, został jednał odsunięty od projektu z powodów różnic artystycznych. Aktor naciskał by film adresowany był do starszej publiczności, niegrzeczny i autentyczny, odsłaniający rąbka tajemnicy na temat słynnych imprez pełnych narkotyków i ekscesów. Taylor i May skłaniali się raczej w stronę produkcji kierowanej do całych rodzin, która odda należny hołd Freddiemu, skupi się na jego osobowości i ogromie muzyki, jaki pozostawił. Coen optował również za opowiedzeniem historii zespołu również po śmierci wokalisty. Nie bez znaczenia była także obawa twórców, że aktor kojarzony przede wszystkim z rolami komediowymi mógłby zaszkodzić wizerunkowi filmu.
Mogło być całkiem ciekawie
Kolejnym kandydatem na odtwórcę roli Freddiego został Ben Whishaw. Nie ukrywam, że bardzo liczyłam na tę współpracę – Whishaw to moim zdaniem jeden z najzdolniejszych aktorów swojego pokolenia i zawsze żałuję, że tak mało osób zgłębiło jego filmografię. Aktor, kojarzony niemal jedynie z Pachnidła i roli Q w nowym Bondzie, mógłby sprawdzić się doskonale w roli legendarnego muzyka, tym bardziej, że miał już przygodę z muzyczną biografią – możemy go oglądać jako Keitha Richardsa w filmie Stoned. Jednak i on nie utrzymał się w obsadzie zbyt długo. W październiku 2014 przyznał, że prace prawie nie posuwają się do przodu i scenariusz wciąż nie jest dopracowany. W kolejnym roku zrezygnował ze swojego udziału.
Don’t stop me now!
W 2016 r. produkcja filmu wreszcie ruszyła pełną parą. Stanowisko reżysera objął Bryan Singer, a rolę Freddiego powierzono Ramiemu Malekowi, znanemu przede wszystkim z serialu Mr. Robot. Wytypowano też aktorów, którzy wcielą się w pozostałych muzyków: Ben Hardy (Roger Taylor), Gwilym Lee (Brian May) i Joseph Mazello (John Deacon). Produkcja jeszcze raz dostarczyła nam emocji, kiedy pod koniec 2017 roku Singer został odsunięty od projektu z powodu opuszczania dni zdjęciowych. Krótko po tym zamieszaniu na reżyserskim krześle zasiadł Dexter Fletcher i jak na razie nic nie zapowiada dalszych perypetii. Wiemy też, że produkcja filmu odbywa się pod egidą wytwórni 20th Century Box.
Wielkie oczekiwania
Proces powstawania Bohemian Rhapsody budzi ogromne emocje. I nic dziwnego, w końcu na warsztat wzięto historię jednej z najbarwniejszych postaci muzycznego świata. Na twórcach ciąży też ogromna presja, jak to bywa zwykle przy tworzeniu biografii ludzi otoczonych kultem i owianych mgiełką legendy. Oczekiwania podkręca dodatkowo fakt, że produkcja filmu trwa już 8 lat i w przypadku niepowodzenia, fani zespołu nie zostawią na ekipie suchej nitki. Mimo wszystko, całość wygląda obiecująco a aktorzy są naprawdę podobni do muzyków, których odgrywają. Wiele osób patrzy też z ciekawością z stronę Maleka. Czy sprosta wyzwaniu? Czy wizerunek, z którym go kojarzymy okaże się zbyt dominujący byśmy uwierzyli, że patrzymy na Freddiego Mercury’ego?
Bohemian Rhapsody – film
Sporna jest natomiast kwestia udziału pozostałych członków zespołu w proces twórczy. Z jednej strony, kto jak nie oni mógłby lepiej nadzorować wierność opowiedzianej historii? Z drugiej jednak, pojawiają się głosy, że za sprawą ich wpływu historia może być za bardzo ugrzeczniona, pomijająca niewygodne epizody i skandale, a przez to tracąca na wiarygodności.Należy być jednak dobrej myśli, tym bardziej, że to właśnie May i Taylor czuwają nad muzyczną oprawą filmu!
Premierę zapowiedziano na 2 listopada 2018 roku. Przyznajcie, kto już nie może się doczekać?