next to normal to rockowy musical, w reżyserii Jacka Mikołajczyka, który porusza, szokuje, zmusza do refleksji, chwyta za gardło i wywołuje łzy. Nowa produkcja Teatru Syrena to spektakl, którego nie możecie przegapić!
Wyjątkowy musical na polskiej scenie
Przyzwyczailiśmy się do tego, że wybierając się na musical będziemy mogli odetchnąć, zapomnieć o problemach, usłyszeć wpadające w ucho piosenki. Natomiast next to normal ukazuje nam inne oblicze tego gatunku. To bardzo realistyczna sztuka pozwalająca zrozumieć chorobę afektywną dwubiegunową.
Miałam obawy jak tak ciekawy materiał dramaturgiczny zostanie wpisany w ramy musicalu, aby rezultat nie był groteskowy. Na szczęście wyszło rewelacyjnie. Duża w tym zasługa fantastycznego tłumaczenia Jacka Mikołajczyka. W musicalu znalazło się aż 36 utworów, które pięknie odmalowują nam różnorodne emocje postaci — ich miłość, żal, rozdarcie, rozpacz, bezsilność, zagubienie, nieprzemijające poczucie straty.
Poruszający portret dramatu rodzinnego
Musical next to normal opowiada historię z pozoru normalnej amerykańskiej rodziny. Tworzy ją małżeństwo – Diana i Dan, córka Natalie i syn Gabe. Jednak już pod koniec pierwszej sceny — Choć jeszcze jeden dzień — widzimy, że to tylko fasada. Za nią kryje się codzienna walka z chorobą psychiczną wywołana prawdopodobnie przez rodzinną tragedię.
Obsada została dobrana perfekcyjnie. Dzięki ich porywającej grze widz dostrzega subtelności choroby dwubiegunowej oraz dostrzega, że to zaburzenie dotyczy nie tylko chorego, ale też boleśnie wpływa na całą rodzinę.
Ogromne wrażenie zrobiła na mnie Katarzyna Walczak w roli Diany, zmagającej się od 16 lat z chorobą dwubiegunową. Była niezwykle wiarygodna w roli kobiety, która przeżywa istną huśtawkę nastroju. W jednej chwili wydaje się radosna, pełna życia, a za chwilę traci poczytalność. Nie może pogodzić się ze stratą ukochanego syna — Gabe’a, który zmarł tragicznie mając jedynie 8 miesięcy. W jej głowie on wciąż żyje, a nawet widzi go jako 18-letniego mężczyznę. Z tego też powodu nie potrafi w pełni pokochać swojej córki. Diana jest zmęczona walką jej rodziny o powrót do normalności. Z czasem dociera do niej, że jej choroba wpływa destrukcyjnie na jej najbliższych. Decyduje się na terapię elektrowstrząsami, którą okupuje utratą pamięci. Czuje, że czegoś jej brakuje. W miarę rozwoju wydarzeń miałam wrażenie, że woli poświęcić normalność w zamian za pamięć o swoim synu. Bez uronień, w których go widzi nie potrafi być szczęśliwa.
Wszystkie te emocje, Katarzyna Walczak przekazała w wyrazistych wykonaniach utworów. Stworzyła tak wspaniałą kreację, że nie wyobrażam sobie nikogo innego w tej roli.
Przemysław Glapiński w roli męża Diany — Dana, jest również bardzo wiarygodny. Czujemy bezsilność jego bohatera, gdy widzi, że ani psychoterapia, ani farmakoterapia nie są w stanie jej pomóc. W pewnym momencie załamuje się, bo sądzi, iż poświęcił wszystko żonie, a ona tego nie dostrzega. Nie potrafi również pomóc córce w odnalezieniu się w tej trudnej sytuacji.
Karolina Gwóźdź rewelacyjnie wypadła w roli Natalie. To artystyczna dusza, mająca swoje plany i marzenia, usilnie potrzebująca i domagająca się uwagi i miłości matki. Ciągle żyje w cieniu swojego brata i przeżywa, że matka nie potrafi jej w pełni pokochać. Czuję bezsilność, że nie może jej pomóc. Dzięki grze Karoliny widz mógł zrozumieć jak ciężko jest funkcjonować w rodzinie dotkniętej chorobą i walczyć o normalność.
Michał Juraszek w roli Henry’ego tworzy na scenie świetny duet z Karoliną Gwóźdź. Chłopak początkowo nie rozumie dziwnego zachowania Natalie, ale jest cierpliwy i wytrwały. Stara się przebić przez mury, które zbudowała wokół siebie. Ich rozmowy w utworach Hej 1, Hej 2 i Hej 3 są jednymi z moich ulubionych momentów spektaklu. Świetnie zagrane i zaśpiewane.
Gabe to popisowa rola Marcina Franca. Jestem pod wrażeniem jego talentu aktorskiego i wokalnego, jak i przygotowania kondycyjnego. W pamięci wciąż mam sceny z udziałem artysty, zwłaszcza jego wykonania Jestem tu i Jestem tu — repryza.
Fantastyczną obsadę dopełnia Maciej Maciejewski w roli Dr Maddena. Daje popis nie tylko gry aktorskiej, ale również możliwości wokalnych. I to właśnie scena z jego udziałem jest najbardziej wybuchowa — dosłownie i w przenośni.
Z realizatorami i aktorami next to normal współpracowała jako konsultant Katarzyna Kucewicz, psycholog specjalizująca się w terapii osób i rodzin z chorobą afektywną dwubiegunową. Dzięki temu uniknięto uproszczeń co przekuło się na realizm tego spektaklu.
Rockowa oprawa muzyczna
Oprawa muzyczna next to normal znakomicie wpisywała się w tematykę spektaklu. Została przygotowana przez zespół pod kierownictwem Tomasza Filipczaka. Należą im się ogromne brawa.
Musical, którego nie możecie przegapić
Gorąco Wam polecam wybranie się na musical next to normal do Teatru Syrena. Sprawdźcie na czym polega jego wyjątkowość. Mimo że jego oglądanie momentami wręcz boli to ten ból może mieć działanie oczyszczające. Zwłaszcza jeśli ktoś ma podobne przeżycia — doświadczył choroby bliskiej osoby, takiej, która oddziałuje na całą rodzinę, powoli ją trawi, niszczy relacje. Osobom bez takich doświadczeń łatwiej będzie zrozumieć dramat podobnych rodzin i nie stygmatyzować chorych.
Wygląda na to, że będzie to jedna z najciekawszych premier teatralnych tego sezonu.
Ocena spektaklu: 10/10
Ulubiony aktor/aktorka: Katarzyna Walczak
Ulubiony głos: Marcin Franc
Ulubiony utwór: Jestem tu, Chcę wrócić w góry
Recenzja dotyczy spektaklu premierowego next to normal w Teatrze Syrena w dniu 6 kwietnia 2019 roku.