Mediator Robert Trujillo, czyli o konfliktach w zespole

0
1084

Bycie członkiem znanego zespołu często oznacza piękne chwile, wspólne trasy koncertowe, nagrody, niezapomniane koncerty… Jest jednak druga strona, o której nie mówi się tak często. Mediator Robert Trujillo przybliża nam nieco ten temat i mówi, jak to wygląda z pozycji członka zespołu.

Któż z nas nie marzył, by zostać kiedyś gwiazdą rocka? Patrząc na idoli wykonujących swe historyczne dzieła nie trudno było uciec myśli – Co by było gdybyWiększość tych marzeń jednak kończy się na naśladowaniu ruchów, jakie wykonywał Freddy Mercury, z miotłą bądź odkurzaczem w ręku. Jak to jednak wygląda ze strony muzyka, który faktycznie jest w (nie tylko jednym) zespole, osiągającym popularność na całym świecie? Temat przybliży nam mediator Robert Trujillo.

Bogaty życiorys

Robert Trujillo to postać dobrze znana fanom nie tylko cięższych brzmień. Urodzony w 1964 roku w Santa Monica charakterystyczny basista o długich włosach występował na przestrzeni lat w wielu zespołach – przypomnijmy choćby Suicidal Tendencies, Black Label Society czy Ozzy Osbourne. No i oczywiście, to z czego Gorilla jest najbardziej znany – Metallica.

Trudny początek

Metallica to zespół legenda, co do tego wątpliwości raczej nie ma. Nic więc dziwnego, że granie w nim jest czymś, co jest powodem do dumy i szczęścia. Robert Trujillo dostał taką szansę od losu w 2003 roku. Okoliczności temu sprzyjające niestety nie były usłane różami. Zespół przebywał wówczas rozstanie z poprzednim basistą, którym był Jason Newsted. I co by tu dużo mówić, rozstanie to nie było najprzyjemniejsze. Gorzkie pożegnanie wprowadziło pewne napięcie wewnątrz zespołu, z którym nowy basista musiał się zmierzyć od początku. Efektem debiutu Trujillo jest wydana w 2003 roku płyta St. Anger. O wydawnictwie teraz nie będziemy się rozwodzić – płyta zyskała chyba tyle samo pochlebnych, co i skrajnie niepochlebnych opinii.

Sukces pod znakiem konfliktów

O dosyć specyficznej sytuacji w zespole Metallica wiadomo już nie od dziś. Silne osobowości współzałożycieli grupy, którymi są Lars Urlich i James Hetfield, często były powodem wielu kłótni i kryzysów. Mogliśmy to zauważyć od środka choćby w filmie Some Kind Of Monster. Hetfield sam przyznaje – film jest trudny do oglądania dla mnie. Często nie czuję się komfortowo widząc w nim moje zachowania w pewnych sytuacjach. Trzeba jednak przyznać, że nauczyłem się wielu rzeczy, których w sobie nie lubię. Zespół jednak nie poddaje się – 37 lat na scenie do czegoś zobowiązuje. Otwarcie podawanym jest fakt, iż muzycy korzystają z pewnego rodzaju wsparcia coachów, żeby załagodzić stosunki między nimi. Jednym z nich jest Phil Towle, który nie raz już ratował trwałość stosunków w zespole.

Mediator Robert Trujillo

Trzeba przyznać z perspektywy czasu, że wybór Roberta Trujillo w 2003 roku na basistę pomógł grupie Metallica. Muzyk przyznaje, że pełni w zespole często rolę mediatora. Zamiast opowiadać się po którejś ze stron kłótni, pomaga ją załagodzić. Nie jest to dla niego nowość, oto co mówi o doświadczeniach z przeszłości:

To jest niejako pozycja, którą zajmuje w każdym zespole w którym jestem – Ozzy Osbourne walczący ze swoimi uzależnieniami, Jerry Cantrell z Alice in Chains kiedy walczył ze swoimi demonami, Suicidal Tendencies i wszystko co działo się w tamtym zespole i, oczywiście, Metallica. Moja pozycja w zespole to “Okej, jestem tutaj. Jest wokół mnie burza, jak mogę temu zaradzić?” Myślę, że nauczyłem się tej roli na przestrzeni lat – już podczas dorastania miałem wiele wyzwań z moim ojcem, które trzeba było załagodzić. Staram się zawsze pomyśleć “Mamy tutaj sytuację do rozwiązania. Jak mogę pomóc?”. I myślę, że to jest chyba moja rola w zespole.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments