Mrok, który puka do drzwi — recenzja filmu Nie bój się ciemności

0
4

Nie bój się ciemności ma odwagę zabrać nas z powrotem do domów, których drewniane podłogi skrzypią, a cienie skrywają coś przerażającego. Debiut reżyserski Troy Nixey, zrealizowany pod czujnym okiem mistrza Guillermo del Toro. Obiecuje nostalgiczny horror w stylu gotyckiego dreszczowca

Dlaczego właśnie ten dom? Reżyser i scenariusz

Reżyserem Nie bój się ciemności jest Troy Nixey, znany wcześniej głównie jako twórca komiksów. Scenariusz napisał sam Guillermo del Toro wspólnie z Matthew Robbinsem. Nazwisko producenta było jednym z głównych magnesów przyciągających uwagę do filmu. Od pierwszych scen widać, że Nixey stara się stworzyć coś więcej niż tylko horror na jedno popołudnie. Prolog, rozgrywający się w XIX wieku, wprowadza nas w gotycką legendę pełną mrozu, grozy i upiornej symboliki. Warto jednak zauważyć, że choć pomysł na klasyczny klimat jest, to realizacja momentami rozczarowuje. Fabuła bywa przewidywalna, a wiele motywów horroru jest użytych w schematyczny sposób.

Aktorzy i ich wkład w budowanie napięcia

Bailee Madison okazuje się największym atutem filmu. Postać Sally, wyobcowana, zagubiona, zmagająca się z traumą z przeszłości i lękiem przed nową rzeczywistością. Została zagrana naturalnie i wiarygodnie. Wiele głosów recenzentów wskazuje jej grę jako największy „plus” produkcji. Katie Holmes i Guy Pearce radzą sobie choć, jak zauważono, ich role nie wymagają nadzwyczajnego aktorskiego kunsztu. Mimo to w połączeniu z atmosferą cała obsada utrzymuje wiarygodność wydarzeń.

Scenografia, zdjęcia i muzyka — klimat, który sprawia, że drżysz

Jednym z najmocniejszych punktów filmu jest atmosfera — gotycka, duszna, niepokojąca. Wiktoriańska willa, zakurzone meble, ciemne korytarze, skrywające tajemnice piwnice wszystko to buduje miejsce. Zdjęcia autorstwa Olivera Stapletona potrafią z jednej strony hipnotyzować pięknem wnętrz, z drugiej wyostrzać nasz niepokój. Grając światłem i cieniem, ograniczonym kolorem i klaustrofobiczną kompozycją. Muzyka, za którą odpowiadają Marco Beltrami i Buck Sanders, to kolejny duży atut. Kompozycje potęgują napięcie, nadając scenom rytm lęku i niepewności — idealny balans między subtelnym niepokojem a momentami czystego przerażenia.

Podobał Ci się to, co robimy?
Wesprzyj nas i postaw nam kawę!
Wesprzyj nas
0 0 głosy
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze