Robert „Sierściu” Mastalerz (4Szmery): Idziemy w swoją stronę [wywiad]

0
67
4szmery
fot.materiały prasowe

Zespół 4Szmery niedawno wydał drugą autorską płytę – 2_4. O tym albumie, zespole, zmianach w składzie, muzyce łączącej pokolenia i nie tylko opowiedział wokalista Robert „Sierściu” Mastalerz. Zapraszamy do lektury!

Wydaliście właśnie drugą płytę. Czy proces pracy nad nią różnił się od pracy nad debiutem?

Człowiek uczy się całe życie i nie inaczej jest z nami. Praca nad pierwszą płytą polegała na spotykaniu się w sali prób i tworzeniu niejako „na żywo” nowych kompozycji. Ja próbowałem śpiewać tzw. „rybki” po flamandzku i, kiedy mieliśmy ustaloną linię melodyczną i formę utworu, pisałem polski tekst. Później koledzy pojechali do studia nagrać warstwę instrumentalną, a ja w innym studio nagrywałem wokale. 

Pracując nad nową płytą, usprawniliśmy cały proces. Arek Kluczewski, który jest autorem siedmiu kompozycji na nowym albumie i producentem muzycznym nowej płyty, wziął ciężar pracy na siebie – przygotował wszystkie numery w swoim domowym studiu. Kiedy przygotowałem sobie w domu wszystkie teksty, nagrałem u Arka wokale i potem pojechaliśmy do studia nagrać sekcję i gitary. Później zostały już tylko chórki i kosmetyka. Ten drugi sposób okazał się zdecydowanie lepszy – mniej czasochłonny i zdecydowanie bardziej efektywny. Używając tradycyjnego instrumentarium i wzmacniaczy lampowych, nagraliśmy swoją drugą płytę autorską i czwartą w dyskografii… 2 _ 4 🙂

Co było największym wyzwaniem podczas tworzenia?

Wyzwań było kilka 🙂 Przede wszystkim, nagrać płytę lepszą od debiutu. Roll jest naprawdę dobrą płytą, bardzo dobrze przyjętą przez fanów i zaprzyjaźnionych muzyków, naszych idoli z lat młodzieńczych 🙂 Pech chciał, że płyta ukazała się chwilę przed czasem zarazy i zamknięcia – trasa promocyjna poszła więc w piz… Trzeba było się zająć remontami mieszkań, żeby przeżyć. Kolejnym wyzwaniem była chęć udowodnienia sobie, że jeszcze nam się chce. No, i najważniejsze: chcieliśmy pokazać naszym fanom i sympatykom, że kupując Rolla, dobrze zainwestowali i mogą na nas liczyć. Chyba udało się wyzwaniom sprostać, choć nie mnie o tym decydować.

To trzeba fanów zapytać, ale myślę, że się udało 🙂 Zmienił Wam się skład – drugim gitarzystą jest teraz Piotr Solnica. Co on wniósł do Waszego zespołu? Jak to się w ogóle stało, że do Was dołączył?

Nasz gitarzysta, Jacek Szwed odniósł dwa lata temu dwie poważne kontuzje. Niestety, nie zaleczył ich do końca, co dało o sobie znać. Po prostu stracił moc w ręce i nie mógł kontynuować grania z nami, a gra na gitarze, to jednak spory wysiłek.

Piotrek Solnica jest właściwie rówieśnikiem i znajomym Arka. Jak się później okazało, mijaliśmy się w różnych okresach w życiu w różnych miejscach. Kiedy zadzwoniliśmy z propozycją gry w Szmerach, Piotr po prostu zapytał: kiedy próba?

Przyjechał przygotowany do zajęć zarówno w zakresie AC/DC, jak i twórczości szmerowej. Egzamin studyjny zdał na 6, a koncertowy – na 5 🙂 Wniósł do zespołu dużo konkretu. Po prostu jest bardzo dobrym muzykiem z szerokim spektrum zainteresowań. Mimo dużej różnicy wieku, mamy bardzo dużo wspólnego. I to jest fajne. 

A jak zmiana składu wpływa na zespół? Jak było w Waszym przypadku?

To była zmiana, używając terminologii sportowej, wymuszona. Źle się rozstawać z kumplem, jakim był Jacek. Ale Piotr bardzo szybko pokazał, że umiejętnie łączy umiejętności z szołmeństwem. Jest typem zwierzęcia scenicznego, czym bardzo szybko zjednał sobie nas i fanów. Uczestnicy naszych koncertów też potrafią to docenić. Ogólnie, była to pozytywna zmiana.

Zaczynaliście jako tribute band, a obecnie gracie swoje utwory. Czujecie się bardziej jak AC/DC czy jak 4Szmery?

My zawsze czuliśmy się jak „4szmery”. Nigdy nie przebieraliśmy się za AC/DC. No, może ja po 15 latach zacząłem zakładać czapkę a la Brian Johnson, ale to był jedyny gadżet. Graliśmy numery naszych Bogów też po swojemu – to nie było nigdy nuta w nutę. Nie szukaliśmy na siłę brzmienia AC/DC, podobnych wzmacniaczy czy gitar. Jak był Gibson SG, to ok. Jak Les Paul, też nie było problemu. Andrzej tylko pilnował, żeby bębny były z Sonora, choć zaczynał od Tamy. Granie utworów AC/DC było takim „wytrychem”, żeby zaistnieć w branży. Dzisiaj patrzymy, jak nasi koledzy, którzy grali całe życie swoje utwory w innych, uznanych kapelach, zaczynają grać covery 🙂 I to też jest normalne. My idziemy w swoją stronę. Na razie dzielimy setlisty koncertowe między utwory AC/DC i swoje. Ten przepis smakuje naszej publiczności, więc będziemy mieszać w kotle. Na szczęście składników jest dużo 🙂 

Czy odbiorcy traktują Was jako tribute band AC/DC czy jako zespół z krwi i kości, który wychodzi z tej szufladki?

To pytanie bardziej do publiczności. My naprawdę chcemy przynajmniej spróbować wyjść do ludzi i zagrać cały koncert złożony z autorskich utworów plus coś AC/DC na bis…. Mam trochę dość udawania Bona czy Briana. Mam coś do przekazania w tekstach, opowiedzenia swoich, a nie cudzych historii. Tak – chcemy wyjść z tej szuflady tribute bandu. Bardzo.

Poza AC/DC, jaki jest najważniejszy zespół dla Was?

Słuchamy dosłownie WSZYSTKIEGO. Nikt nie zamyka się na muzę z innych bajek. Jest jeden warunek – musi być dobra. Andrzej lubi amerykańskie granie z lat 70-80., jak Journey, Foreigner czy Bad English. Gabi jest miłośnikiem country i funky w całej szerokiej formule. Arek to miłośnik współczesnego gitarowego grania typu Tremonti czy Nickelback, a z krajowego podwórka lubi zespół IRA. Piotr kręci w ciężkich klimatach, ale ostatnio się przyznał, że kocha Petera Gabriela na przykład. Ja jako stary ramol – Led Zeppelin, Motorhead i Queen wraz z Thin Lizzy. Ale zachwycam się też naszym SBB.

4Szmery będą grać tak długo jak AC/DC?

Poczekaj, muszę policzyć…. Ja bardzo bym chciał umrzeć na scenie, ale czy wychodzenie w wieku 81 lat i bycie stuprocentowym rockmanem jest możliwe? Obserwuję moich idoli z lat młodzieńczych i nie zawsze jest to fajne. Ja tych wszystkich artystów uwielbiam i bardzo szanuję, ale są pewne granice, których przekraczać się nie powinno.

Na pewno pogramy tak długo, jak długo będziemy czuć między sobą to coś, co powoduje, że kilku ludzi nazywa się ZESPOŁEM. Że idzie w jednym kierunku i daje im to radość. Jeśli zabraknie tego czynnika, trzeba będzie zająć się, na przykład, pisaniem książek…..

O to Cię za chwilę zapytam… Na razie powiedz mi, jaki jest warunek tego, żeby zespół przetrwał tyle lat, ile 4Szmery? W końcu band ma już 28 lat… Wspomniałeś już o tym.

Musi być wspólny cel. No, i trzeba się też lubić. Tak po prostu. Nie mówię tu o wielkich przyjaźniach, choć u nas wciąż jest coś takiego, że gdyby komuś coś się złego mogło stać, to reszta idzie za nim „jak w dym”. Ale uniwersalnych recept nie ma. Może brak gwiazdorzenia i przerośniętego „ego”… To podstawa. Jesteśmy członkami załogi.

To, że ja jestem od wywiadów, nie znaczy, że jestem jakimś liderem czy wodzem. Jestem frontmanem i dlatego z Tobą teraz rozmawiam. Ale to zespół mnie oddelegował już dość dawno temu.

A chcielibyście być taką legendą, jak AC/DC? Być znanymi na całym świecie, mieć miliony fanów? 

Dobre pytanie… Każdy, kto miał możliwość wyjścia do ludzi i zaprezentowania czegoś na scenie czy estradzie, łapie tego bakcyla. Tego się nie da porównać z niczym innym. Dlatego też w tej branży jest tyle dramatów i tragedii. Ilu artystów nie udźwignęło tej sławy, jaką daje scena. Kręcę się po polskim szołbiznesie od 40 lat i sobie obserwuję ludzkie zachowania i reakcje – niewielu Artystów potrafiło zachować ten balans między życiem a sceną… Dlatego ci, którzy potrafili, wciąż grają i mają się dobrze, a ci, którzy nie dali rady, albo gryzą piach, albo cierpią w osamotnieniu. Nie będę wymieniał nazwisk, bo nie o to chodzi, ale zorientowani będą wiedzieć…

A wracając do pytania – ten poziom popularności, którego doświadczyło AC/DC, nam nie grozi. Wolałbym zostać kimś w rodzaju Angry Andersona z Rose Tattoo… Na razie łysieję jak on 🙂

Pod czapką nie widać 🙂 Wspomniałeś wcześniej o pisaniu książek… W jednym z wywiadów z kolei powiedziałeś, że piszesz książkę, która ma być o Twoim życiu i – cytuję: Tę książkę chciałbym dedykować fanom rock and rolla. Ona z założenia będzie taką dedykacją od fana dla fanów, bo ja cały czas jestem fanem rock and rolla i to się nigdy nie zmieni. Na jakim etapie są prace nad nią?

Książka aktualnie poszła do korekty – czekam na sugestie znawcy tematu. Korzystając z chwili wolnego, wybieram zdjęcia i robię fotografie różnych pamiątek. Poprosiłem jednego z moich znajomych o napisanie wstępu….

To w takim razie czekamy 🙂 A jak rock’n’roll ma się w naszym kraju? Czy obecne czasy nie są „za grzeczne”, a może wręcz przeciwnie?

Pytanie, czym jest dzisiaj rock’n’roll? Cieszy wciąż duża frekwencja na koncertach uznanych artystów takich jak Dżem, Krzysiek Cugowski czy Gosia Ostrowska. Wciąż gra IRA, Krzysiek Jaryczewski, Turbo czy Chłopcy z Placu Broni. Zespoły łączą się w różnego typu „składanki” i jeżdżą po kraju, grając dla kompletów publiczności. Ale płyt już się nie nagrywa. A jak się nagrywa, to na potrzeby serwisów streamingowych. Poprawność polityczna nie pozwala na nazywanie rzeczy po imieniu 🙂 Firmy płytowe wydają wszystko oprócz rock’n’rolla. Słowem – ten biznes stanął na głowie. Czasy są niełatwe, ale nie takie rock’n’roll już widział i dawał radę. Dlatego w nawiązaniu do tych czasów, mam jedno marzenie: żeby pierdolnął Internet na całym świecie… By powróciły, dawne, zapomniane czasy, tamten realny świat:)

Nie podzielam Twojego marzenia, ale zgodzę się, że świat mógłby być trochę bardziej realny 🙂 A czy takie bandy, jak właśnie AC/DC, mogą przemówić do młodego pokolenia? Czy rock’n’roll może być w pewnym sensie uniwersalną muzyką, łączącą pokolenia?

Ale dokładnie tak jest. Ostatnie koncerty AC/DC pokazują, że ta muzyka łączy pokolenia. Na widowni było widać dziadków z synami i wnukami. To się udaje naprawdę niewielu wykonawcom – może jeszcze Stonesi, Scorpions, Judas Priest, Iron Maiden czy Metallica… To się nigdy nie zestarzeje i z tego się nigdy nie wyrasta. I do momentu, kiedy będziesz mieć w sobie tego zbuntowanego dzieciaka, który uciekał z domu na festiwal w Jarocinie, dopóty będziesz żyć. Kiedy tego dzieciaka gdzieś po drodze stracimy, będzie po nas…

To obyśmy go nie stracili. Bardzo dziękuję za Twój czas 🙂

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments