Karol Kot był niepozornym młodzieńcem, który lubował się w białej broni. To właśnie nią pozbawiał życia.
W latach 60. wybuchła wielka panika wśród krakowskich kobiet i rodziców. Karol Kot – urodzony w Krakowie, wychowywany w pełnej rodzinie, przeciętny uczeń technikum i seryjny morderca.
Zbrodnie
Pierwsza popełniona zbrodnia ma miejsce 21 września 1964 roku. Dotyczy Heleny Węgrzyn, kobiety w średnim wieku. Miejscem zbrodni był kościół, gdzie Kot zadał jej szybki cios nożem i uciekł. To w zasadzie charakterystyczne dla jego ataków, również późniejszych na Franciszce Lemanowskiej ugodzonej w kręgosłup, następnie zabitej za pomocą białej broni Marii Plichcie. Pojawiały się zeznania pokrzywdzonych, pomimo to śledztwo nie przynosiło żadnych efektów. Starsze kobiety były zastraszone i desperacko w ramach ochrony zaczęły przytwierdzać pokrywy garnków do swoich ciał.
Rozgłos
Pierwotne poczynania Karola Kota nie były szczególnie interesujące dla policji i prasy. Zbrodnia, która przyniosła mu oczekiwany rozgłos, dotyczyła 11-letniego Leszka Całka. Zginął od 11 ciosów nożem. Zabito dziecko, stąd morderstwo wzbudziło dużo większe zainteresowanie. Powstał 17 osobowy zespół mający rozwiązać sprawę krakowskiego Wampira. Karol Kot wcale nie ukrywał tego, co zrobił, przyznał się kolegom, mimo to nikt nie traktował jego słów poważnie. Przypisuje mu się 2 morderstwa, 10 prób i 4 podpalenia.
Schwytanie i wyrok
Zwlekano z aresztowaniem Karola Kota, musiał być poczytalny, aby w pełni odpowiedzieć za swoje czyny. Miała o tym świadczyć jego zbliżająca się matura. Milicja nie spuszczała z niego oka, by nie dopuścić do kolejnych przestępstw, w końcu go ujęto. Próbował grać na czas i nie przyznawał się do winy. Prokuratura postawiła zarzuty dopiero 13 dni po aresztowaniu. Nic nie było pewne, aż do momentu szczegółowego opisu zbrodni wprost z ust Wampira z Krakowa. Został skazany na karę śmierci i bezterminową utratę honorowych praw obywatelskich. Ze względu na to, w późniejszym czasie, rodzina miała problem z odnalezieniem jego ciała. Przed wkroczeniem na szubienicę, najpierw się wyspowiadał, potem napisał list, wypalił papierosa, był spokojny.
Kultura
Marcin Świetlicki napisał wiersz nawiązujący do osoby Karola Kota, który został zaaranżowany przez grupę muzyczną Świetliki. Był też bohaterem odcinku serialu dokumentalnego Seryjni mordercy – „Był sobie chłopiec”. Powstał również film, ale jedynie inspirowany jego osobą o tytule Czerwony Pająk i książka M jak morderca. Karol Kot.