Paweł Sitnicki (Koios): Zawsze wiedziałem, że będę grał w zespole [Wywiad]

0
347
Paweł Sitnicki (Koios): Zawsze
fot. materiały prasowe

KOIOS to zespół, który supportował takie kapele, jak TSA, Hunter czy Thy Disease. Wygrali wiele konkursów, gdzie nikt nie dawał im szansy, a ich klip do piosenki Hate został doceniony na międzynarodowych festiwalach filmowych. Gitarzysta Paweł Sitnicki opowiedział o tym, jak zaczęła się jego przygoda z muzyką, o nowy materiał i o kilka innych rzeczy. Zapraszam!

Jak się miewacie w tych pandemicznych czasach?

Pandemia to mega wyzwanie. KOIOS praktycznie się po niej złożył, stąd cisza na fanpejdżu. Ale, gdy na poważnie otworzą się kluby i granie stanie się czymś więcej niż spotykaniem się z ludźmi na próbach, to być może zespół poskłada się na nowo. W tym składzie lub w innym, bo wszyscy poszliśmy trochę swoją drogą.

Wasza nazwa wzięła się od greckiego tytana mądrości. Skąd Wasze zainteresowanie grecką mitologią?

Nazwa jest nie tyle związana z grecką mitologią, co ówczesnym pomysłem na pisanie o różnych głupotach, które ludzie robią ze swoim życiem, ze światem, z życiem innych, sprzecznościach i niekonsekwencjach rasy ludzkiej. Stąd tytan mądrości. Szczerze, poświęciliśmy nazwie mniej czasu niż teraz zajmuje nam tłumaczenie się z niej. Chcieliśmy po prostu grać, a „KOIOS” wydawał się z wielu powodów dobrym wyborem. Jest krótkim, symetrycznym i przyjemnym w wymowie słowem. Cieszy się też dużą sympatią u Greków, dla których jest to normalne funkcjonujące w społeczeństwie imię. Co jakiś czas lajkuje nas jakiś Koios z Grecji dla beki.

Jak się zaczęła Twoja przygoda z muzyką? Zawsze chciałeś być w zespole?

Grać na gitarze zacząłem w wieku 12 lat. Zawsze chciałem grać i zawsze wiedziałem, że będę grał w zespole takim czy innym. Przeszedłem też edukację muzyczną, więc mam dużo zainteresowań i planów oprócz muzyki stricte metalowej. Grałem w orkiestrze, w trio gitarowym, śpiewałem w chórze, teraz rozwijam się też produkcyjnie i kompozycyjnie, więc jest co robić. Każde z doświadczeń pomaga w kształtowaniu swojego własnego głosu i stylu.

Jacy twórcy Was inspirują?

Mnie na pewno interesują zespoły, które wpadły na coś nowego w swojej twórczości. Nie lubię grania odtwórczego, które w założeniu ma brzmieć „coś jak…”. To nie zawsze wychodzi, ale trzeba przynajmniej próbować. Granie z założeniem, że Twoja muzyka ma być konkretnie odwzorowaniem jakichś ram gatunkowych wydaje mi się strasznie daremne. Stąd jaram się zespołami takimi jak Dillinger Escape Plan, Meshuggah, Strapping Young Lad, Melvins, Gojira, Tool, Animals as Leadersitp. Takie bandy spowodowały, że ludziom otworzyły się oczy, bo nikt tego wcześniej nie zrobił. Ale staram się czerpać inspirację z innych źródeł niż tylko metal. Sięgam w tym celu głównie po muzykę poważną, najchętniej po epicki neoklasycyzm z twórcami takimi jak Prokofjew, Holst, Strawiński czy Bacewicz na czele. Wbrew pozorom, to bardzo przyjemna i prosta do słuchania muzyka. Lubię też współczesnych, czytaj: żyjących, eksperymentatorów, z którymi się zetknąłem, takich jak Thomas Ades, Kalevi Aho, Giovanni Sollima itd.

A o co chodzi z tym, że gracie progressive vegetarian grindcore?

To tylko żart o tym, że podgatunki metalowe są coraz głupsze, a specjalizowanie się w nich to pseudo wiedza znudzonych, starzejących się metalowców.

Z tego, co zauważyłam, czytając wywiady z Wami, raczej nie dajecie się upchać w gatunkowe szufladki i sięgacie po bardzo różnorodną muzykę. W jednym z wywiadów jednak powiedzieliście, że nigdy nie będziecie grać black metalu. Coś się zmieniło w tej kwestii – jest opcja, że sięgniecie po ten gatunek? Czy jednak wolicie nie?

To też był żart. Ale raczej małe szanse, że będziemy go grać. Black metal potrafi być ciekawą muzyką, jeśli tylko się postara. Uważam, że goście tacy jak Isahn i jego Emperor są na to przykładem. Co do szufladek, to śmiało upychajcie, ale ja się w to nie bawię. Już słyszałem, że gram death metal, melodic death, metalcore, deathcore, thrash i parę innych.

Jakie masz zdanie o obecnej polskiej scenie muzycznej? W wywiadach kilka razy podkreślaliście, że ludzie siedzą w domach i nie chodzą na koncerty, więc muzyka umiera…

Nie jest różowo. Pozwól, że odpowiem Ci na to pytanie, gdy zaczną się koncerty i kurz po pandemii opadnie. Teraz zespoły się reorganizują, festiwale odpalają na nowo, a sale koncertowe i zespoły same piszą do mnie, czy nie pograłbym u nich z KOIOSem, więc na pewno coś się ruszyło.

A jaki jest Wasz odbiorca? To ludzie w Waszym wieku, młodsi? Ortodoksyjni metalowcy czy ludzie, którzy na ulicy wtapiają się w tłum?

Na koncertach bawią się wszyscy. I o to w tym chodzi. Nie targetujemy naszej muzyki. To podejście nie działa już nawet w marketingu, a co dopiero w muzyce. Jeśli myślisz w ten sposób, to wyjdzie Ci taki programowany, manufakturowany badziew w rodzaju Taylor Swift. Wszystko wymaga też pewnej otwartości od odbiorcy. Jeśli ktoś chce być ortodoksyjny, to będzie miał problem z większością rzeczy, które spotka w swoim życiu. Tę postawę serdecznie odradzam.

Czy Twoim zdaniem kapele mają teraz mocno pod górkę, jeśli chodzi o promowanie swojej twórczości? Czy jednak social media pomagają w promocji? Jak jest w Waszym przypadku?

Social media pomagają, ale już nie tak jak kiedyś. Mam wrażenie, że bardziej niż social media pomagają nam festiwale i duże zorganizowane imprezy, których ostatnio jest u nas coraz mniej. Na małe koncerty przychodzą znajomi, na duże przychodzą wszyscy. Zadaj sobie pytanie, kiedy posłuchałaś jakiejś nowej kapeli, bo pojawiła Ci się w feedzie na facebooku.

Pracujecie teraz nad jakimś nowym materiałem? Od wydania Epki Triangulate The Triangle minęły 3 lata…

Na dobre rzeczy trzeba czasem poczekać… A na serio, to nie potrafię się już zobowiązać i powiedzieć, że wiem, kiedy to się stanie.

W nowych utworach też będziecie piętnować ludzką głupotę, tak jak na Epce? Czy macie inne pomysły na teksty?

Mam np. gotowy tekst o facecie, który był tak wierzący, że uciął sobie fiuta, albo historię o gościu, który wyleciał w kosmos na krześle ogrodowym, do którego przymocował balon meteorologiczny. Obie historie są prawdziwe. To są ważne postacie, których głos jeszcze dostatecznie nie wybrzmiał i KOIOS chce, by zostali usłyszani.

Jakbyś miał podać jedno największe osiągnięcie Was jako zespołu, co by to było?

Wygrywaliśmy wiele konkursów muzycznych, na których nikt nie dawał szans zespołom metalowym, zrobiliśmy wspaniały teledysk, który otrzymał prestiżowe nagrody na międzynarodowych konkursach filmowych, występowaliśmy na dużych imprezach w Polsce i za granicą. To są wszystko rzeczy, z których jestem bardzo dumny i cieszę się, że mogłem być ich częścią.

A jakie jest Wasze największe marzenie?

Móc dalej robić swoje. Dalej grać. Dalej się cieszyć muzyką. Ciągle rozwijać. Nie osiąść na laurach. Takie tam przyziemne.

Chcesz powiedzieć coś na zakończenie?

Szczepcie się, jak najszybciej możecie i przychodźcie na koncerty.

1 1 vote
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments