Olga Tokarczuk, polska laureatka Pokojowej Nagrody Nobla w dziedzinie literatury spotkała się z dziennikarzami podczas konferencji prasowej, która odbyła się w Klubie Proza Wrocławskiego Domu Literatury.
Zobaczcie fotorelację ze spotkania z noblistką:
Olga Tokarczukzostała zapytana o kolejną książkę, która jest w przygotowaniu. Czy będzie starała się sprostać oczekiwaniom, które pojawiają się po otrzymaniu Nagrody Nobla?
Wydaje mi się, że będzie zaskoczeniem, że będzie ciekawa, ale na takim poziomie, na jakim zwykłam się komunikować ze swoimi czytelnikami, czyli na poziomie literatury, na poziomie metafory, kontekstu literackiego. Nie mogę się doczekać, kiedy wrócę i będę mogła sobie spokojnie pisać.(…) Myślę, że już w przyszłym roku, o tej porze ta książka bedzie gotowa.
Jakie pomysły i refleksje ma Olga Tokarczuk w związku z poziomem obecnym poziomem czytelnictwa w Polsce? Czy otrzymana nagroda może mieć wpływ na wzrost zainteresowania ksiażką?
Wydaje mi się, że ta nagroda będzie miała wpływ, przynajmniej w tym momencie, kiedy dużo dzieje się wokół moich książek i mnie. (…) To jest widoczne w statystykach. (…) Bardzo bym chciała, żeby Polacy czytali tak jak Czesi. Zdaję też sobie sprawę z tego, i jestem daleka od takich optymistycznych założeń, że książka musi trafić pod strzechy. W historii druku nigdy nie było tak, że wszyscy czytali.
Autorka podkreśliła, że od samego czytania bardziej zależy jej na jakości czytelnictwa. Zrozumienie i przełożenie myśli związanych z czytaniem na życie zewnętrzne, relacje międzyludzkie.
Co Noblistka radzi początkującym pisarzom?
Przychodzi mi pomysł, żeby przywiązać sobie nogę do biurka — mówi — zdaniem Olgi Tokarczuk pisanie przekłada się na życie codzienne i trudno oddzielić czas wolny od pracy. Chociaż poznała wiele osób, które potrafią pisać, między innymi podczas warsztatów z kreatywnego pisania, to nie zostaną oni pisarzami i pisarkami, bo ten zawód wiąże się z wprowadzenia w swoje życie pewnego reżymu.
Pisanie jest tak naprawdę jednym z najbardziej samotnych zawodów świata, bo będąc w trakcie pisania jakiegoś większego tekstu, nie można się nim podzielić, nawet najbliżsi ludzie, przyjaciele — można im jedynie w skrócie przekazać sens tego wszystkiego. Nawet przez lata pozostaje się sam na sam z wymyślonym światem. To rodzaj długodystansowej samotności
Nie mogło zabraknąć pytania o obawy o sytuację kultury w polskim kontekście społeczno-politycznym.
Bardzo niepokojące jest w Polce to, co wydaje mi się, co wszyscy widzimy. Żyjemy w obliczu żywiołu, który ma bardzo ideologiczną wizję rzeczywistości, który próbuje tę wizję zakorzenić w rzeczywistości instytucjonalnej. Myślę o sytuacji muzeów, które wymykają się pewnej wizji historii politycznej. Myślę o tym, co działo się, strasznie bolesne, to co działo się tutaj we Wrocławiu z Teatrem Polskim. Próba ręcznego sterowania kulturą zawsze źle się kończy. (…) Kultura jest czymś, czego mechanizmów powstawania dokładnie nie rozumiemy. To chęć komunikowania się na bardzo szczególnym poziomie, chęć wymiany informacji, potrzeba interpretowania wydarzeń, ale też próba wyrabiania sobie zdania o całym kontekście zdarzeń, o historii, o znaczeniu potężnych i drobnych wydarzeń historycznych.
Kultura to coś, co właściwie trudno zdefiniować. Trochę jak produkcja, w której wszyscy się zbieramy i przygotowujemy coś, co przybiera kształt spektaklu albo wystawy. Coś, co prowokuje, opowiada, interpretuje. I nie ma sposobu, żeby tym dowodzić. A jeżeli istnieje, to znamy je z czasów wszelkich rządów autorytarnych, które próbowały narzucić kulturze swoją wizję. To się źle kończyło dla kultury i dla tych rządów. Kulturą nie można po prostu manipulować.