Minął następny dzień i kolejne pięć spektakli podczas II Festiwalu Dolnośląskich Teatrów Offowych ZWROT we Wrocławiu. Takiej różnorodności nie było podczas całego ZWROTu. Zaprezentowali się artyści – tancerze, pieśniarze, kuglarze i aktorzy.
PIĄTEK // Siłą złota
Wszystko zaczęło się od złota, przepychu i wiary we własne aktorstwo. Krótko mówiąc byliśmy świadkami formy teatralnej bez intrygującego tekstu dramatycznego, a ruch ewidentnie był tworzony na żywo. Aktorka tworząca Rock Dance Theatre nie dostarczyła swoimi dzikimi strojami widzom ani nowych bodźców, ani nawet unikatowych wrażeń estetycznych. Chaos, który zagościł na scenie, miał zmusić widzów do dyskusji na temat kapitalizmu i wartości materialnych dzisiejszego świata. Niestety po refleksjach nie pozostał nawet blask.
Polon //
Ja, Mania, Angelika Sokólska
W końcu, czekaliśmy na to długo. Monodram. W dodatku nie użalający się nad społeczeństwem, a zgłębiający prawdę o polskiej noblistce. O kobiecie, o której myślimy jak o pomniku, a nie o człowieku. W trakcie oszczędnego w rekwizyty monodramu aktorka zaczyna od przemówienia zapewniającego nas, że nie chce poruszać praw kobiet. Dotrzymuje słowa, jednakże przez pół godziny jesteśmy świadkami mocnego tekstu dramatu Artura Pałygi W promieniach. Emocjonalnie trafia on właśnie w trudności, z jakimi borykają się panie, gdy chcą dojść do celu. Dzięki wspaniałej grze Angeliki, mimo że jej możliwości aktorskie wydają się być znacznie większe, zostajemy zupełnie porwani w tę historię, która może być potraktowana uniwersalnie. Ile jesteśmy w stanie poświęcić, by spełnić swoje pragnienia ?
Pustka i zapomnienie //
Wchodząc do patetycznej i ujmującej sali Studia na Grobli, gdzie widownia okrąża ciała leżące na ziemi, a aktorki są przykryte popiołem, już nikt nie ma odwagi rozmawiać, ruszyć się, a nawet chrząknąć. Z pokorą widz zajmuje miejsce i ogarnia go cisza. Od tego momentu jest świadkiem kalejdoskopu krwawych wydarzeń, które rozpoczęły się na Bałkanach i prowadziły do szeregu wojen. O tym wszystkim opowiadają pozbawione kobiecości młode aktorki przemawiające za mężczyzn. Za tych, co uwielbiają tę grę nazywaną wojną.
Eter//
Siedem aktorek i siedem różnych istnień na scenie. Jednoczą się podczas wspólnie śpiewanych pieśni przy akompaniamencie skrzypiec, poruszają tragiczne w skutkach historie. Pomimo pięknych scen, którymi widz jest zasypywany, wyczuwa się ten ciężar. Człowiek nie wie, co z nim zrobić. Wyjść? Płakać? Śmiać się? Reżyser poruszył nie tylko aspekty dotyczące polityki, ale i Boga. Brak chronologii nie pomaga widzowi w uniesieniu tylu bagaży przeszłości i teraźniejszości. Jak te młode kobiety z tym sobie poradziły? Nie wiem. Najpiękniejszym i najprostszym obrazem, jaki ujrzałam podczas spektaklu, to ślady stóp na podłodze. Ukazały się one, gdy posypane popiołem ciała zaczęły w pośpiechu, spowite w ciemności, przemierzać scenę jak te miliony ludzi, których pochłonął dramat wojen. Tytułowe “halo?“ rozbrzmiało na końcu, w tym właśnie braku światła. Z jednej strony budzi przeszłość, z drugiej chce naprawić przyszłość.
Kiedyś to było… //
Pociąg do…, Wrocławski Teatr Ewenement
„Pociąg osobowy do NIEBA, będzie podstawiony na tor 8 przy peronie 1 […] ” tymi słowami rozpoczyna się spektakl i aktorzy z widowni powoli odnajdują swoje miejscówki w pociągu na scenie. Jak za pomocą czarodziejskiej różdżki każdy z pasażerów zaczyna opowiadać swoją historię niby przy niedzielnym, rodzinnym obiedzie. Droga, to nie trudno zauważyć podczas spektaklu,, jest metaforą ludzkiego życia. Żeby było jeszcze milej, etiudy opierają się na prawdziwych losach grających w nim aktorów. Głosi się życiowe prawdy i wspomnienia, jak to się grało na podwórku w gumę, a oparzenia smarowało kefirem. To przedstawienie pokazuje widzom jedno – każdy może być aktorem. Niezależnie od wieku, zawodu czy umiejętności. Jeśli masz takie marzenie, możesz je spełnić. Ten grzeczny i prosty spektakl zaspokaja publiczność, ale przede wszystkim samych twórców, którzy chcą nieść radość i spędzać czas na tworzeniu. Sztuka, a raczej pamiętnik podróżnych, kończy się na stacji NIEBO, gdzie wszyscy wbiegają w biały dym.
Cyrk czy sztuka ? //
Miasto, którego nie było, Kolektyw KEJOS
Po całym dniu czeka na nas spektakl teatralno-cyrkowy. Nie da się nie zauważyć, że na to wydarzenie przybyło najwięcej widzów. W takim razie po co tworzyć teatr, jak ludzie chcą oglądać cyrk? – jeden z organizatorów zadał takie retoryczne pytanie na backstage’u. Uważam, iż to o wiele większy dyskurs, na którego temat może kiedyś napiszę. Wracając, niewątpliwie byliśmy świadkami spójnej opowieści o mieście, które być może nawet po prostu nie istniało. Akcja krążyła wokół miłości, radości, konfliktów i groteskowego, rozśmieszającego wszystkich generała – jednak tego śmiechu powinniśmy się raczej bać. Niemniej mieszkańcy wspomnianej mieściny umierają i rodzą się na nowo. Opowieść znana i szczera. Wszystko ubarwione kuglarstwem, tańcem i akrobatyką. Jednak nie zobaczymy niczego nadzwyczajnego.
Trudno uwierzyć, że to dopiero połowa spektakli podczas ZWROTu. Wkrótce następne relacje z II Festiwalu Dolnośląskich Teatrów Offowych ZWROT.