Dziś, w poszukiwaniu uniwersalnych odpowiedzi na przeróżne pytania związane z digital artem, pomaga Magdalena Radziej. Tej artystki koncepcyjnej przedstawiać nie trzeba – znana chociażby z pracy nad Shadow Warrior 2, udziela mnóstwa cennych i konkretnych artystycznych rad.
Piotr: Które momenty w swojej karierze wspominasz najlepiej, najszczęśliwiej?
Magdalena: Sporo jest takich momentów! Najczęściej wspominanym etapem mojej kariery jest dostanie się do Warszawy, do Flying Wild Hog, na stanowisko koncept artysty. Shadow Warrior 2 nadal jest jednym z moich najlepiej zapamiętanych projektów. Zacny team, japońska tematyka, piękny, plastikowy flaming i palma w pokoju.
Jak postrzegasz digitalowe techniki tworzenia, gdyby je zestawić ze sztuką tradycyjną? Jaki masz stosunek do jednego i drugiego, jak wpłynęła na ciebie technologia cyfrowa w sferze twórczej?
Studiowałam edukację artystyczną w zakresie sztuk plastycznych i communication design, ponieważ bardzo interesowały mnie tradycyjne techniki graficzne.
Gdy było więcej czasu, to bawiłam się w starym dobrym MSPaint. Można uznać to za moje początki z cyfrowym rysunkiem. Techniki cyfrowe pozwoliły mi realizować pomysły o wiele szybciej, i to z całkiem zaskakującym efektem wizualnym. I ta radość, że mogę trzymać fragmenty obrazka na osobnych warstwach!
Lubię kłaść grubą kreskę między cyfrową a tradycyjną sztuką. Obie te sfery, pomimo podobnych doznań, niosą ze sobą inne rezultaty i czasami inną satysfakcję. Podobnych, bo jednak najważniejsza faza tworzenia dzieła to nadal nasza wyobraźnia i życiowe doświadczenia. Umiejętność pozyskiwania dobrych referencji, czy inspiracji też jest taka sama. Po prostu medium jest inne.
Odczuwasz czasem zmęczenie tym, co tworzysz? Jak wtedy sobie z tym radzisz? I co zalecasz, by zminimalizować jego wpływ na twórczość?
Kiedyś mocno marudziłam na to, że nie mam innego hobby poza rysunkiem i malarstwem. A przecież połączyłam pasję do gier i rysowania w swój zawód. W pewnym momencie zaczęło mnie nudzić tak rysowanie, jak i cała branża gier wideo. Dzisiaj radzę sobie z tym, tworząc listę rzeczy, które naprawdę zamierzam narysować. Tematy, które naprawdę lubię i sprawiają mi frajdę. Własny projekt, by mieć pretekst do ciągłego rysowania i wymyślania.
Ogólnie, nie jestem fanem zmuszania się do czegokolwiek, ale gdy naprawdę „trzeba”, to proponuję technikę pomodoro. Po 25 minutach nieprzerwanej pracy z reguły widać dobre rezultaty.
Wspominałaś o edukacji artystycznej – czy uważasz, że nauka digitalu wymaga takiego wykształcenia, czy może przede wszystkim własnej inwencji w tym zakresie?
Podstaw wyuczyłam się sama, z pomocą darmowych źródeł z internetu, przyjaciół i współpracowników. Na pewno też sporo zawdzięczam przerwaniu nauki, która była ukierunkowana na tradycyjne techniki. Dzisiaj mamy spory dostęp do poradników, wykładów, imprez typu Promised Land, mentorów, czy staży w firmach. Warto jednak pomyśleć o wykształceniu w konkretnym kierunku, tak, by nie marnować czasu. Duże korporacje zagranicznych firm patrzą pozytywnie na wyższe wykształcenie.
Czy możesz pozwolić sobie na swobodę artystyczną, pracując dla tak dużej firmy?
Większość dobrych, artystycznych dyrektorów ma pełne zaufanie do umiejętności naszych i zespołu. Określa tylko stronę, w którą należy poprowadzić szkice, czy finalny obrazek. Jako grafik koncepcyjny, raczej nie uzyskamy miejsca na popisy i artyzm. Koncept wyląduje przecież u grafika 3D lub innej osoby, która musi to stworzyć. Dlatego też lubię koncepty produkcyjne. Są mieszanką wizji całego teamu z tym, co ja uważam za ładne i ciekawe wizualnie.
Jak wygląda, krok po kroku, proces powstawania twoich prac?
Jeżeli chodzi o digital painting, to mamy wiele szkół i masę profesjonalistów, którzy uczą swoich technik. Każdy znajdzie coś dla siebie. Chociaż specyfika niektórych technik może narzucać pewien tryb pracy.
Ja korzystam z mieszanki grafiki 3D użytej jako baza, z dodatkami zdjęć i cyfrowej farby nałożonej w Adobe Photoshop. Na początku szkicuję w szkicowniku pierwsze pomysły na kompozycję. Następnie rzeźbię w oprogramowaniu 3D-Coat lub korzystam z darmowej bazy Sketchup Warehouse. Całość kończę w Photoshopie, dodając pociągnięcia pędzla i dodatkowe tekstury. Staram się jednak, by większa część pracy była farbą.
W temacie procesów – kiedy należy być systematycznym – a kiedy pozwalać sobie na swobodę napędzaną weną?
Schemat jest naprawdę potrzebny w pracy zawodowej. Należy wiedzieć, ile mniej więcej czasu zajmuje nam zrobienie danej pracy. W ten sposób jako zespół mamy poczucie bezpieczeństwa, że możemy sobie pozwolić na detal i poprawki. Jest też mniejsza panika, gdy trzeba zacząć rysunek od początku. Oczywiście uwielbiam tworzyć w przypływie weny, ale staram się robić to tylko dla własnych prac, kiedy wiem, że mam całą wieczność na poprawki.
Jak oceniasz rozwój rynku i konkurencji? Kto się odnajdzie, a kto utonie?
W ostatnich latach przybyło mnóstwo nowych artystów 2D. Zerkając na ich portfolio, widzę, że wielu z nich ma większe umiejętności w projektowaniu, niż ja.
Do pracy w studio trzeba być na dosyć wysokim poziomie. Na szczęście wiedza w zakresie concept artu jest szeroko szerzona i ogólnie dostępna za grosze. Ktoś ambitny, zaradny i pewny siebie nie będzie miał problemów.
Warto też kreować własny styl lub pielęgnować ulubioną tematykę. Tacy zawsze znajdą rzeszę fanów i nabywców. Zagraniczni klienci często biją się o nas. Mamy w końcu wielu bardzo dobrych i znanych polskich artystów.
Jakie problemy napotykasz w zawodzie? Bywa stresująco?
Jako introwertyczka, mam masę problemów prowadząc rozmowy z potencjalnymi klientami. Zdarza się też spora konkurencja w miejscu pracy, czasami niezbyt zdrowa. Sama praca w zawodzie jest bardzo przyjemna. Mając zaufanie ulubionych przez nas klientów, można poczuć się jak na wakacjach.
Freelance kontra studio – oto jest pytanie. Co przemawia za jednym, a co za drugim – twoim zdaniem?
Freelance to lepsze zarobki i elastyczny czas pracy. Za to większe problemy papierkowe i z pozyskiwaniem klientów, do tego częsty brak płynności finansowej. Studio to na pewno stabilność i regularność – nie tylko finansowa. Większe możliwości na uzyskanie krytyki.
Minusem jest siedzenie osiem godzin w budynku, nawet jeśli są przestoje w produkcji. Nie każdemu odpowiada też poranny tryb pracy. Dla mnie najlepiej sprawdzającą się opcją jest regularność, jaką daje studio. Lubię też pracować w dobrym towarzystwie. Freelance robię w doskoku, gdy jest szansa na ciekawy projekt.
Jakieś wskazówki dla kogoś, kto nie wie jeszcze, z czym digital się je? Co polecasz – personalnie – w kwestiach sprzętowych, programowych, tutorialowych?
Tablet graficzny firmy Wacom (Intuos pro) lub jego tańszy odpowiednik firmy Huion. Oprogramowanie – Adobe Photoshop lub jego tańsze zamienniki, czyli Krita, czy Clip Studio Paint. IPad Pro z aplikacją Procreate sprawdza się bardzo dobrze do szkiców.
Przygodę z 3D można zacząć, używając darmowego oprogramowania, jak Blender czy SketchUp. Koniecznie na ustawieniach w języku angielskim. W ten sposób, oglądając anglojęzyczny tutorial na Youtube, można zatrzymać filmik i zobaczyć, w którą zakładkę artysta klika. Najlepiej oglądać wszystko, co nas zainteresuje właśnie na Youtube, niezależnie, czy jest to związane z tradycyjnym malowaniem, czy z cyfrowym. Nim zaczniemy projektować bronie i postacie, należy podszlifować podstawy i samą umiejętność poruszania piórkiem graficznym.
FZD Design Cinema, czy Proko i Scott Robertson to podstawy.
Dla kogoś „bardziej w temacie”, polecam Learnsquared, czy tutoriale Macieja Kuciary, Grzegorza Rutkowskiego i Darka Zabrockiego. Mamy też znane warsztaty – Fenomenarium, czy wykłady na Game Academy.
Gdzie szukać szczęścia, gdy już ma się co pokazać? Do kogo „uderzyć”, w jakie drzwi zapukać?
Social media. Uważam, że należy budować swój fanbase dosyć szybko i wcześnie. Nie ma co się łudzić, że będziemy pracować w jednej firmie na zawsze. Warto po prostu zapamiętać: jak się nie pokażesz, to nikt nie dowie się, że istniejesz.
W zależności od stylistyki warto założyć konto, czy to na Artstation, Deviantarcie, czy Instagramie. Można poprowadzić bloga. Jeśli boimy się szaleństw, wystarczy napisać do kogoś, kogo uwielbiamy – o feedback. Na koniec mały pro tip: pisząc do artysty o korektę, zadaj jedno, krótkie, zwięzłe pytanie.
Prace Magdaleny znajdziecie tutaj
Zainteresowani? Zapoznajcie się z poprzednim tekstem z serii „digital polskim okiem”, czyli cyklem artykułów poświęconym naszym rodzimym artystom cyfrowym, ukazującym różne spojrzenia na ważne kwestie związane z tą dziedziną sztuki.