Szybki, dobry, agresywny – Oto Ghostrunner! [recenzja]

0
489

Ghostrunner to gra, która zajmie Wam do 10 godzin życia, ale będzie to 10 godzin pełnych jatki, adrenaliny, świetnej muzyki i cyberpunkowego vibe’u, który warto przeżyć. A oto kilka słów, dlaczego potrzebowałem tego growego doświadczenia w swoim życiu.

Przede wszystkim jako fan stylistyki cyberpunkowej długo cierpiałem na brak gier osadzonych w cybernetycznych miastach przyszłości, gdzie bieda kontrastuje z pięknem architektury i obrzydliwym bogactwem smutnych panów w garniturach. Ghostrunner jest jednak tylko po części grą zahaczającą o te tematy. To w dużo większym stopniu gra zadająca pytanie “kim jestem?”, “jakie skutki mają moje decyzje?” i trzeba przyznać, że cyberpunkowe tło wyjątkowo dobrze sprawdza się do zadawania takich pytań. Niepozornie ta wydana w 2020 roku przez polskie One More Level gra o skakaniu i siekaniu mieczem zadaje całkiem sporo pytań, nad którymi można przysiąść nawet po zakończeniu grania.

O co więc chodzi?

W produkcji wcielamy się w tytułowego Ghostrunnera – istotę stworzoną w celu ochrony ochrony wielkiego miasta-wieży. Owe miasto to ostatni przystanek ludzkości, która schowała się przed światem zewnętrznym po tajemniczym kataklizmie. Z letargu i amnezji budzi nas tajemniczy głos, który od tej pory będzie nas prowadził przez wertykalne miasto. Okazuje się, że owym kontaktującym się z nami jest budowniczy metropolii, który w skutek nieznanego nam przebiegu zdarzeń stracił nad nią kontrolę na rzecz badaczki Mary, która wprowadza w grze zamordyzm i godzinę policyjną. Choć z pozoru banalna fabuła szybko przestaje być prostym bieganiem za “tym złym” i staje się serią pytań i wątpliwości wobec naszych czynów, które narastają tym bardziej, im dalej w grę wchodzimy.

To zaskakująco ambitna część produkcji. Dlaczego zaskakująco? Przede wszystkim za swoją głębię i ciekawy świat wykreowany na jej potrzeby. Do tego podawana jest nam ona jako dialogi toczące się gdzieś w tle. Jako Ghostrunner przemierzamy kolejne lokacje, rozwiązujemy proste zagadki i walczymy z przeciwnikami, a architekt, owa mara czy inne postaci dodają coś w tle na voice chacie. I ot cała ekspozycja fabularna. Teoretycznie to cholernie mało, ale w praktyce jakimś cudem to rozwiązanie (świadczące o niskim budżecie i skupieniu się na rozgrywce) naprawdę się broni. Dialogi są nagrane naturalnie, głosy enigmatyczne i magnetyzujące, a świat tak nierealny i na modłę PRL-u do potęgi, że nie sposób przechodzić obok tego obojętnie.

A poza fabułą…

Ale dobrze dobrze! Zacząłem celowo od tego, co stanowi jedynie tło, by w końcu powiedzieć o co w tym wszystkim chodzi. Otóż jako Ghostrunner będziemy przemierzać kolejne poziomy miasta, które przez rządy Mary jest nam wielce nieprzychylne i nieprzyjazne. Z naszego bohatera widzimy najczęściej ręce bo gra jest w widoku FPP. Produkcja jest bardzo dynamiczna i responsywna. Pozwala nam na szybkie przemieszczanie się po lokacjach. Możemy biegać, wykonywać wślizgi, biec poziomo po ścianie, skakać między platformami, przyciągać się do specjalnych obiektów i to wszystko w dość wysokim tempie. Lokacje są zróżnicowane, choć kolorystycznie monotematyczne (czy jak powiedzą inni: spójne XD). Niekiedy biegamy ścianami wielkich wieżowców, innym razem ześlizgujemy się z taśm montażowych wielkich fabryk, a jeszcze innym razem przemykamy przez wielkie szyby wentylacyjne. Poza tym w miejscach tych jeśli się dobrze poszuka można znaleźć także klimatyczne przedmioty, których opisy przybliżają nam nieco świat przedstawiony i kataklizm, który wydarzył się przed naszą rozgrywką. Można także znaleźć skórki na miecz.

Ghostrunner
Tęczowy najlepszy!

Teren jest odpowiednio dostosowany do akrobacji powietrznych, jednak jak się domyślacie samo przeskakiwanie po zabudowaniach to nie wszystko co gra ma do zaoferowania. Sporo będziemy tutaj też walczyć. Na poszczególnych arenach w różnych konfiguracjach rozsiani są wrogowie. Za każdym razem giniemy od jednego strzału. Każdy skutecznie trafiony atak posyła nas do piachu. Za trudno? Niby tak, ale przeciwnicy także są na jednego strzała, do tego checkpointy rozsiane są bardzo obficie, a restart po śmierci błyskawiczny. To naprawdę cudowne jak dynamiczny i niemal natychmiastowy jest powrót do gry. Częste śmierci nas nie bolą, bo po każdym śmiertelnym ciosie wystarczy jeden przycisk i już jesteśmy gotowi do kolejnego podejścia.

Ghostrunner
Bogol okularnik na cudzej krzywdzie się dorobił!

Finezja walki

A próby te wymagają od nas bardzo dobrej zręczności, orientacji w otoczeniu i przede wszystkim pomysłowości. Choć gra jest zręcznościowa to poszczególne plansze rozpatruję raczej jako zagadki logiczne. Musimy w nich wpaść na to jak dobrać się do tyłka tych wszystkich przeciwników przy okazji nie dając się trafić ani razu. Poza skakaniem i siekaniem produkcja oddaje w nasze ręce także zestaw umiejętności. A to możemy spowalniać czas i odskakiwać, a to wykonać wymach w stronę przeciwnika, a to ciąć pasmem energii kilku naraz itd.

Generalnie na nudę w sianiu mordu narzekać nie można. Podobnie w doborze adwersarzy. Są oni zróżnicowani. Jedni strzelają pojedynczo i rytmicznie, dzięki czemu łatwiej ich wyczuć, inni mają karabiny, jeszcze innych można zabić tylko od tyłu, kolejni walczą wręcz i można ich zabić jedynie po sparowaniu ich ciosu, a kolejni to maszyny które strzelają promieniem w lokację w której się znajdujemy. Jeśli więc jesteśmy nisko to w momencie ataku musimy znaleźć się wysoko i na odwrót. Zdarza się też paru bossów, którzy elementy te łączą, potęgują i są świetnie zaprojektowani!

Ghostrunner
Tak nie wolno! Pobite gary!

Wszystko to podlane sosem świetnego soundtracku. W Ghostrunner walkę gracz czuje całym sobą i jest to doświadczenie świetne, pompujące adrenalinę, które nie nudzi w ogóle od początku aż do końca.

GhostrunnerJak ulepszyć postać?  

Nie zgadniecie jak w Ghostrunnerze działa system rozwoju. Co jakiś czas dostajemy umiejętności w postaci klocków a’la Tetis i musimy je ustawić w puli dostępnych miejsc z okazyjnymi blokadami. Im bardziej pokombinujemy tym więcej umiejętności upchniemy. GENIALNE W SWOJEJ PROSTOCIE! 

 

Świat cybernetyczny

A kiedy nie walczymy, nie skaczemy i nie eksplorujemy trafiamy do cybernetycznego świata, w którym przechodzimy “update’y”! W jaki sposób? Otóż rozwiązujemy ciąg zagadek logicznych, innych dla każdego razu, w którym do owego świata przechodzimy. Jednym razem układamy klocki tetrisa tak, aby można było po nich przejść na drugą stronę przepaści, innym musimy wchodzić do pokoi w odpowiedniej kolejności by przejść przez lokację, a jeszcze innym poruszamy się po świecie, który co chwila przekręca się o 90 stopni pozostawiając siłę ciążenia przez co musimy odpowiednio układać się na klockach. Całość jest mocno abstrakcyjna, ale też niebywale wciągająca i klimatyczna.

Oprawa

Żywym złotem jest także sama oprawa gry. Ghostrunner wygląda i brzmi wprost obłędnie. Gra wygląda prawdziwie nextgenowo w każdym calu. Mamy tutaj świetne oświetlenie (za które odpowiada raytracing), ostre jak żyleta tekstury a do tego grę świateł i kolorów, która bardzo dobrze identyfikuje się jako cyberpunk. Twórcy wiedzieli co chcą osiągnąć i widać to w każdym calu. Całości dopełnia fenomenalna ścieżka dźwiękowa, która przygrywa podczas starć i eksploracji. Tego trzeba po prostu posłuchać.

Podsumowując: Ghostrunner to gra w moim odczuciu bezbłędna. Jak widzicie po rozpiętości recenzji posiada ona zaledwie kilka płaszczyzn gameplayowych, ale na każdej z nich robi wszystko idealnie. Nie jest to produkcja wielka, rozwleczona i dlatego też dużo łatwiej było dopieścić każdy z jej niewielu aspektów. Brakowało mi takich gier, które pozwolą na kilka miłych wieczorów, w których ciężko oderwać się sprzed klawiatury. Po zawale open worldów na 200 godzin bardzo było mi tego trzeba.

Co prawda kolejna część już powstaje, ale nie stworzą jej Polacy, bowiem wydawca sprzedał markę włoskiemu 505 Games. I choć nie rozumiem, dlaczego urwano kurze złote jaja to trzymam kciuki za przyszłość serii!

Grę do recenzji udostępnił GOG.com. Znajdzie ją tutaj.

Poznajemy twarz Lady Dimitrescu – wywiad z Heleną Mańkowską

Poznajemy twarz Lady Dimitrescu – wywiad z Heleną Mańkowską

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments