2018 rok w polskim rapie obfitował ponownie w ogromną liczbę płyt. Stał też pod znakiem ogromnego wzrostu popularności tego gatunku w naszym kraju. Zapraszam więc na małe podsumowanie: 10 najlepszych płyt mijającego roku!
10. Klarenz – POZA
Zestawienie otwiera raper, dla którego płyta POZA, jak zapowiada, jest ostatnią w karierze. Karierze będącej dość sporą parabolą. Od nieznanego nikomu podziemnego rapera, przez udział w Młodych Wilkach Popkillera i dobry utwór na składance QueQuality pt. Hip-Hop 2.0, po słabe przyjęcie płyty Ofbitwarmup Mixtape. Następnie Klarenz zniknął na dość długo. Wrócił jednakże z POZĄ. Płytą gorzką, często wręcz aż nazbyt przesyconą żalem autora, że nie udało mu się osiągnąć sukcesu komercyjnego. Nie odbiera to jednak pochodzącemu z Bydgoszczy raperowi celności wielu spostrzeżeń dotyczących kondycji obecnej sceny rapowej, ale i ogólnie ludzkości. W swoim charakterystycznym stylu Klarenz jest bardzo autentyczny, dosadny, a sam materiał jest bardzo spójny. W parze idą zarówno wysokiej jakości bity, jak i teksty i nawijka. Warto wyróżnić utwór zatytułowany Ile? z gościnnym udziałem Bisza i szczególnie zaznaczyć zwrotkę reprezentanta B.O.K gdzie w fenomenalny sposób bawi się słowem. Osobiście trzymam kciuki za to, by Klarenz jednak rozmyślił się i dalej tworzył muzykę, a wam serdecznie polecam, jego ostatnie wydawnictwo.
9. Young Igi – Konfetti
Gdyby jeszcze kilka miesięcy temu ktoś powiedział mi, że wyróżnię płytę Young Igiego w podsumowaniu roku, wyśmiałbym go. Nie mogłem kompletnie zrozumieć fenomenu młodego gdynianina. Jednak wraz z Konfetti Igi wskoczył o półkę wyżej względem poprzedniego swojego wydawnictwa. Zmniejszył ilość treści, przy których słuchacz może odczuwać lekką żenadę (aczkolwiek nie wyzbył się ich całkowicie, Big Ben jest niestety najlepszym tego przykładem). Lecz co ważniejsze zdecydowanie poprawił brzmienie, zarówno jeśli chodzi o bity jak i swoją umiejętność płynięcia po nich. W efekcie otrzymaliśmy, moim zdaniem, pierwszą trapową płytę w klimatach Travisa Scotta czy Young Thuga, która prezentuje naprawdę wysoki poziom. Żeby tylko następna płyta oznaczała choćby drobną poprawę wersów…
8. Gedz – 247365
Również trapowa płyta, jednak tutaj ciężko szukać aż tak wyraźnych podobieństw względem obecnej mainstreamowej amerykańskiej sceny. Gedz stworzył coś bardzo oryginalnego, szczególnie jak na polskie standardy. 247365 jest najlepiej wyprodukowaną płytą jaką słyszałem od bardzo dawna. Widać na niej, że Gedz sam jest producentem (autor w pełni producenckiej płyty Limitless808) i wieloma świetnymi producentami też się otacza. Ponadto odnalazł swój oryginalny styl wykorzystania autotune’a. I choć można by się do Gedza przyczepić, że wraz z przejściem w bardziej trapowe klimaty spadła jakość jego tekstów, tak naprawdę w muzyce, którą obecnie robi nie jest aż tak istotne. Wersy i treści choć proste, nie wywołują u słuchaczy zgrzytania zębami. Świetnie dobrani goście (warto tu wyróżnić refren VBS-a na DTM) dopełniają 247365. Wszystko to składa się na bardzo przyjemny album, z pewnością jeden z lepszych w 2018 roku.
7. Avi x Louis Villain – Zbiór Pieśni Sycylijskich
Jedyny debiutancki album w moim zestawieniu. Avi i Louis szturmem wbili się do rapowego mainstreamu. I choć do ścisłej czołówki popularności jeszcze sporo im brakuje, tak jak brakowało na scenie takiego rapera jak Avi. Niepowtarzalny styl w nawijce (złośliwi powiedzą, że lekko drewnianej), specyficzna charyzma, pewność siebie, przez którą słuchaczowi, że rapuje facet, który doskonale jest świadomy tego, co potrafi. Ponadto świetna liryka, stosunkowo prosta, lecz dosadna, z którą świetnie komponują się bity Louisa. Jak sam Avi wspomina, pisząc, inspiruje się głównie poezją i literaturą, stąd jego wersy, choć bez wielkich dwuznaczności czy zabaw rymami, zawsze przekazują jakąś treść i wwiercają się w pamięć. Wszystko to osnute sycylijską otoczką sprawia, że wobec Zbioru Pieśni Sycylijskich nie można przejść obojętnie.
6. Meek, Oh Why? – Płyta Rodzaju
Chyba najmniej rapowa płyta w całej dziesiątce. Meek bardziej… mówi, niż rapuje. Jednakże, wychodząc z ogólnej definicji rapu można Płytę Rodzaju zakwalifikować do rapu. Ale co najważniejsze, krakowianin mówiąc, maluje przed słuchaczem kolejne obrazy. Piękna płyta koncepcyjna, operująca sferą oniryczną, rozgrywającą się w głowie autora. Łatwo dać się w tę pięknie poprowadzoną historię wciągnąć, wczuć, a następnie odtworzyć od początku, by wyłapać wszystkie smaczki. Meek, Oh Why? w jednym z wywiadów, mówił, że szukał odpowiedniej równowagi w swojej muzyce i czuje, że tą płytą ją odnalazł. Czy jest to idealna równowaga, nie wiem, ale z całą pewnością jest to najlepszy projekt młodego rapera i instrumentalisty. Jeśli szukasz w rapie przede wszystkim brzmienia, to odsyłam raczej do pozycji nr 8 i 9 mojego zestawienia. Jeśli jednak lubisz czasem zanurzyć się we wręcz bajkowy świat poprzez lirykę, nie mogłeś lepiej trafić.