Pierwszy artykuł z serii poświęconej muzykom mniej znanym, niedocenianym i charakteryzującym się w większości zasięgiem o charakterze lokalnym (chyba że niejaki Youtube bądź Spotify zapragnie inaczej). Jest to więc także okazja do poszerzenia swojej wiedzy o tzw. zespołach z podziemi (ang. underground), które dzielnie i niezłomnie tworzą swoją muzykę z prawdziwą i głęboką pasją. Dzisiaj krótko o Dan & Drum.
On i on, i perkusja… i nie tylko
Na pierwszy ogień trafi urokliwy duet o wdzięcznej nazwie Dan & Drum, który zrodził się tak naprawdę z duetu przyjaźni: przyjaźni samych nastolatków, a także ich przyjaźni z muzyką. Panowie pochodzący ze słonecznego L.A. tworzą swoje kompozycje w sposób bardzo subtelny i delikatny. Jest perkusja (choć tytułowa, to jednak w tym przypadku jest również imieniem współtwórcy, cóż za zbieżność), jest też sympatyczna gitarka i jest ich ciepły, zwariowany charakter, który dosłownie słychać wręcz w piosenkach. Ich muzykę najlepiej określić jako alternatywną, niezależną, a także w stylu lekkiego indie rocka. Jednym z najlepszych przykładów są utwory takie jak malownicza Mona Lisa czy płynące wręcz Wanna Ride, jednak trudno mówić o reprezentacyjnych kawałkach, gdy styl Dan & Drum jest po prostu pięknie jednakowy – nie mylić wcale z monotonny.
Growl Pop – ani growl, ani pop, ale jaka frajda, prosto z podziemi
Słuchając ich największego albumu o nazwie Growl Pop z 2017 roku, można zatracić się do tego stopnia, że 41 minut przeleci jak dwie, a spokojne brzmienie ukoi nasze rozkołatane nerwy po ciężkim dniu w pracy. To właśnie tu znajdziemy ich najlepsze perełki, takie jak Fixin’ up Right (które faktycznie wszystko naprawia), Lester (przy którym nie trzeba się niczym martwić) czy Interlude Pt. 2 (które kończy się zdecydowanie za szybko, ale nie można mieć wszystkiego).
Usłyszeć undergroundowe–mało-słyszalne
Ale co tak naprawdę czyni ich wyjątkowymi? Są to na pierwszym miejscu chórki, które dobrane w pełnej harmonii do wiodącego wokalu i oryginalnie zaakcentowanej gitarze, dodają piosenkom unikalnego charakteru, a czasem wręcz kontrolowanej dzikości (w ich twórczości nie ma bowiem nic niekontrolowanego, wszystko jest na swoim miejscu) – ten tygrysi akcent możemy usłyszeć zwłaszcza w Bottle You Up, gdzie w tle dzieje się naprawdę wiele, a główny wokal bawi się na różne sposoby, poczynając od licznych melizmatów, a na dźwiękonaśladownictwie (nie) kończąc. Drugą natomiast kwestią jest pewna doza nieprzewidywalności tej muzyki – wiąże się to oczywiście z punktem poprzednim, ale oprócz tego opiera się na delikatnie (po angielsku znakomitym określeniem byłoby słowo smooth) brzmiących instrumentach – gitarze, perkusji, basie, ale też takim ozdobnikom, jak tamburyn, dzwonki chromatyczne, grzechotki. Wszystko to razem tworzy pewien konkretny schemat muzyki, jaki wychodzi spod pędzla (a raczej spod gryfu) zespołu Dan & Drum.
2020 – co nowego?
W poprzednim już roku ukazały się cztery kolejne minialbumy Dan & Drum, które dodają nowych wrażeń, jak Curious George czy Free Child (które faktycznie brzmi jak beztrosko bawiące się dziecko). Posłuchajcie koniecznie sami.
(Nie)zwyczajnie (nie)zwyczajni
Zespół tworzy kawał naprawdę dobrej roboty. Jedni powiedzą, że niezwyczajnie bawi się muzyką i jej pięknem, które ubiera później w delikatne i ciepłe brzmienia. Inni machną ręką i zarzucą mu kompletną zwyczajność. Mimo wszystko przyznać trzeba, że muzyka, którą podzielili się z nami Dan & Drum nadaje się idealnie zarówno jako playlista w przytulnej kawiarni, do posłuchania w gorącej kąpieli czy do kontemplowania podczas samotnego spaceru.
Stay in touch
Na koniec warto dodać, że ich poczynania, nie tylko muzyczne, ale i szeroko artystyczne, a także ich wzrastający wciąż sklep online (a w nim kubki, bluzy, czapki i inne) można śmiało śledzić na ich stronie: dananddrum.com. Muzyka z pewnością zaś nie umknie nam dzięki portalom takim jak Youtube czy Spotify. Zatem po prostu warto, poznajcie Dana i Druma! I ich perkusję.
Szukacie nowości? Koniecznie sprawdźcie Muzyczne perełki tygodnia #2
