The Prodigy wystąpili w Poznaniu [relacja]

0
482
fot. Maciej Chomik

6 grudnia 2023 The Prodigy zagrało w Poznaniu. Hala nr 3 na poznańskich targach rozbłysła światłami i została zalana falą wspaniałych dźwięków!

Koncert Brytyjczyków w Poznaniu był jednym z koncertów z europejskiej trasy Army of the Ants Tour 2023. Muzycy oddali wspaniały hołd twórczości byłego wokalisty, który zmarł w 2019 roku. Oprócz legendy elektronicznej sceny muzycznej mogliśmy na scenie również posłuchać DJ-a o pseudonimie POGAN, który jest także producentem i promotorem muzycznym.

Tuż przed koncertem postanowiłam zobaczyć twórczość POGAN-a, niestety nagrania, na które trafiłam, nie wzbudziły we mnie pozytywnych odczuć… Ale! Ku mojemu zaskoczeniu,  okazało się, że wybór takiego supportu był naprawdę świetny. Na żywo muzyka prezentowała się o wiele lepiej i przypadła mi do gustu dużo bardziej, niż nagrania dostępne na Spotify. Set, który został zaprezentowany przed gwiazdami wieczoru wprowadził ludzi w dobry nastrój. Hala już od drzwi była wypełniona dobrze bawiącymi się i roztańczonymi ludźmi.

fot. Maciej Chomik

Po zakończonym występie supportu nie mogłam się doczekać, aż na scenie pojawi się The Prodigy, na szczęście nie trwało to długo. Gdy tylko muzycy zaczęli wchodzić na scenę, fani przywitali ich gromkimi okrzykami. Mimo ogólnego zmęczenia, które mi towarzyszyło od początku tygodnia, już od pierwszych taktów wróciła we mnie energia i to ze zdwojoną siłą! Mam nadzieję, że zostanie ze mną na najbliższe zimowe dni.

Trzy pierwsze utwory, które rozbujały zgromadzonych, były moimi osobistymi faworytami – Breathe, Omen oraz Voodoo People. Nie zabrakło również innych, znanych kawałków ze wszystkich płyt zespołu, w sumie mieliśmy okazję do posłuchania aż 20 utworów.

Warto również wspomnieć o oprawie wizualnej towarzyszącej koncertowi. Jako osoba uwielbiająca wszelkie światełka, lasery i efekty wizualne, czułam się dopieszczona w każdym calu. Oświetlenie było prawdziwą ucztą dla oczu. Kolory oraz układy, w jakie się formowały, były idealnie dopasowane do muzyki. Szczególnie spodobało mi się gdy na utworze Firestarter, hala wypełniła się zielonymi laserami, które na telebimach obok sceny wygenerowały kontury zmarłego Keitha Flinta.

Był to mój pierwszy koncert The Proodigy. Żałuję, że nie miałam okazji zobaczyć koncertu z Keithem na czele. Jednak uważam, że zespół odwalił kawał dobrej roboty, aby uraczyć swoich fanów pięknym koncertem. Mam nadzieję, że nie był to mój ostatni koncert. Szczerze pisząć – nie mogę doczekać się kolejnej okazji do usłyszenia ich na żywo!

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments