The Freuders – Blurgot [recenzja]

0
101

The Freuders powrócili z nowym, trzecim albumem. Tym razem porzucili angielskie teksty i napisali garść piosnek w ojczystym języku. Czy Blurgot to dobry krążek? Zapraszam do recenzji.

Rock is not dead?

Chyba nikogo nie zaskoczę, jeśli napiszę, że muzyka rockowa jest aktualnie w odwrocie. Światowe trendy raczej mocno omijają ten gatunek muzyczny, choć oczywiście wciąż pojawia się sporo świeżego i przede wszystkim dobrego gitarowego grania. Na polskim rynku, też od jakiegoś czasu panuje zastój. Dawno już żaden rockowy krążek mnie nie zauroczył. Do przedpremierowego odsłuchu Blurgota podchodziłem ze sporą dawką niepewności. Bardzo lubię Warrior – wcześniejszy krążek zespołu. Muszę przyznać się, że bałem się, że zespół nie spełni moich wysokich oczekiwań. Chcecie poznać moją opinię o tym albumie?

Krążek pełen eksperymentów

Generalnie uważam, że to całkiem dobry krążek. Zróżnicowany, pełen ciekawych melodii i kompozycji. Blurgot to 8 piosenek, których czas trwania nie przekracza 30 minut. To bardzo dynamiczny post-rockowy album, który w moim odczuciu w kilku momentach przybiera nieco psychodeliczną formę. Świetnie wybrzmiewają single Galeon oraz Anomalie. Ten pierwszy to bardzo surowy, garażowy banger, natomiast w ten drugi ma w sobie taki hip-hopowy vibe z prog-rockowym twistem. Dosyć nietypowy mariaż, ale, o dziwo, wyszło świetnie! Podoba mi się, gdy artyści potrafią zaskoczyć. Na krążku mamy sporo zmian dynamiki i zabawy formą. Muzycznie te utwory się bronią!

Ale czemu po polsku? 

Natomiast jest coś, z czym mam problem… Jeśli mam być szczery, to nie jestem fanem przejścia na śpiewanie w języku polskim. W moim odczuciu, do tej muzyki, dużo lepiej pasuje język angielski. Szczególnie negatywne wrażenia miałem przy pierwszym kontakcie z nową płytą. Nie czułem chemii między muzyką a wokalem. Po kilku odsłuchach te wrażenie zanikło i całość słuchałem z dużą przyjemnością. Niemniej, w mojej opinii, śpiewanie po polsku nie było najlepszą decyzją. Mam nadzieję, że przy kolejnych utworach, wrócicie do języka angielskiego.

Brawo Wy! 

Blurgot to dobry, nieszablonowy album, który ożywi nieco oblicze polskiej sceny rockowej.  To solidny kawał muzyki, który pokazuje, że są w Polsce projekty mające wizje, muzyczny zmysł oraz nie bojące się eksperymentować. Trzeci album udowadnia, że w chłopakach tkwi potencjał, który, mam wrażenie, jeszcze nie został do końca wykorzystany. Cieszy fakt, że album nie został na siłę wydłużony. Podoba mi się taka kondensacja i kumulacja gitarowych riffów, bez zbędnych zapychaczy. Poza singlami, bardzo dobre wrażenie zrobiły na mnie utwory Stan A oraz Riffus Chrystus

To album, do którego z przyjemnością powrócę!

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments