Lata 90. XX wieku mają w kulturze bardzo szczególne miejsce. To niezwykle barwny czas stanowiący niejako zderzenie wielu nurtów i podsumowanie pewnej epoki. Nowoczesne technologie mieszające się z reliktami przeszłości, początki cyfryzacji w analogowym stylu, era psychologicznych filmów, eksplozji nowej muzyki i przedziwnej atmosfery końca tysiąclecia. A to wszystko w barwach pastelowych t-shirtów, w towarzystwie subtelnego szelestu ortalionu.
Nowoczesność w stylu retro
Ostatnia dekada XX wieku to okres dynamicznego rozwoju technologii, która nagle staje się wszechobecna w życiu coraz większego grona ludzi. W domach pojawiają się komputery, a wraz z nimi pierwsze gry wideo, które do dziś z niejednego oka wyciskają łzę wzruszenia. W obiegu coraz częściej pojawiają się telefony komórkowe i płyty CD, udaje się sklonować pierwsze zwierzę i rozpocząć na Marsie pracę łazika Pathfinder. Dodatkowo w ’91 wraz z hucznym upadkiem Związku Radzieckiego kończy się trwająca niemal pół wieku zimna wojna. W tamtym czasie ciężko było oprzeć się wrażeniu, że nie ma rzeczy niemożliwych. A nikt jeszcze nawet nie przypuszczał, że w ciągu niespełna dwudziestu lat rozwój technologii cyfrowej zmieni świat nie do poznania.
Ale nie tylko nauka święciła triumfy w latach 90.; ta barwna dekada to okres wspaniały także dla kultury. Na przykład: zastanawialiście się kiedyś, dlaczego filmy Pulp Fiction, Forrest Gump i Skazani na Shawshank dostały podejrzanie mało Oscarów?
To proste – wszystkie ukazały się w tym samym roku – 1994! Na polu literackim również nie obyło się bez, powiedzmy szczerze, wiekopomnych dokonań. Końcówka dekady przyniosła nam przecież pierwsze tomy opowieści o Harrym Potterze, czyli najlepiej sprzedającej się serii książek w historii. I oczywiście, muzyka…
Tego się słuchało
W muzyce lat 90. szczególną uwagę przykuwa jej wielokulturowość i różnorodność, zjawisko o tyle szczególne, że dzieje muzyki przyzwyczaiły nas raczej do pojedynczych, dominujących trendów. Ogromny wybór gatunków wiązał się z pewnością z rozwojem niezależnych mediów, które pozwalały nieco bardziej zróżnicować odbiorców. Czego więc słuchało się w latach 90.?
Grunge powstał w połowie lat 80., jednak dopiero kolejna dekada wyniosła gatunek na wyżyny popularności. Charakteryzuje się surowym, szorstkim brzmieniem, przesterowanymi, „brudnymi” gitarami i dynamicznym wokalem. Obdarty z ozdobników, ubrany z sprane jeansy i flanelowe koszule doskonale oddawał ducha pokolenia wychowanego w okolicach ogarniętego kryzysem gospodarczym Seattle. Gatunek uderzał w wizerunek kolorowych, komercyjnych zespołów, co może wydawać się paradoksalne, bo grunge’owe kapele szybko stały się jednymi z najchętniej promowanych przez MTV. Grunge wywodzi się z punka, rocka alternatywnego i heavy metalu i kojarzony jest przede wszystkim z takimi grupami jak Soundgarden, Alice In Chains, Pearl Jam i Nirvana.
Rock alternatywny również wywodzi się z lat 80., jednak na to, aby stać się wiodącym gatunkiem musiał czekać ponad 10 lat. Stanowił kontrast dla łatwo przyswajalnego, popowego i sterylnego brzmienia. Twórcy starali się odciąć od komercji, idąc pod prąd przyjaznych radiu trendów. Często wykorzystywali technologię analogową i mniej popularne instrumenty czyniąc swoje brzmienie niezwykle bogatym. W przypadku rocka alternatywnego niełatwo jest ukuć jednolitą definicję, ponieważ każdy kolejny zespół prezentował brzmienie odrębne i charakterystyczne tylko dla siebie. Warunek był jeden: miało być inaczej! Szablonowy niemal wzór alternatywnego zespołu stanowi brytyjskie Radiohead. Wyjątkowa wyobraźnia i dusza uchwycona w ich muzyce do dzisiaj sprawiają, że jest to jedna z najchętniej słuchanych grup na świecie. Warto też przyjrzeć się twórczości funkowego Red Hot Chilli Peppers, Faith No More, The Smashing Pumpkins, U2 i oczywiście R.E.M.
Pop miał się świetnie w latach 90. W poprzedniej dekadzie przetarli mu szlaki tacy muzycy jak George Michael i Michael Jackson, a już kilka lat później stał się gatunkiem dominującym i trend ten utrzymuje się tak naprawdę aż do dzisiaj. Grupą najbardziej utożsamianą z tym nurtem stało się oczywiście Spice Girls. Niech pierwszy rzuci kamieniem, komu choć raz nie zdarzyło się nucić pod nosem Wannabe! Taneczne syntezatory, lateks, kolorowe frotki, fioletowe błyszczyki i nieprzyzwoite ilości brokatu. Takiego szaleństwa, jakie budziło pojawienie się Spice Girls nie pamiętano chyba od czasów beatlemanii. Pop odzwierciedlał wspaniały, kolorowy świat sławy, o którym marzyły nastolatki. Promowany przez komercyjne media miał odzwierciedlać cały przepych i „fajność” na jakie może zdobyć się człowiek. W zestawieniu z rozwarstwieniem społecznym i kryzysem gospodarczym tamtego okresu obraz ten wydawał się jednak karykaturalny.
Britpop czyli dowód, że Brytyjczycy zawsze lubili iść trochę pod prąd i nawet pop potrafili zrobić mniej komercyjnie. Między klasycznym popem, a rockiem zostawała bowiem pewna luka. W latach 60. w lukę tę wpasowali się The Beatles, natomiast trzy dekady później tam właśnie znalazło się miejsce dla zespołów britpopowych. Gatunek czerpał z rocka alternatywnego, na przykład dominującą rolę otrzymały klasyczne instrumenty, takie jak jak gitara, perkusja i bas, lecz aranżacje były dużo prostsze, lżejsze i bardziej wpadające w ucho. Obowiązkowe dopełnienie stanowił też łagodny pomruk syntezatorów, który czynił brzmienie pełniejszym. Gatunek zasłynął przede wszystkim dzięki zespołom takim jak Blur, Oasis, Pulp, The Verve czy Supergrass.
R&B i trzeba tu zaznaczyć, że chodzi tu o współczesne R&B, a nie odmianę znaną z lat 40.-60., mocno związaną z bluesem i pieśniami gospel. Nowsza odmiana tego gatunku, to połączenie rytmu popu i hip hopu z soulowym wokalem i aranżacjami nawiązującymi do jazzu. Artyści R&B często tworzyli efektowne, melancholijne utwory nadając im lżejszą, bardziej komercyjną formę. Melodyjne i subtelne aranżacje sprawiły, że ten niedrażniący i przyjemny gatunek szybko stał się jednym z najchętniej słuchanych. Aby przekonać się, o czym mowa wystarczy sięgnąć po takich wykonawców jak Mariah Carey, Celine Dion, Whitney Houston czy Michael Bolton.
Gangsta rap przeżywał prawdziwy rozkwit w latach 90. Wywodzący się z „czarnych” amerykańskich dzielnic charakteryzował się surowością brzmienia i siłą przekazu. Mocne teksty obrazujące zakłamane i okrutne społeczeństwo stały się prawdziwym głosem pokolenia. Nawiązania do brutalności policji, życia w ubóstwie, rasizmu i bezwzględności świata trafiały do ludzi, którzy nie widzieli wokół siebie kolorowej rzeczywistości promowanej przez media. Artyści, którzy wnieśli największy wkład w rozwój gatunku, to Ice-T, Dr. Dre, 2Pac, Eminem czy Schoolly D.
Punk Rock, czyli bardziej komercyjny punk zagrany z wykorzystaniem większej liczby akordów. Choć ta definicja nie brzmi zbyt pochlebnie, tak właśnie wygląda geneza gatunku, który stanowił połączenie punkowego tempa i dynamiki z rockowym brzmieniem i tematyką tekstów. Nieco bardziej komercyjny i lżejszy w odbiorze niż grunge czy metal, a jednocześnie nie pozbawiony rockowego pazura szybko znalazł swoją grupę zwolenników. I to wcale nie małą! Każdy z nas zna choć jedną osobę, która słucha Green Day, The Offspring, Bad Religion czy Blink-182.
Muzyka elektroniczna i przeróżne jej pochodne i podgatunki. Lata 90. stanowiły prawdziwą eksplozję wykonawców tego nurtu. Synthpop, rave, breakbeat, new wave, ambient, industrial i wiele innych, naprawdę było z czego wybierać. Tym bardziej, że każdy gatunek niepodobny jest do poprzedniego. Choć większość odmian ma swoje korzenie jeszcze w poprzedniej dekadzie, dopiero lata 90. wyniosły muzykę elektroniczną na poziom jednego z dominujących gatunków. Ten trend wiązał się z pewnością z postępem technologicznym widocznym także w przemyśle muzycznym. Moda na futuryzm i eksperymenty otworzyła przed artystami zupełnie nowe, nieznane dotąd obszary. Warto tutaj obdarzyć szczególną uwagą skandynawską wokalistkę Björk, niemal punkowe The Prodigy i wykonawców takich jak Aphex Twin, Fatboy Slim, Orbital, Marilyn Manson i oczywiście nieśmiertelne Depeche Mode. Nie ma lat 90 bez Depeche Mode!
Ostatnia dekada XX wieku była dla muzyki szczególnie łaskawa. Odrzucenie ograniczeń, rozwój niezależnych mediów i potrzeba eksperymentowania pozwoliły rozwinąć istniejące gatunki i stworzyć zupełnie nowe. To właśnie temu okresowi zawdzięczamy ogromną muzyczną otwartość i szeroki repertuar, z którego chętnie korzystają kolejne pokolenia artystów. Jednak, chociaż mówić o muzyce można długo i bogato, żadne słowa nie mogą równać się z dźwiękami. Jeśli poczuliście się zaintrygowani i chcecie wiedzieć lepiej, czego się słuchało w latach 90., zapraszam do przesłuchania playlisty, do której link znajdziecie poniżej.