Marek Majewski to młody piosenkarz, który podąża za cytatem „istotą życia jest podążanie za pięknem”. To właśnie w tym wywiadzie powiedział o swojej muzycznej twórczości i nie tylko.
Debiutujesz! Jest radość?
Debiut jest początkiem muzycznej przygody, czyli tego, o czym zawsze marzyłem. Realizuję wewnętrzne cele, a to dla mnie bardzo ważne w kwestii samospełnienia. Ekscytacja sięga bardzo wysokiego poziomu!
Od jak dawna walczyłeś o tzw. początek swojej muzycznej twórczości?
„Walka” to rzeczywiście trafne słowo. Toczyłem ją przez kilka lat – sam ze sobą. Przecież wszystko od zawsze było, i wciąż pozostaje, w moich rękach. Przez ten czas rozwijałem się muzycznie, przygotowywałem do wykonywania zawodu, poświęcałem każdą wolną chwilę na intensywną, lecz jednocześnie przyjemną pracę, precyzowałem oczekiwania oraz założenia. Ponadto musiałem udoskonalić umiejętności miękkie m.in. wzmocnić samodyscyplinę, komunikatywność, porzucić nieśmiałość, a także powściągnąć perfekcjonizm, bo – choć jest postrzegany jako dobra cecha – potrafi blokować. Cały ten proces przygotowawczy miał posłużyć temu, by ostatecznie dostarczyć wysokiej jakości produkt i poczuć się gotowym na ten moment. Moment debiutu i dalszego rozwoju działalności muzycznej.
Kierujesz się cytatem: „istotą życia jest podążanie za pięknem”. Dlaczego wybór padł akurat na takie zdanie? Opisuje cię w stu procentach?
W momencie, w którym usłyszałem te słowa poczułem, że doskonale oddają moje dotychczasowe postępowanie. Utożsamiam się z nimi i chciałbym, by tak pozostało. Poszukiwanie piękna jest napędzające. Leży w naturze chyba wszystkich. „Piękno” jest bowiem bardzo uniwersalnym słowem i dla każdego może oznaczać coś innego. Idziemy po nie, a po jego odnalezieniu czujemy satysfakcję. Jeśli chodzi o mój przypadek i okoliczności debiutu – rozpoczynam muzyczną działalność, zatem podążam za rozwijaniem pasji, poznawaniem reakcji odbiorców, a więc odczuwaniem przyjemności, radości oraz innych silnych emocji. W związku z tym tak, zdanie „istotą życia jest podążanie za pięknem” bardzo trafnie definiuje moje aktualne postępowanie.
Masz rockowo-bluesowe inspiracje, a do swojej muzyki wprowadzasz soul, funk i pop. Czujesz się pewnie w tych gatunkach?
Doskonale czuję się ze swoją twórczością, a przypisanie jej do odpowiedniego gatunku to kwestia wtórna. I niełatwa. Długo się nad nią zastanawiałem i wciąż się waham. Rzeczywiście – najbardziej inspirujący mnie artyści wywodzą się z blues-rocka. W moich utworach „zabrzmią” również elementy charakterystyczne dla soulu i funku. Należy także pamiętać, że muzyka pop jest dziedziną bardzo wszechstronną. Wystarczy zestawić obok siebie na przykład Jamesa Baya, Duę Lipę czy Kings of Leon. Muzyka każdego z wymienionych artystów brzmi inaczej i czerpie z zupełnie odrębnych wzorców. W związku z tym najrozsądniej będzie przypisać moją twórczość do popu, ale nie czuję w związku z tym żadnego wstydu, gdyż w ostatnich latach stoi on na bardzo wysokim poziomie, choćby za sprawą wspomnianych wcześniej wykonawców. Zamierzam im dorównać.
Podobno swoją pasję rozwijasz w Gdańsku?
Tak. Podstaw muzyki uczyłem się w Łukcie, zaś od kilku lat mieszkam w Gdańsku, gdzie kontynuuję naukę oraz rozwijam umiejętności gry na instrumentach, śpiewu, obserwuję wydarzenia kulturalne, poznaję rynek. Liczę, że w niedalekiej przyszłości, pozbawionej wirusowych okoliczności, uda się wykorzystać potencjał koncertowy miasta, nie tylko Gdańska i pokazać się szerszej publiczności na scenie.
Bardzo ciepło wypowiadasz się o rodzinnej Łukcie. Czy zatem jest to twoje ulubione miejsce na ziemi?
Myślę, że tak. W Łukcie czuję się najswobodniej, tęsknię za nią. Zapewne ma na to wpływ wspomnienie o beztroskim dzieciństwie, kiedy najważniejszą decyzję dnia stanowił wybór pomiędzy grą w piłkę nożną, a układaniem helikoptera z klocków Lego. Łukta jest bardzo malowniczą miejscowością. Posiada dostęp do wielu jezior i lasów, co sprzyja rozrywce oraz relaksowi w towarzystwie ciszy i spokoju. Masz ochotę zagrać w piłkę, tenisa, siatkówkę – dzwonisz do znajomych i w ciągu zaledwie piętnastu minut grasz. Chcesz rozpalić grilla, pobujać się na hamaku, powygrzewać na słońcu lub popatrzeć w gwiazdy, co w warunkach miejskich nie zawsze jest możliwe – robisz to. Ponadto w Łukcie znajdziesz wszystko, co niezbędne, by prowadzić komfortowe życie i spełniać swoje potrzeby. A wszystkie wymienione atrakcje znajdują się w zasięgu trzyminutowej przejażdżki samochodem. Żyć, nie umierać!
Śpiewasz po polsku. Chciałbyś jednak kiedyś spróbować z językiem angielskim?
Co prawda inspirują mnie przede wszystkim anglojęzyczni artyści, jednak jestem przywiązany do polszczyzny. Mimo że język angielski wydaje się łatwiejszy do wkomponowania w muzykę oraz w rytm poprzez obecność w nim zazwyczaj jedno-, dwusylabowych słów, inaczej kładziony akcent podczas ich wyśpiewywania, dźwięczność, język polski jest bogatszy i daje większe możliwości zabawy słowem. Posiada więcej wyrazów o bardziej precyzyjnym znaczeniu, mniej uniwersalnych w użyciu, niż ma to miejsce w przypadku angielskiego. Uważam, że należy o niego dbać. O tym też traktuje jeden z utworów, który za jakiś czas poznacie.
O czym opowiada twój debiutancki singiel Do śmiałości?
Do śmiałości mówi o chęci natychmiastowego uatrakcyjnienia monotonnego do tej pory życia podmiotu lirycznego. Myślę, że każdy miewa momenty – dłuższe lub krótsze – kiedy dokucza mu nuda, bezczynność, a w ostateczności brak satysfakcji. W takiej sytuacji znajdowałem się też ja, więc utożsamiam się ze słowami podmiotu lirycznego. Warto zwrócić uwagę na tytuł. Gdyby pominąć jego istnienie, tekst piosenki można skierować do dowolnego odbiorcy. To był celowy zabieg. Każdy, wyśpiewując słowa utworu może wezwać bodziec, jakiego potrzebuje, by nim wstrząsnął, wyrwał z bezczynności i monotonii. Może to być ukochana lub jeszcze nieznana osoba, może to być przełomowe wydarzenie, jakaś cecha lub zdolność. Ja postawiłem na śmiałość. W związku z tym, utwór doskonale wpisuje się w konwencję debiutu muzycznego. Porzucam nudę, staję się odważny, śmiały, wychodzę ze strefy komfortu i monotonii, by ostatecznie odsłonić siebie i upublicznić swoją twórczość.
Do śmiałości to zapowiedź EP-ki, czy płyty?
Tajemnica jest pociągająca, w związku z tym wolałbym nie zdradzać szczegółów. Należy z zachłannością przebierać nóżkami, obserwować profil na Instagramie oraz na Facebooku, być na bieżąco z aktualnościami na stronie internetowej. I wyczekiwać piękna. Zapewniam bowiem, że na debiutanckim singlu moja działalność artystyczna się nie skończy!