Superbohater – w hołdzie przeciętności!

0
435
fot: Hanmade

Szkoda, że album Superbohater nie jest tak długi, jak nazwa kapeli, która go nagrała. Naprawdę fajna to płyta. Bez zbędnych fajerwerków i udziwnień, za to pełna poczucia humoru i prostych historii. Przed Wami debiutancka płyta Sekcji Muzycznej Kołłątajowskiej Kuźni Prawdziwych Mężczyzn.

Superbohater
fot: Hanmade

Grupa powstała w 2011 roku, jednak dopiero niedawno zadebiutowała długograjem. Kilka miesięcy wcześniej wypuścili też świetną epkę. Ale spokojnie, jeszcze do tego dojdziemy. Na razie skupmy się na albumie, który trafił w moje ręce w maju. I wcale nie było tak, że ta płyta przejeździła schowana w skrytce w samochodzie. Przeciwnie, przez dość długi czas płyta nie wyskakiwała z mojego odtwarzacza. Towarzyszyła mi w kilku świetnych tripach i jak tylko włączam losowy kawałek z Superbohatera, to mam w głowie cudowne, wakacyjne obrazki.

Przeciętnie entuzjastyczni

Ale nie mogę chyba zbytnio entuzjazmować się albumem nagranym przez chłopaków, którzy swoją twórczością składają hołd przeciętności? A może mogę? W sumie, to mój kawałek internetu. Więc tak, podziwiam entuzjazm ekipy, która nagrała ten materiał. W każdym z dziesięciu kawałków wyczuwalna jest naprawdę solidna dawka fajnej, wesołej energii. Piosenki są krótkie i właściwie każda nadawałaby się na radiowego singla. Są wpadające w ucho melodie, są nośne teksty. Jest wszystko, aby płyta królowała na listach przebojów. W końcu ludzie lubią ładne i proste piosenki.

Ale w pewnym momencie pojawia się czerwona lampka. Czy przypadkiem ci ludzie w swoich tekstach nie śmieją się ze mnie? O co im w ogóle chodzi? No właśnie, bo Superbohater to pozycja skierowana do słuchaczy posiadających odpowiednie wyczucie ironii, lekkiej szydery i przede wszystkim ogromy dystans do siebie i otaczającego świata. Tak jak SMKKPM. Bo nie wyobrażam sobie, by taką płytę nagrał zespół, którego głównym atutem jest przysłowiowy kij w dupie.

Muzycznie przeciętni?

Fakt, że w tej płycie brak jakichkolwiek muzycznych fajerwerków, absolutnie nie jest zarzutem. Nie tym razem. Owszem, jestem fanem pokręconej muzyki, psychodelicznych lotów w kosmos czy smaczków po których mój mózg jest galaretką. Superbohater również zrobił mi w głowie dobrze. Ale największym atutem tej płyty są teksty. Muzyka to w sumie poprawny pop albo jakiś bardzo lekki soft rock. Przyznaję, muzycy są świetni. Każda partia zagrana jest rewelacyjnie. Mamy tu więc fajną gitarę akustyczną, która dobrze utrzymuje energię wytworzoną przez ciekawą sekcję rytmiczną. Aha, bębny to robota Kuby, który nagrał perkusję na płycie Sun Dance, więc ten stoner i tu się wkradł, ale na poziomie bardziej mentalnym.

Mamy tu świetnie zagrane ukulele, które czarująco rozwesela kawałki. Mimo, że często akordy są molowe. Jednak dla mnie najlepszą robotę robi tu gitara elektryczna Michała Zachariasza. Ok, jednak pojawiają się tutaj ciekawe smaczki. Co prawda mocniejsze riffy schowane są trochę w miksie, ale jednak się pojawiają i powodują ciekawe skoki energii. Piękną rzeczą są natomiast delikatne, przestrzenne patenty oparte na modulacyjnych efektach typu delay czy echo. Posłuchajcie tylko Mamy jeszcze czas, no przecież to wejście jest mistrzem. Tło ciekawie wypełniają lekki klawisze. Wokale są przyjemne i odprężające. A żeby nie było zbyt nudno to na płytce pojawiają się również goście. Biznesmen dostał przyjemną partię akordeonu, a w Faraonie fenomenalnie gra sobie trąbka.

Absolutni mistrzowie poezji

Teksty, czyli najważniejszy element tego tworu. Są rewelacyjne, śmieszne, gorzkie, przesłodzone, prześmiewcze, ale są szczere. Albo sprawiają takie wrażenie. Zaczynają z grubej rury, bo w Biznesmenie wyśmiewają pogoń za kasą. Na szczęście wszystko kończy się przy barze. Finałowy kawałek, Na deser: Piwko jest wesołym pożegnaniem z słuchaczami. Jednak nim do niego docieramy dostajemy garść życiowych porad, narzekań i ostrzeżeń. Tytułowy Superbohater duchowo wspiera typków, którzy nie radzą sobie z laskami i swoim życiem. Niebrzydka dziewczyna, opowiada o nieszczęśliwej miłości dziewczyny do chłopaka? A może wyśmiewa tak troszkę te, które zbyt dużo wymagają? Nie wiem, sami sobie zinterpretujcie.

Genialne Niebo pełne gwiazd popiera związki, które nie mają prawa się udać. A przynajmniej tak mi się wydaje. W sumie, to nie będę Wam odbierał przyjemności z interpretowania tych perełek. Wspomnę tylko, że między piosenkami udało się wprowadzić ciekawe przerywniki w formie krótkich apeli. Przy pierwszych odsłuchach trochę mi to przeszkadzało, z czasem wstawki zaakceptowałem, by wreszcie przekonać się do nich w stu procentach. Aha, Papaja, marakuja, mango, ananas jest fenomenalne. Ale lepiej wyszło na epce.

Podsumowanie z okładką

Piękna jest również okładka, którą zaprojektował perkusista. Kuba jesteś mistrz. Grafika i kolory kojarzą się z książeczkami dla najmłodszych. Jednak smutna mina Superbohatera, rozwalone lody i zaplątane słuchawki od walkmana zapewne do nich nie przemówi w żaden sposób.

Podsumowanie będzie krótkie, jak ten album. Supebohater jest płytą doskonałą w swojej przeciętności. Czekam z niecierpliwością na kolejne wydawnictwo!

Maciej Juraszek

Artykuł powstał przy współpracy z muzyczni.pl

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments