Post-apokaliptyczne show od Bastille [relacja]

0
364
fot. Agnieszka Oleńska

Po wydaniu najnowszej EP-ki i w oczekiwaniu na trzeci album brytyjski zespół Bastille wyjechał w kolejną trasę. W tym tygodniu wystąpią na Warszawskim Torwarze, a my mieliśmy przyjemność oglądać ich koncert w stolicy Norwegii. Czego się spodziewać?

Koncert Bastille odbył się w Sepctrum Scene w Oslo, Norwegii. Supportem był zespół Saint Claire oraz szkocki muzyk Lewis Calpadi.

Still Avoiding Tomorrow?

Jeszcze przed wejściem zespołu na scenę, z góry została rozciągnięta biała płachta z pytaniem do publiczności – Still avoiding tomorrow?. Najpierw po norwesku, potem po angielsku. Zespół rozpoczął koncert intro, coverem Wild World, które otwiera również najnowszą EP’kę zespołu Other People’s Heartache Part 4. Po nostalgicznym początku, obudzili publiczność wykonując żywiołowe Quarter Past Midnight. Warto wspomnieć o tym jak wyglądała scena – na środku znajdował się podest przypominający zegar (w końcu odliczamy do północy) a z tyłu wciąż wyświetlały się animacje. Wyglądało to naprawdę imponująco. Bastille wykonali zarówno piosenki z pierwszego jak i drugiego albumu oraz kilka singli. Send Them Off, I Know You oryginalnie z Davidem Craigiem, Things We Lost In The Fire, Snakes, a podczas Grip na scenie dołączył do nich duet Seeb i wykonali razem piosenkę. Po Warmth i Blame na sali zapadła kompletna ciemność.

Bastille
fot. Agnieszka Oleńska

Weapon Interlude

Bastille wykorzystali utwory z 2014 i 2013 roku aby “oddzielały” fragmenty koncertu od siebie. Puścili w ten sposób oczko do wieloletnich fanów i odświeżyli zapomniane smaczki. W tym czasie na scenę zostały wniesione nowe rekwizyty – lampa oraz stara kanapa z napisem Doom Days zapowiadającym nowy album. To właśnie na niej położył się wokalista zespołu, by zaśpiewać nową piosenkę zatytułowaną 4AM. Nie wstawał z niej również wykonując World Gone Mad w akompaniamencie gitary akustycznej, i dopiero podczas Fake It postanowił się podnieść. Do wykonania Bad Blood zaprosił Lewisa Capaldi. Po Two Evils i Daniel In The Den z kręcącego się podestu zniknęła kanapa, a zamiast niej pojawiły się rozerwane drzwi, które wyglądały jak gdyby przeżyły koniec świata.

Bastille
fot. Agnieszka Oleńska

Milion Pieces

Potem znów Bastille rozgrzało publiczność do skakania i tańca wykonując Pompeii. Na Laura Palmer Dan Smith obracał się razem z podestem na scenie, a na Of The Night klasycznie kazał wszystkim słuchaczom tańczyć razem z nimi. Następnie wykonał Warmth (Outro) kończące najnowszą EP’kę i zespół zszedł ze sceny. Wrócił na bis aby wykonać Happier oraz Flaws, na których wokalista wskoczył w tłum aby razem z nimi zaśpiewać piosenkę.

Bastille
fot. Agnieszka Oleńska

Bastille – Inny wymiar

Jako wieloletnia fanka Bastille muszę z dumą przyznać, że w końcu udało im się zaprezentować coś … nowego. Od 2013 roku koncerty zespołu wyglądały praktycznie tak samo, a setlistę byłabym w stanie wyśpiewać nawet gdyby ktoś obudził mnie w nocy. Teraz Brytyjczycy pokazali, że nie są jednak aż tak monotematyczni jak wszyscy myśleli. Koncept nowej płyty – imprezowy „koniec świata”, obracający się wokół drinków i myśli carpe diem, połączyli z płytą poprzednią – czyli ‘wild world’ w którym żyjemy, szaleni politycy, którzy jakimś cudem są u władzy (Trump) i niedowierzanie w to co dzieje się naokoło nas. Sprawia to, że przenosimy się podczas koncertu do jakieś alternatywnej rzeczywistości, która jednak niepokojąco mocno przypomina nam 2019 rok. Skupieni na sobie, nie dowierzamy w to co dzieje się naokoło i „nadal unikamy jutra” jak brzmi myśl przewodnia tego tournée. Klimat koncertu przypomina jeden z odcinków Black Mirror.

Drzwi po przejściach

Ciekawym aspektem było też umieszczenie na scenie rekwizytów, które urozmaicały nam występ zespołu. Dodatkowo obrazy i nagrania wyświetlane za nimi, teksty piosenek ukazywane w zupełnie innym kontekście (i nabierające przy okazji zupełnie innego znaczenia) jest czymś czego Bastille nigdy nie mieli. Muszę przyznać, że pierwszy raz od dawna oglądałam to z prawdziwym zainteresowaniem i byłam ciekawa jaką historię zespół przedstawi nam podczas kolejnej piosenki.

Bastille i zapomniana EP-ka

Czego brakowało? Piosenek z najnowszej EP’ki. Oprócz intro i outro Bastille wykonali jeszcze Grip z Seeb, ale oprócz tego nic. Liczyłam na Don’t Let Go, The Descent albo chociaż Flowers ale się przeliczyłam. Rozumiem, że na wersji studyjnej znajduje się wielu innych artystów i pewnie byłoby ciężko wykonać im te piosenki samemu, ale jednak myślałam, że zaprezentują jeden z coverów (a zrezygnowałabym za to ze Snakes czy Daniel In The Den, które na żywo brzmią bardzo nijako). Mimo wszystko – jestem pod wrażeniem. Po zejściu ze sceny wyświetlono napis People who says nothing good happends after midnight are doing it wrong. Na szczęście Bastille wiedzą jak „robić to dobrze” i z niecierpliwością czekam na nowy album Brytyjczyków.

Nowy mixtape od Bastille!

Nowy mixtape od Bastille! Other People’s Heartache pt.4 [recenzja]

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments