Boysbandy od dekad rozpalały wyobraźnię fanek, zdobywały listy przebojów i gromadziły tłumy pod scenami. Jednak to, co dzieje się po ich rozpadzie (lub chwilowym zawieszeniu), bywa o wiele ciekawsze. Nie każdy wokalista odnajduje się w roli solisty, nie każdy potrafi wyjść z cienia grupowej tożsamości. Niektórzy znikają z radarów, inni… eksplodują na nowo. Kto najlepiej poradził sobie z tą transformacją? I co mówi nam to o przemianach w muzyce pop?
Harry Styles – klasyczna, lecz wciąż nowoczesna ikona
Najbardziej spektakularną karierę po rozpadzie One Direction zrobił bezsprzecznie Harry Styles. Już jego debiutancki album z 2017 roku sugerował, że idzie w zupełnie inną stronę niż 1D. Zamiast tanecznego popu postawił na retro-rockowe brzmienia, inspirowane Davidem Bowie’em czy Fleetwood Mac. Styles, zamiast bać się odejścia od formatu boysbandu, świadomie wykreował siebie jako artystę „z innej epoki” – łącząc muzyczną dojrzałość z androgyniczną estetyką, nonszalancją i odwagą. Fine Line i Harry’s House przyniosły mu nie tylko listy przebojów, ale i uznanie krytyków oraz Grammy. Styles pokazuje, że sukces solo to nie tylko kontynuacja popularności – to stworzenie zupełnie nowej marki.
Zayn Malik – buntownik, który nie chciał być gwiazdą
Zayn opuścił One Direction jako pierwszy i jako pierwszy zaszokował fanów drastyczną zmianą wizerunku. Zamiast radiowego popu poszedł w sensualny, osadzony w R&B klimat. Jego debiutancki album Mind of Mine z 2016 roku, promowany przez hit Pillowtalk, brzmiał dojrzale i intymnie, ale też wyraźnie kierował się do innego odbiorcy niż dotychczasowe nastolatki. Zayn odciął się od przeszłości, zrezygnował z tras koncertowych i związał z modą i sztuką wizualną. Choć nie utrzymał rozgłosu na poziomie Stylesa, to jako artysta niezależny od popowych ram stworzył jedną z najciekawszych i najbardziej osobistych ścieżek po 1D. Jego wybór ciszy i autentyczności stawia go w kontrze do kultury wiecznej ekspozycji.
Luke Hemmings – miłośnik czułości
Luke Hemmings, wokalista australijskiego zespołu 5 Seconds of Summer, długo pozostawał w cieniu bardziej mainstreamowych nazwisk. Jednak jego solowy debiut When Facing the Things We Turn Away From (2021) okazał się zaskoczeniem nie tylko dla fanów 5SOS, ale też dla krytyków i słuchaczy. Hemmings zrezygnował z rockowej energii znanej z zespołu na rzecz melancholijnych ballad, przestrzennego brzmienia i introspekcyjnych tekstów. To propozycja dojrzalsza, pełna refleksji o przemijaniu, samotności i miłości. Hemmings to przykład artysty, który nie musiał krzyczeć, by zostać zauważonym – wystarczyło, że mówił szczerze. Jego najnowszy album Boy kontynuuje ten kierunek, jeszcze mocniej zanurzając się w emocjonalnym pejzażu dźwięków.
Camila Cabello – solistka z girlsbandu
Nie tylko boysbandy produkują solowe gwiazdy. Dobrym przykładem jest Camila Cabello, która odeszła z Fifth Harmony i szybko rozpoczęła własną karierę. Jej Havana podbiło światowe listy, a kolejne albumy umocniły jej pozycję jako popowej wokalistki z latynoskimi korzeniami. Jej transformacja była mniej radykalna niż w przypadku Zayna czy Stylesa, ale bardzo skuteczna. Zbudowała autentyczną tożsamość, wykorzystując różnorodność kulturową i osobistą narrację.
Kto wygrał tę grę?
Nie ma jednej dobrej drogi. Harry Styles zbudował nową ikonę popu, Zayn wybrał artystyczną izolację, a Camila Cabello pokazała, że dziewczęce zespoły również mogą być trampoliną do wielkiej kariery. Luke Hemmings natomiast – spokojnie, bez wielkich kampanii – udowodnił, że prawda i wrażliwość w muzyce są równie cenne jak komercyjny sukces. To, co łączy ich wszystkich, to chęć wyjścia poza etykietkę „byłego z zespołu” i odwaga, by zaryzykować coś własnego.