To chyba miał być prezent gwiazdkowy, ale wyszła bardziej rózga. Nowy teledysk LINDEMANN szokuje, ale tylko bylejakością.
Podobnie, jak w przypadku teledysku do Knebel, tak i teraz wyznaczono datę i godzinę premiery. 26 grudnia 16:00. Oczekiwania były wygórowane, bo poprzednie wideo nie zawiodło. Zwłaszcza, że w pełnej wersji można je było zobaczyć jedynie raz. Makabra jest typową dla LINDEMANN estetyką i z pewnością jej tam nie zabrakło. Było tak obscenicznie jak być powinno. Kiedy więc zespół zapowiedział kolejną premierę, rozbudził sporo emocji i wyobraźnię. Co też wymyślą tym razem? Jak bardzo znów zaszokują?
Nowy teledysk LINDEMANN
Wybiła godzina zero, klip się rozpoczął, a ja nadal czekam. Gdzie te emocje? Gdzie szok, obscena czy w ogóle jakakolwiek akcja. W Ach So Gern, nie tylko zabrakło pieprzu. Zabrakło całego teledysku. Jest on tak nudny i nijaki jak sama piosenka. Nie dzieje się w nim absolutnie nic. Przez większość czasu widzimy ubranego na czerwono Tilla Lindemanna, wyglądającego jak podstarzały alfons. Siedzi w więzieniu, jest przesłuchiwany i bity. Od czasu do czasu, jako przebitka pojawia się pseudoerotyczna scena, w której Lindemann pije mleko z piersi swojej kochanki.
Teledysk nie zaszokuje nawet grzecznych dzieci. A te niegrzeczne jedynie zanudzi na śmierć.
Właśnie opisałam Wam cały teledysk. Nie ma w nim nic więcej. Bity Lindemann, przerywany Lindemannem ssącym pierś. Jedna wielka nuda. W połączeniu z muzyką można wręcz zasnąć. Duet wydał już całkiem sporo singli i nakręcił do nich dość udane klipy. Najlepiej by było gdyby na tym już poprzestał. Tym bardziej, że sama płyta jest bardzo słaba i nie ma sensu upubliczniać kolejnych utworów, bo każdy kolejny będzie już tylko gorszy od poprzedniego. Szkoda, że Rammstein nie jest tak płodny w nowe single. Na ich albumie jest sporo materiału, który warto wydać jako singiel. Teledyski do nich też z pewnością cieszyłyby oko, bo zespół zawsze przykłada do nich dużą wagę. Chociaż Ach So Gern ukazał się w drugi dzień świąt, słaby z niego prezent. Było ekscytujące oczekiwanie, duże pudełko i błyszczący papier. Ale po odpakowaniu okazało się, że w środku jest tylko para skarpet.