Kazik Staszewski wraz z zespołem Kult wystąpił w Auli Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Na scenie pojawili się również goście, którzy wykonali ich największe przeboje.
Od przeszło 30 lat grupa założona przez Kazika Staszewskiego i Piotra Wieteskę nie traci na popularności. Kolejne pokolenia słuchaczy doceniają KULT za prowokacyjne, buntownicze teksty, charakterystyczne brzmienie i młodzieńczą zadziorność. Od początku istnienia zespołu powstało sporo piosenek, niektóre na fonograficzną premierę czekały wiele lat, inne w ogóle nigdy nie pojawiły się na oficjalnych albumach. Antysystemowe teksty Kazika poruszają ważne problemy związane z tożsamością, wiarą czy porządkiem społecznym, a jego charyzma przyciąga na każdy koncert rzesze wiernych fanów.
3 godziny na scenie
3 lutego 2019 roku KULT po raz kolejny zaprezentował fanom swoje najważniejsze utwory w akustycznych aranżacjach. Kazik wraz zespołem zagrał w Auli Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Miejsce to słynie z słynie z koncertów światowych artystów, które przyciągają fanów. Tak było i tym razem. Na sali znajdował się komplet publiczności, która nie mogła się doczekać wyjścia głównej gwiazdy wieczoru czyli zespołu Kult. Ponieważ był to koncert akustyczny, a publiczność oraz muzycy mieli miejsca siedzące, starano się stworzyć na scenie kameralny klimat. Pojawiły się rekwizyty w postaci staromodnych walizek, stolików z kwiatami i książkami, czy odschoolowych lamp.
Równo o godzinie 19 na scenie pojawili się muzycy oraz wokalista. Rozpoczynając koncert od utworu Kazimierz, po dziadku Staszewski. Zespół wykonał największe swoje przeboje m.in. Arahję, Ręce do góry, Madryt, Celinę i oczywiście, zamykającą podstawowy czas koncertu, Polskę. Nie zabrakło również Baranka, którego jeden refren tradycyjnie został odśpiewany a capella przez publiczność, a także piosenek autorstwa ojca Kazika – Stanisława Staszewskiego. Na scenie, solo i w duecie ze Staszewskim, zarówno piosenki Kultu, jak i własne, wykonali Dr Yry, Janusz (syn Kazika) oraz Zacier, który wystąpił w stroju Anioła Śmierci. Na uwagę zasługuje fakt, że zespół przez trzy godziny nie schodził ze sceny. Sam Kazik na koniec koncertu podkreślił, że w trakcie występu przeszedł w sumie 4 kilometry.