Krzysiek Sokołowski zawitał do klubu Zaścianek ze swoim solowym materiałem. Towarzyszył mu zespół Bruklin.
Czwartkowy koncert był moim drugim, jeżeli chodzi o Krzyśka, ale pierwszym Bruklinu. Byli supportem Palaye Royale w Warszawie, ale nie zdążyłam na ich występ. Dlatego tym bardziej cieszę się, że mogłam ich zobaczyć w Zaścianku. Chłopaki zagrali takie utwory, jak: Nić Ariadny, Kot, Bon Voyage, Nie wiem lub Donna Ma, który jest nowym utworem łódzkiego zespołu.
Chociaż na co dzień raczej nie słucham polskiego rocka, o tyle muzyka chłopaków na żywo podpasowała mi. Bardzo dobrze się jej słuchało. Widać też było, że muzycy mają dużo radości z grania i nie są grupą amatorów. Bartłomiej cały czas utrzymywał kontakt z publiką i zachęcał ją do wspólnej zabawy. Gitarzysta Rafał również nie bał się odezwać do zgromadzonych. Zresztą, publiczność bawiła się bardzo dobrze – ja również!
Gwiazda wieczoru, czyli Krzysiek Sokołowski
Co do tego, że będę się dobrze bawić na koncercie Krzyśka Sokołowskiego, to nie miałam żadnych wątpliwości! Jest to świetny frontman – oprócz tego, że potrafi śpiewać, to ma ogromną charyzmę! Przez cały koncert nawiązywał kontakt z publicznością, która reagowała bardzo entuzjastycznie: znała teksty i śpiewała razem z Krzyśkiem. Nie zabrakło żartów i śmiechu zarówno ze strony Krzyśka, jak i publiczności.
Z utworów krakowska publika usłyszała m.in.: Klauna w szufladzie, Kiedy powrócę, Gdzie nigdy nie byłeś, Aleją gwiazd, Człowieka na księżycu, Na niebieskiej łodzi lub Króla, który jest nowym numerem. W setliście pojawił się także Między niebem a piekłem – i tutaj Krzysiek odłożył gitarę, a na scenę wszedł Rafał z Bruklinu. Z całym szacunkiem i sympatią do Krzyśka, ale osobiście wolę go jako wokalistę – bez gitary.
Na takie koncerty, jak Sokołowskiego chce się chodzić! Bawisz się świetnie, widząc na scenie kogoś, kto potrafi śpiewać, zrobić dobre show i ma charyzmę, która jest potrzebna do porwania publiki. Na pewno jeszcze nieraz się na koncert Krzyśka lub NK wybiorę!