Kosmiczne show Muse w Krakowie! [relacja]

0
619
show Muse
Muse (22.06.2019) Tauron Arena Kraków | fot. Karolina Kiraga

Muse to aktualnie jeden z największych brytyjskich zespołów rockowych. Bez problemu wyprzedają koncerty na największych stadionach i halach widowiskowych na świecie. Wielu krytyków już dawno przyczepiło im łatkę najlepszego koncertowego zespołu świata. W minioną sobotę zagrali dopiero drugi halowy koncert w Polsce. Czy spełnili oczekiwania zgromadzonych fanów?

Niesamowity show Muse w Tauron Arenie!

Koncerty Muse w Polsce odbywają się w miarę regularnie, choć głównie ma to miejsce na muzycznych festiwalach. Solowo był to dopiero drugi występ brytyjskiego trio. Wcześniej odwiedzili Łódź podczas promocji albumu The 2nd Law, teraz przyjechali z najnowszym materiałem – Simulation Theory. Zespół od lat przywiązuje niesamowitą wagę do najmniejszych detali koncertowej produkcji, co udowodnili w ten sobotni wieczór w Krakowie. Ponad dwugodzinne show Muse składało się z najlepszych utworów z ostatniego albumu oraz znakomitej większości klasycznych już przebojów kapeli.

Na początek przeciętny support

Zawsze powtarzam, że nie jestem fanem roli supportu podczas koncertów. Publiczność zazwyczaj ma w poszanowaniu muzyków takich zespołów, a i nagłośnienie zazwyczaj przystosowane jest pod gwiazdę główną i często zespołów wspierających po prostu nie słychać. Taka sytuacja miała miejsce w sobotni wieczór. W rolę supportu wcielił się brytyjski zespół allusinlove i jako całość brzmiało to przeciętnie. Pierwsze utwory były ledwo słyszalne, szczególnie partie wokalne, a sam lider sprawiał wrażenie jakby mu się nie chciało. Zdecydowaną poprawę widać i słychać było dopiero w końcowej fazie występu. Zespół mnie nie kupił i raczej nie planuję bliższego zapoznania z ich twórczością.

Show Muse roozpoczęte z wysokiego C

Cały koncert gwiazdy wieczoru rozpoczął futurystyczny utwór – Algorithm, który uzupełniony był znakomitą oprawą wizualną. Wszechobecne były neonowe światła i animacje rodem z cyberpunku. Na scenie poza członkami zespołu pojawili się muzycy z instrumentami dętymi, ubrani w świecące kamizelki, idealnie pasujące do całego konceptu. Kończąc nieco skróconą wersję utworu, zespół od razu rozpoczął kolejny utwór. Zgromadzona publiczność już od pierwszych sekund wiedziała, co się zaraz wydarzy. Charakterystyczny riff Matta Bellamy’ego zwiastował najbardziej przebojowy singiel z najnowszego krążka. Pressure zabrzmiało idealnie, a muzycy towarzyszący zespołowi na scenie idealnie uzupełnili ten występ. Forma wokalna Matta była znakomita, a artysta wyciągał niemal wszystkie zwrotki równie dobrze jak w wersjach studyjnych.

show Muse
Muse (22.06.2019) Tauron Arena Kraków | fot. Karolina Kiraga

Śpiewamy z Muse

Kolejnym etapem koncertu był singiel z czasów poprzedniego albumu – Psycho – standardowo poprzedzony przerywnikiem zatytułowanym Drill Sergeant. Był to idealny moment do zaangażowania publiczności do wzmożonej aktywności. Sam utwór, w moim odczuciu zabrzmiał dużo lepiej niż na trasie promującej Drones, co muszę przyznać – trochę mnie zdziwiło. Po pełnym energii wykonaniu przyszła pora na kolejny nowy utwór – Break It To Me. Nie jestem fanem tej piosenki w wersji studyjnej, a i wersja koncertowa niespecjalnie mnie przekonała. Na szczęście następna w kolejce była prawdziwa petarda – Uprising. Jest to utwór, który fantastycznie się starzeje, jego tekst jest wciąż na czasie, a muzyka brzmi zdecydowanie lepiej niż w czasach, kiedy został wydany. Był to pierwszy moment, w którym mogliśmy słyszeć chóralne śpiewy publiczności. Refren piosenki wyśpiewany przez szczelnie wypełnioną halę robił kolosalne wrażenie. Dla takich momentów warto chodzić na koncerty!

Największy hit zagrany po raz tysięczny

Kolejny utwór na setliście – Propaganda był wypełniony znakomitymi wizualizacjami, które tylko spotęgowały pozytywny odbiór piosenki. Utwór został wykonany na platformie zlokalizowanej wśród najbardziej oddanych fanów, co pozwoliło na wykreowanie więzi między wokalistą a publicznością. Następnie przyszła pora na stały punkt programu, czyli Plug in Baby. Jeśli wierzyć statystykom, jest to najczęściej wykonywana na żywo piosenka Muse. Podczas koncertu w Krakowie piosenka została zagrana po raz tysięczny! Ten kawałek chyba nigdy się nie znudzi. Dla mnie jest to najlepsza piosenka zespołu i mam nadzieję, że nigdy nie zrezygnują z umieszczania jej w koncertowej setliście.

Kolejne koncertowe pewniaki!

To nie był koniec przebojowych utworów zespołu, choć najpierw Matt uraczył publiczność jego solową kompozycją – inspirowaną serialowym hitem Gra O Tron – Pray (High Valyrian). Po tym dosyć spokojnym utworze rozpętał się prawdziwy szał. Najpierw usłyszeliśmy świetnie brzmiący na żywo singiel The Dark Side, a potem wielki przebój Supermassive Black Hole. Do tego drugiego otrzymaliśmy przerobione, nowe “kosmiczne” wizualizacje. Publika była w ekstazie, a chłopaki sprawiali wrażenie wyjątkowo zadowolonych ciepłym przyjęciem w Krakowie. Żeby tego było mało, zaraz po zakończeniu hitu zespół zaprezentował kolejnego koncertowego pewniaka – Thought Contagion. Utwór sprawia wrażenie wręcz stworzonego pod występy live. Szczególnie dobrze wypadł moment refrenu, za co po raz kolejny brawa należą się publiczności w Tauron Arenie. Śpiewom nie było końca!

Wielki show Muse w Krakowie – prawdziwa Hysteria!

Po tym energicznym fragmencie przyszedł czas na odrobinę spokoju oraz instrumentalny przerywnik. Zespół nie pozwolił zbyt długo odpoczywać ludziom w hali. Tuż po zakończeniu przerywnika, z głośników zaczął wybrzmiewać wszystkim znany dźwięk. Mowa oczywiście o wielkim przeboju Hysteria. Jest to jeden z najbardziej klasycznych utworów zespołu i nie było opcji, żeby zabrakło go podczas tej trasy koncertowej. Po tym mocnym rockowym uderzeniu, otrzymaliśmy jeszcze rewelacyjny przerywnik w postaci The 2nd Law: Unsustainable po czym dostaliśmy jedną z najbardziej klimatycznych scen podczas tego występu. Akustyczne wykonanie utworu Dig Down, zagrane przez cały zespół na środku płyty krakowskiej hali. Podczas tego utworu fani przygotowali koncertową akcję, podczas której kolorowe światełka rozświetliły Tauron Arenę.

Bawimy się dalej! – Show Muse trwa w najlepsze

W tym momencie koncert wchodził w decydującą fazę i czuć było, że koncert pomału dobiega końca. Na szczęście na koniec otrzymaliśmy wiele znakomitych, mocno zróżnicowanych utworów. Najpierw elektroniczne Madness, ze znakomitym gitarowym riffem i kultowymi już okularami Matta, a później przebojowe Mercy, które rozbijało zgromadzoną publikę. Prawdziwy ogień nastąpił później, kiedy to usłyszeliśmy pierwsze riffy do Time Is Running Out. Był to jeden z najgłośniejszych momentów koncertu. Wszystko za sprawą niezawodnej tego wieczora publiczności, która wyśpiewała wszystkie wersy zwrotek i refrenu razem z zespołem. Żeby tego było mało, zespół zrobił mi niemałą niespodziankę – zagrał utwór szczególny dla mnie – Take a Bow. Powiem szczerze, że nie spodziewałem się tej piosenki.

show Muse
Muse (22.06.2019) Tauron Arena Kraków | fot. Karolina Kiraga

Klaszczemy z Muse

Polacy bardzo lubią klaskać na koncertach, a idealną do tego piosenką jest Starlight, przy której wokalista Muse zawsze prosi publikę o pomoc. Klaskanie i chóralne śpiewy wsparte były fantastycznym pokazem laserów oraz komputerowych animacji w CGI. Po krótkiej przerwie weszliśmy w ostatnią fazę koncertu, podczas której zespół zagrał powolny, bardzo melodyjny utwór Algorithm oraz skrócone wersje przebojów Stockholm Syndrome, Assassin, Reapers, The Handler oraz New Born. Podczas tego miksu na scenie pojawiła się gigantyczna postać potwora przypominającego Obcego z filmów Ridleya Scotta. Rozmiar owej figury robił wrażenie. Do znakomitej muzyki dostaliśmy świetną i co najważniejsze przemyślaną warstwę wizualną. Na sam koniec występu klasycznie już Muse zagrali megahit Knights of Cydonia. Takiego szału jak podczas tej piosenki na koncercie zespołu jeszcze nie widziałem. Krzykom i śpiewom nie było końca! Na koniec zespół podziękował za wsparcie i obiecał, że wróci wkrótce. Może za rok na jakimś festiwalu?

Podsumowanie: Koncert idealny?

Tak jak opisałem powyżej, show Muse należało do niezwykle udanych, przepełniony  był największymi hitami zespołu oraz najlepszymi utworami z nowego albumu. Wszystko było znakomicie sprzężone z wizualizacjami oraz oprawą sceniczną i strojami członków zespołu i wspierających muzyków. Znakomicie sprawdziło się nagłośnienie i akustyka areny. Utwory brzmiały bardzo dobrze, a legendarny już falsetowy wokal Bellamy’ego był doskonale słyszalny zarówno na płycie, jak również na trybunach. Setlista była dobrze ułożona, choć drobnym minusem jest brak chociażby jednego utworu z debiutanckiego albumu zespołu. Przyznam szczerze, że marzy mi się koncert w którym utwory z tej płyty zdominują listę utworów. Może stanie się tak podczas jakiejś okrągłej rocznicy?

Zobacz galerię zdjęć z krakowskiego show Muse

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments