Kiedy masz 17 lat, spotykasz gwiazdę pop, zaczynasz się z nią spotykać, występujesz w jego teledysku. Nagle ruszasz w europejską trasę koncertową. Wtedy rzeczywistość może stać się przytłaczająca. To, co brzmi jak scenariusz komedii romantycznej, przydarzyło się szkocko-szwedzkiej piosenkarce Ninie Nesbitt.
Po dołączeniu do tej samej wytwórni muzycznej co Ed Sheeran, Nina Nesbitt wydała pierwszy (bardzo słaby) album. Krążek wyśmiało NME a Nesbitt zerwała kontakt z wytwórnią i zamknęła się w swoim studiu. Teraz przyszedł czas na album numer dwa.
Nina Nesbitt powraca po 5 latach
Zerwanie kontraktu z wytwórnią po dużej porażce musi być ciężkie. Nesbitt zdecydowała się na właśnie taki krok. Została swoim własnym producentem, odcinając się zupełnie od poprzedniego studia i folkowego popu. Piosenkarka zerwała z wizerunkiem damskiej, tańszej wersji Eda Sheerana (bo tak została ochrzczona po premierze płyty Peroxide w 2013 roku). Na The Sun Will Come Up, The Season Will Change zaczęła czerpać garściami z innych gatunków muzycznych – mamy tutaj pop, R&B, dużo elektroniki i rocka.
And lately I’m getting too drunk at the same old clubs
Album otwiera piosenka Scared, która idealnie rozpoczyna narrację na płycie. Wprowadza nas w historię Nesbitt, jej zagubienie i niepewności. Na The Moments I’m Missing artystka zastawia swoje wokale z elektronicznymi dźwiękami i opowiada o momentach, do których chciałaby powrócić.
Then over the time, I started racking up numbers online
At the end of July I met somebody who changed my life
And then I’m signed and falling in love for the very first time
But that fucked me up, so then I had issues with falling in love
Best You Had to ballada miłosna, której nie powstydziłaby się sama Taylor Swift.
Colder jest najsłabszą piosenką na albumie. Trochę za nudna, trochę za bardzo popowa na siłę, momentami za dużo autotune, nie wpada w ucho. Nie do końca rozumiem decyzji stworzenia z jej singla, gdy mamy obok taką perełkę jak Love Letters. Ten skoczny utwór przenosi nas w czasie do lat 2000 i czasów świetności Destiny Child. Razem z Loyal To Me jest idealną odskocznią od miłosnych ballad, które sprawiają, że nie nudzimy się słuchając The Sun Will Come Up, The Season Will Change. Są pochwałą niezależności i kobiecości – takie ciekawsze (i bardziej dopracowane) Thank U, Next.
Wyjątkowa wrażliwość
Somebody Special to rozkoszna piosenka, przypominająca nam, że nawet jeśli sami tego nie widzimy to dla drugiej osoby możemy być wyjątkowi. Is It Really Me You’re Missing prezentuje możliwości wokalne Nesbitt. Co ciekawe, piosenka prawie trafiła na album Rihanny – gdy Nina pisała dla innych artystów, menadżer barbadoskiej piosenkarki był zainteresowany kawałkiem. Koniec końców piosenka znalazła się na albumie Niny – i bardzo dobrze. Kolejną emocjonalną Balladą jest Chloe. Piosenka opowiada o przyjaciółce wokalistki, która zaszła w ciąże. W obu piosenkach czuć emocje i wrażliwość artystki.
Wokalna spowiedź
Na Empire znów powracamy do elektronicznych rytmów. Piosenka przypomina spowiedź artystki – szczerze do bólu przyznaje, że popełniła błąd, chce to naprawić. Mówi, że jest warta więcej niż ludzie myślą i chce być bogata.
I haven’t played a show in way too long
People keep asking me where I have gone
I started fading quick, yeah
When I should’ve been making it, oh
I guess that I lost my sight, I was way too young
Doubting what’s in my mind, I guess I’ll never learn
Still tryna figure it out, yeah
It’s all that I’m thinking about, ooh
Things I Say When You Asleep to kolejna spowiedź, tym razem z błędów, które Nesbitt popełniła w związku. Ballada bardzo ckliwa, aż przesadzona i razem z Colder nie wnosi na album nic nowego – ale z drugiej strony też nic nie odbiera. Na Last December wracamy do korzeni Nesbitt – gitara akustyczna i wokal. Płytę zamyka tytułowe The Sun Will Come Up, The Season Will Change. Uspokaja nas – nie musimy się martwić. Nieważne jak źle będzie – nie będzie źle cały czas. Słońce przyjdzie, pory roku się zmienią.
The Sun Will Come Up, The Season Will Change
Jestem pod wrażeniem. Bardzo obawiałam się tego albumu – Nina Nesbitt mimo ogromnego talentu była na rynku muzycznym dość nieporadna. Najpierw trafiła na złą wytwórnie muzyczną, gdy próbowała nagrywać sama, ludzie przechodzili koło jej muzyki zupełnie obojętnie. Trudno stwierdzić czego to kwestia – zły manegment, pech, czy po prostu brak “tego czegoś” co pozwoliłoby się jej wybić. Na The Sun Will Come Up, The Season Will Change artystka pokazała się z najlepszej strony. 24-letnia Szkotka zmieściła na albumie wszystkie emocje, które odczuwają młodzi ludzie. Mamy piosenki o zagubieniu, o niepewności, braku przyszłości, błędach, niespełnionych miłościach, beznadziejnych ex-partnerach i o tym, że nieważne jak źle jest – nigdy nie będzie źle cały czas.
Samodzielność artystki
Kolejnym imponującym aspektem tej płyty jest to, że 90% niej powstało w domowym studiu artystki. Utwory są dopracowane. Słychać, że piosenki nie zostały napisane na przysłowiowym kolanie. Jedyne co mnie smuci to fakt, że większość piosenek na albumie już była wcześniej opublikowana. The Moments I’m Missing, Best You Had, Colder, The Sun Will Come Up, The Season Will Change, Loyal To Me i Somebody Special były wydane przed premierą krążka, co sprawia, że jedynie 6 piosenek było “nowych”. Szkoda – bo bardzo chętnie usłyszałabym więcej od artystki. Nesbitt sprytnie zaplanowała album – piosenka otwierająca wprowadza nas w cała historię, w środku przeplatają się ballady miłosne i skoczne rytmy, a kończymy zapowiedzią nowego, lepszego początku.
Razem z Niną podróżujemy przez jej życie i napotykamy wszystkie przeszkody i szczęśliwe momenty. Nawet jeśli album nie zapewni jej komercyjnego sukcesu, to utwierdzi jej pozycję na niszowym rynku muzycznym. The Sun Will Come Up, The Season Will Change jest po prostu dobre. Nina Nesbitt wie czego chce i wie jak to osiągnąć. Miejmy nadzieję, że razem z tym krążkiem zostanie doceniona przez szerszą publikę.