Open’er Festival 2019 przeszedł do historii. Tegorocznej edycji towarzyszyły skrajne emocje. Muzycznie festiwal się obronił, natomiast niesprzyjająca aura skutecznie utrudniała zabawę uczestnikom imprezy. Oto nasza relacja z Open’era.
Relacja z Open’er Festival 2019
Tegoroczna relacja z Open’er Festival 2019 postanowiłem napisać w formie alfabetu. Opierać będzie się ona na alfabecie łacińskim z wyłączeniem liter Q, X oraz Y. Oczywiście nie będzie to jedyny tekst związany z tegoroczną oraz nadchodzącymi edycjami.
A jak ASAP Rocky
Na łamach naszego portalu informowaliśmy już o skandalicznym incydencie w Sztokholmie. Amerykański raper, przez swoją głupotę, musiał odwołać europejską trasę koncertową, w tym koncert na Open’er Festival. Co ciekawe, sam ASAP w pewnym sensie zastępował Lil Uzi Verta, który odwołał koncert dwa tygodnie przed festiwalem. Główna gwiazda festiwalu odwołująca swój występ dzień wcześniej to ogromny problem dla każdego organizatora. Jestem przekonany, że wiele zagranicznych imprez w takiej sytuacji nie dałoby rady sprowadzić zastępstwa. Na szczęście ekipa Alter Artu dokonała rzeczy niemal niemożliwej. Bo jak inaczej nazwać zakontraktowanie w mniej niż 24h Stormzy’ego? Headliner tegorocznego Glastonbury przyleciał i mimo bardzo mocnego deszczu dał świetny koncert, który zapamiętamy na długo.
B jak Bitamina
Wspominając tegoroczną edycję, trzeba mocno pokłonić się zespołowi Bitamina, który startował niemal z przegranej pozycji. Fatalna pogoda i bardzo wczesna pora występu na pewno zniechęciła wielu potencjalnych słuchaczy. Jednak zespół sprawiał wrażenie jakby to wszystko nie było dla niego problemem. Chłopaki zdecydowanie wykorzystali daną im szansę i zawładnęli największą sceną festiwalu! Nie zabrakło największych hitów zespołu oraz numerów z ciągle świeżej nowej płyty. Publika być może nie była zbyt duża, ale za to oddana i chętna do zabawy. Jeżeli grasz na głównej scenie, a publiczność śpiewa twoje piosenki to chyba jest dobrze, prawda?
C jak Casablancas
W tej relacji wyjątkowo nie poświęcam dużo czasu dla headlinerów, ale trudno nie wspomnieć o koncercie The Strokes. Był to ich dopiero drugi występ w Polsce, a od ostatniej wizyty zespołu naszym mięło 8 lat. Ekipa dowodzona przez Juliana Casablancasa ma status legendy muzyki rockowej, choć zawdzięczają oni go w głównej mierze pierwszym dwóm albumom. Od tamtej pory wszelkie wydawnictwa studyjne zbierają mocno przeciętne recenzje. Na szczęście w wydaniu koncertowym zespół dalej daje radę! Muzycznie wszystko jest opanowane do perfekcji, a tym razem świetnie zaprezentował się lider zespołu. Julian był w wyjątkowo dobrym humorze, sporo żartował i świetnie sprawdził się w roli wodzireja imprezy. Do tego wszystkiego dołożył również znakomitą formę wokalną. Wyczytałem sporo opinii, że koncert był źle nagłośniony, a wokal bardzo niewyraźny. Ciężko mi się do tego odnieść, gdyż w moim odczuciu, pod sceną wszystko brzmiało bardzo dobrze. Setlista wypełniona największymi przebojami, ulewny deszcz, świetna zabawa i wrażenia które zostaną ze mną na długi czas.
D jak Daria Zawiałow
Jedną z największych wygranych tegorocznej edycji Open’er Festival jest zdecydowanie Daria Zawiałow. Był to jedyny, obok Bitaminy, artysta który wystąpił na największej festiwalowej scenie. Daria w ostatnim czasie świętuje same sukcesy. Wydała świetnie ocenioną nową płytę wypełnioną przebojowymi singlami, które okupują radiowe listy przebojów. Na Open’erze zagrała w pełnym słońcu przy naprawdę sporej publiczności. Daria wraz z jej zespołem bez problemu udźwignęli scenę, oczarowali publikę i udowodnili, że na ten moment należą do czołówki polskiej sceny rozrywkowej.
E jak Ekologia
Open’er Festival na wzór największych festiwali z roku na rok coraz mocniej angażuje się w kwestie związane z ekologią. Jak wspominał Mikołaj Ziółkowski, szef Alter Artu, w kolejnych latach należy spodziewać się jeszcze większego nacisku na ekologie. Nie da się od razu wyeliminować wszystkich kubeczków plastikowych, ale proces ten już się rozpoczął i widoczne były tego efekty. W strefach gastronomicznych pokarmy były podawane na papierowych, biodegradowalnych materiałach, a na koncerty piwo lane było do kubków wielokrotnego użytku.
F jak Firestone Stage
Projekt Firestone na Open’erze jest stopniowo rozwijany od kilku lat. W tym czasie z małego “straganu” wciśniętego pomiędzy budki z jedzeniem, scena przeistoczyła się w sporych rozmiarów scenę z prawdziwego zdarzenia. W tym roku wystąpiło na niej wielu młodych perspektywicznych artystów. Co jest jasne, nie byłem w stanie zobaczyć wszystkich odbywających się tam wykonawców, ale kilku mocno zapadło mi w pamięci. Mowa przede wszystkim o występach Sonbird, ATARI WU oraz laureatki konkursu Headliners Of Tomorrow – Erith. Ale na tej scenie działo się zdecydowanie więcej i każdy mógł znaleźć na niej coś dla siebie.
G jak Gdynia Open Stage
Miasto Gdynia bardzo angażuje się w organizację festiwalu co widać gołym okiem. Doskonałym przykładem jest Gdynia Open Stage, który doskonale uzupełnia line-up imprezy. Koncerty na Gdynia Open Stage odbywały się w centrum miasta w godzinach przed rozpoczęciem koncertów na Open’erze. Podczas czterech dni na tej scenie wystąpiły najciekawsze projekty muzyczne w Polsce. Festiwalowicze oraz mieszkańcy Gdyni mogli na niej posłuchać muzyki m.in. Arka Kłusowskiego, Poli Rise, Misi Furtak czy zespołu Oxford Drama. Szkoda tylko, że tegoroczna pogoda nie dopisała, przez co frekwencja na niektórych koncertach była dosyć niska.
H jak Hania Rani
Młoda, piekielnie uzdolniona Hanna Raniszewska, dostała szansę na zaprezentowanie swoich kompozycji na drugiej najważniejszej scenie Open’era. Tent Stage to miejsce w którym co roku mają miejsce magiczne momenty. Jednym z nich był koncert Hani Rani. Pianistka byłą wyraźnie onieśmielona ciepłym przyjęciem publiki, a jej znakomite kompozycje wypełniały przestrzeń festiwalowego namiotu. To, że studyjnie utwory z debiutanckiego krążka brzmią rewelacyjnie już wiedziałem, natomiast to co otrzymaliśmy w wersji koncertowej przerosło moje oczekiwania. Po za wirtuozerią Hani, wpływ na to miał jej zespół, który nadał charakter i przysłowiowego pazura wszystkim kompozycjom.
I jak Interpol
W moim prywatnym rankingu ulubionych zespołów, ten zespół zajmuje wysoką pozycję. Równie wysoko znajduje się w podsumowaniu tegorocznego Open’era. Interpol przyjechał do Polski przy okazji udanego krążka Marauder, a co najważniejsze w końcu zagrał na mniejszej, bardziej klimatycznej scenie. Przypisanie zespołu go sceny namiotowej było prawdziwym strzałem w dziesiątkę. Po pierwsze spowodowało to brak przypadkowych osób pod sceną, jak to miało miejsce podczas ich ostatniego występu na Open’erze. Po drugie mniejsza scena ułatwiła kontakt artystów z publiką, a widzów nie rozpraszała ogromna przestrzeń sceny. Można było skupić się wyłącznie na doskonałej muzyce zespołu. Setlista była wręcz idealna, a co nie powinno dziwić największa zabawa miała miejsce podczas utworów Evil oraz Slow Hands.
J jak Jarek
Dobrych kilka lat temu ktoś na polu namiotowym wykrzykiwał imię swojego kompana, którego gdzieś zagubił. Od tamtej pory Jarek to najczęściej wykrzykiwane słowo na Open’er Festival. Lata lecą, na Open’era przyjeżdżają nowi festiwalowicze, “moda na Jarka” wciąż jest. Z popularności tego viralowego okrzyku zadają sobie sprawę organizatorzy i w tym roku tworząc oprawę graficzną festiwalu. Pod lewym telebimem głównej sceny pojawił się opener’owy autobus – Antek, a na nim napis “Gdzie jest Jarek <3” Mała rzecz, a cieszy.
K jak Kylie Minogue
Kylie Minogue została ogłoszona rzutem na taśmę i wielu uważało, że nie jest to dobra decyzja organizatorów. O tym jak bardzo się pomylili dowiedzieli się trochę po północy, trzeciego dnia festiwalu. Lata mijają, a ona wciąż zachwyca. Podczas swojego headlinerskiego show zaprezentowała wszystkie najważniejsze utwory ze swojej bogatej ponad trzydziestoletniej kariery. Były tańce, wokalne popisy oraz prawdziwy wulkan energii. Był to znakomity, piękny wizualnie i estetycznie show. Kylie udowodniła, że status ikony muzyki pop jest całkowicie zasłużony. Na wielki plus trzeba również zaliczyć kontakt z publiką. Wokalista co chwilę zagadywała publikę, a jednego z uczestników zaprosiła nawet na scenę. Największy przebój artystki nuciłem jeszcze na długo po tym koncercie.
L jak Lana Del Rey
Frekwencja tegorocznego Open’era rekordowa na pewno nie była, a artystką która zgromadziła największe tłumy była Lana Del Rey. Wydawać by się mogło, że wokalistka dopiero co debiutowała, a już ma na swoim koncie pięć albumów studyjnych, a szósty jest w drodze. Od czasu debiutu minęło trochę czasu, a umiejętności wokalne Lany mocno się poprawiły. Mając to na uwadze liczyłem, że otrzymamy dobry, pełen ambitnego popu koncert. Niestety muszę przyznać, że czułem się mocno rozczarowany występem Amerykanki. Brakowało mi przede wszystkim charakteru i ekspresji scenicznej ze strony Lany Del Rey. Mimo że koncert odbywał się z pełnym zespołem, to w żadnym momencie instrumenty nie wyszły na pierwszy plan. Wokal piosenkarki wsparty był zarówno świetnymi chórkami, jak również pół-playbackiem. Największy żal mam jednak do czasu trwania koncertu. Jakim cudem headliner największego festiwalu w Polsce, posiadacz bardzo rozbudowanej dyskografii daje koncert trwający nieco ponad godzinę? Jakby tego było mało to sporą część tego koncertu wypełniało przytulanie i robienie sobie zdjęć z fanami. Trochę to przykre…
M jak Marina
I mamy kolejne festiwalowe rozczarowanie, bo tylko mogę opisać koncert Mariny podczas Open’er Festival 2019. Dawno nie widziałem tak bardzo niewykorzystanego potencjału sceny. Nie wiem czy decyzja o występie na Main Stage należała do artystki, czy organizatorów, ale była ona zupełnie nietrafiona. Wokalistka przyjechała do Polski bez zespołu, wszystkie podkłady były grane z taśmy. Marina byłą wspierana zaledwie garstką tancerzy, którzy zaprezentowali się dosyć przeciętnie. To czego zupełnie nie potrafię zrozumieć to brak użycia ogromnego ekranu znajdującego się na tyle sceny. Już nie mówię, że konieczne były specjalnie przygotowane animacje i wizualizacje, ale dlaczego zabrakło choćby logo artystki? Toż nawet Bitamina, której budżet na produkcję koncertową jest na pewno wielokrotnie niższy. Szkoda, bo Marina ma sporo fajnych utworów i przy odpowiednich warunkach mogły wybrzmieć zupełnie inaczej.
N jak NGO
Po raz kolejny na Open’er Festival pojawiła się strefa NGO. Jest to miejsce, w którym przeróżne fundacje mogą zaprezentować swoje programy, uświadamiając ludzi o ważnych problemach społecznych, ekonomicznych i politycznych. W przerwach między koncertami warto było poświęcić kilka chwil na odwiedzenie namiotu NGO. Jestem ogromnym zwolennikiem tej strefy i odwiedzam go co roku. Mam nadzieję, że projekt będzie kontynuowany w kolejnych latach.
O jak Orange
Sponsor strategiczny festiwalu Orange od lat wykłada ogromne pieniądze na funkcjonowanie festiwalu. To między innymi dzięki tej firmie podziwiamy te największe gwiazdy. Dla uczestników imprezy firma co roku przygotowuje całą masę atrakcji. Nie inaczej było w tym roku. W ogromnej strefie Orange można było podładować telefon, pobawić się w rytmach najpopularniejszej muzyki, a taras był idealnym miejscem do podziwiania koncertów odbywających się na Orange Main Stage.
P jak Pogoda
Największy minus tegorocznej edycji? Zwycięzca mógł być tylko jeden – pogoda. Była ona najgorsza od lat. Padał deszcz, wiało, a do tego temperatury osiągały maksymalnie 20 stopni. Taka pogoda boli szczególnie, gdy wspomnimy fale upałów jaka przetoczyła się w czerwcu przez Polskę. Taka pogoda skutecznie zniechęcała uczestników do zabawy na całego. Szczególnie mocno pogodę odczuli artyści otwartych scen, których koncerty zaplanowane były we wczesnych porach. Obfite opady deszczu podczas koncertów The Strokes czy Stormzy mogły spowodować rozwój chorób – szczególnie wśród ludzi śpiących na polu namiotowym.
R jak Rosalía
Nowa królowa Hiszpanii – Rosalía. Tegoroczny Open’er zapamiętam w głównej mierze dzięki jej znakomitemu występowi na scenie namiotowej. O tym, że można spodziewać się dużej rzeczy wiedziałem od momentu przeczytania wielu relacji z festiwalu Primavera Sound. Wielu recenzentów wymieniało hiszpankę wśród objawień tego legendarnego festiwalu. I o ile pierwszy akt występu w Gdyni był tylko dobry, to z każdą kolejną minutą show nabierało rozpędu. Podczas tego ponad godzinnego występu było wszystko – wielkie emocje, romantyczne flamenco, mocne nowoczesne, elektroniczne bity oraz mocny, czarujący wokal. Wszystko to połączone ze znakomitymi tanecznymi choreografiami i rewelacyjnymi wizualizacjami. Rosalía sprawiała wrażenie wyraźnie wzruszonej, szczególnie w sytuacjach, gdy publiczność pod sceną śpiewała większość piosenek wraz z nią. Nic dziwnego, że Rosalía to jedna z najbardziej rozchwytywanych artystów tegorocznego sezonu festiwalowego.
S jak Swedish House Mafia
Jak kończyć festiwal, to z przytupem. Te słowa musiały przyświecać Alter Artowi, podczas rozmów z managementem szwedzkiego trio. Całe szczęście, że udało się wynegocjować i podpisać kontrakt ze Swedish House Mafia. Lepszego zamknięcia festiwalu nie jestem w stanie sobie wyobrazić. Wiadomo, że EDM nie jest najbardziej ambitnym gatunkiem muzycznym, ale do letnich festiwali muzycznych pasuje idealnie. Swedish House Mafia powróciła po kilku latach przerwy i w końcu dała swój pierwszy koncert w Polsce. Show wypełnione były hitami takimi jak Don’t You Worry Child, More Then You Know czy Dream Bigger, a ilość ognia i pirotechniki była oszałamiająca. Do prawie każdej piosenki zespół przygotował specjalną grę świateł, lasery wizualizację lub efekty pirotechniczne. Był to występ “Na bogato”. Jestem zwolennikiem, żeby festiwal zawsze zamykany był w ten sposób.
T jak Tom Walker
Jak to się stało, że laureat BRIT Awards, autor hitów puszczanych w ogólnopolskich stacjach radiowych dostał slot na scenie Alter Stage? Tom Walker spowodował kompletne wypełnienie namiotu i jeśli ktoś przyszedł spóźniony to mógł liczyć co najwyżej na zobaczenie wokalisty na telebimie. Artysta nie tak dawno temu wydał świetny debiutancki krążek i to utwory z tego wydawnictwa wypełniły koncertową setlistę. Tom chyba nie spodziewał się, że zgromadzi tak dużą publiczność. Ten skromny chłopak o głosie jak dzwon, zagwarantował show i zabawę na najwyższym poziomie. A końcowe Leave a Light On to prawdziwa bomba! Coś czuję, że przy okazji drugiej płyty na Open’erze usłyszymy go już ze sceny głównej bo w tym facecie jest ogromny potencjał.
U jak Usterki Facebooka i Instagrama
Pierwszy dzień festiwalu był prawdziwym koszmarem dla celebrytów i internetowych influencerów. Tego dnia nastąpiły awarię social-mediów. Nie działał Facebook oraz Instagram. Masa rozczarowanych uczestników nie mogła pochwalić się swoimi festiwalowymi kreacjami oraz wrzucać relacji z koncertów. W internecie krążył nawet satyryczny komentarz, iż powinno się powtórzyć pierwszy dzień festiwalu. Awarię popularnych portali spowodowały, że publika schowała telefony do kieszeni i mogła po prostu chłonąć muzykę swoich ulubionych zespołów.
V jak Vampire Weekend
Na ten koncert czekałem latami. Przy okazji premiery każdego albumu głośno domagałem się wizyty Vampire Weekend w Polsce. W tym roku w końcu się udało, a odbyło się to wszystko podczas Open’er Festival 2019. Sam koncert rozpoczął się z 45-cio minutowym poślizgiem, gdyż zespołowi nie przyjechał cały sprzęt. Na szczęście Vampire Weekend wynagrodziło z nawiązką dłuższe oczekiwanie. Zagrali fantastyczny, świetnie nagłośniony koncert, którego setlista zawierała wszystkie najważniejsze utwory z kultowymi Oxford Comma, A-Punk czy Cousins na czele. Brzmienie oraz stylizacja członków zespołu osadzone były gdzieś w latach 80-tych. Lider zespołu Ezra Koenig wielokrotnie przepraszał za spóźnienie i dziękował za cierpliwość. Pierwszy polski koncert Vampire Weekend należy uznać za wyjątkowo udany.
W jak Wczasy
O scenie Firestone wspominałem trochę wyżej, a jednym z najlepszych koncertów na niej był występ zespołu Wczasy. Panowie zaprezentowali materiał z debiutanckiego krążka i kilka nowych utworów, które bywalcy ich koncertów znają doskonale. Forma duetu jest rewelacyjna, a ich twórczość pokazuje, że w prostocie siła. Ich materiał nie jest muzycznie zbyt innowacyjny, ale to wszystko wzbogacone świetnymi, życiowymi tekstami. Była energia, była szczerość, była doskonała zabawa! Jeżeli jeszcze nie znacie twórczości zespołu, to koniecznie musicie to nadrobić.
Z jak Zabawa
Przed festiwalem było sporo narzekań na line-up festiwalu, ale jak się ostatecznie okazało, program imprezy można uznać za bardzo dobry. Duża różnorodność, sporo zaskoczeń, a przede wszystkim doskonała zabawa. Bawiliśmy się zarówno na tych największych gwiazdach, ale również na tych znajdujących się na niższych pozycjach plakatu. Doskonale zapamiętamy szaleństwo w deszczu na The Strokes, świetne show Kylie Minogue, czy znakomite rockowe koncerty Interpol oraz Greta Van Fleet. Prawdziwy raj mieli fani czarnych rytmów, gdyż koncertów hip-hopowych było w tym roku wyjątkowo dużo.