Datûra: Wykorzystujemy własne emocje do tworzenia naszej muzyki [wywiad]

0
104
Obsidian
fot. Beata Wiśniowska.

Zespół Datûra wydał niedawno album Obsidian. Z tej okazji zapytałam muzyków m.in.: o proces twórczy, teksty czy plany na przyszłość. Zapraszam do lektury!

Jak zaczęła się Wasza przygoda z muzyką?

Maja: Moja przygoda z muzyką zaczęła się, gdy tylko przyszłam na świat i usłyszałam pierwszą płytę Clannad.

Albert: A mnie na pierwsze lekcje gitary zapisała babcia, jak miałem 8 lat. To było jeszcze zanim zacząłem słuchać muzyki w sposób świadomy. Kilka lat później polubiłem się z muzyką metalową, a że już coś tam na gitarze umiałem, to od razu na bieżąco mogłem się uczyć muzyki, której słuchałem. 

W jaki sposób powstają Wasze piosenki?

M: To bardzo złożony proces. W dużej mierze powstają w domowym zaciszu. Albert i Robert przesiadują godzinami, wymyślając wspólnie riffy i szkice kompozycji, a ja dokładam do tego ścieżki wokalne. Czasem przesyłam też swoje pomysły na utwory. Następnie całość jest grana na próbie całym składem. Sprawdzamy wtedy, które elementy się nadają, a które trzeba zmienić i utwór znów jest dopracowywany – najczęściej przez Alberta w domowym zaciszu. 

A: Naszymi utworami gramy w ping-ponga pomiędzy domowym amatorskim studiem a salą prób. Większość utworu powstaje w domu, a na próbach dopracowujemy szczegóły. Działa to zaskakująco dobrze.

M: Gramy też w ping-ponga po naszych koncertach, dlatego zawsze prosimy kluby, w których gramy, o udostępnienie stołu! 

Obsidian
fot. Beata Wiśniowska

Czym różnił się proces pracy nad płytą Obsidian, która właśnie się ukazała od pracy nad Epką Datûra?

Krzysiek: Zdecydowanie usprawniliśmy proces nagrań i realizacji. Zmieniliśmy też podział zadań wewnątrz zespołu. Podczas nagrywania EPki uczyliśmy się tego procesu i budowaliśmy wzajemne zaufanie. Teraz wiemy, kto jest mocny w czym i staramy się wykorzystywać nasze mocne strony.  Zbudowaliśmy też od nowa brzmienia gitar. Finalnie jesteśmy bardzo zadowoleni z formy i brzmienia płyty Obsidian.

O Waszej muzyce można przeczytać, że to: „Hipnotyczne melodie i opowieści z pogranicza snu i jawy przeplatają się z dzikimi rytmami i krzykami rozpaczy otulonymi kojącymi śpiewami i atmosferycznymi gitarami”. Co to za opowieści? Wiem, o czym są Venom i The Valley

M: Są to opowieści, które zbierałam przez lata w swoich dziennikach. Są to moje osobiste przemyślenia i historie, które równie dobrze mogłabym opowiedzieć na łamach jakiejś książki z gatunku horroru lub fantasy. W utworach stosuję pewne symbole i staram się nie mówić wprost o pewnych rzeczach, dając słuchaczowi pole do osobistej kontemplacji i interpretacji.

A propos Venoma – w informacji prasowej na temat tego utworu można przeczytać, że: „Żeby uśmierzyć ból, który jest wynikiem przebodźcowania, podmiot liryczny symbolicznie ucina sobie głowę, co oznacza, że udaje mu się wejść w stan niemyślenia, w stan zawieszenia. (…)Udaje mu się nawiązać niematerialny, subtelny kontakt z wodnymi istotami i to one ukazują mu we śnie wizję Ziemi z przyszłości jako miejsca brudnego, zaniedbanego i pełnego rozpaczy. Jest to wizja, która nakłania do refleksji nad samodyscypliną, a także dbałością o planetę jako o byt kolektywny”. Wynika z tego, że leży Wam na sercu dobro naszej planety. Z czego to wynika? 

M: Dokładnie! Podejmujemy temat przyrody, bo jest dla nas ważna. Podejmujemy tematy, które są, moim zdaniem, ważne dla ludzkości, a które w pewnych kręgach są spychane pod dywan i o których się milczy.

Jakie emocje chcecie wywołać u słuchaczy?

M: Myślę, że nie mamy intencji wywoływania u słuchaczy jakichś konkretnych emocji. Każdy ma swoje własne filtry, przez które widzi świat i dla każdego odbiór naszej muzyki będzie unikatowym przeżyciem. Powiedziałabym, że wykorzystujemy własne – przeszłe lub teraźniejsze – emocje do tworzenia naszej muzyki i te emocje możemy zaprezentować na scenie.

A: Mnie zawsze w muzyce fascynowały nieoczywiste mieszanki emocji, więc mieszamy ze sobą emocje takie jak nostalgia, melancholia, gniew i frustracja.

A czym dla Was jest muzyka i tworzenie jej?

K: Dla mnie muzyka jest jedynym sposobem ekspresji. Jedynym sposobem wyzwolenia emocji i uczuć, które gdzieś głęboko w sobie duszę. Nie umiem wyrazić ich inaczej. Nie umiem znaleźć ładnych słów, które opiszą to co czuję i pomogą mi komunikować się z innymi. Tylko wtedy, kiedy stoję na scenie, czuję, że jestem tam, gdzie mam być i, że świat ma jakiś sens. Sens, którego zwykle nie mogę znaleźć. I na co dzień czuję się jakbym do świata nie pasował.

A: Eksploracją i ekspresją. Zawsze bardzo ciekawie obserwuje się swoje kompozycje, jak ewoluują i jak daleko potrafią odejść od tego, co wstępnie chciało się wyrazić danym utworem.

Macie jakieś wspólne muzyczne marzenie?

M: Zagrać w kościele. 😉

A: … i na wielu festiwalach. 

12 czerwca ukazał się Obsidian. A jakie macie plany na kolejne miesiące?

A: Pisanie nowego materiału i granie koncertów. 

K: Ja osobiście muszę odpocząć 😛 Ostatni rok zniszczył mnie całkowicie. Dałem z siebie absolutnie wszystko, pracując nad tą płytą. Podejrzewam, że każdy w kapeli ma podobnie. Niebawem jednak zbierzemy siły i zaczniemy pracować nad nowym materiałem i zaczniemy więcej koncertować, promując Obsidian.

M: Zgodzę się. Prace nad albumem były dla nas wykańczające, ale nie poddajemy się. 9 sierpnia zagramy w warszawskiej Hydrozagadce razem z Worms of Senses i Traces to Nowhere, a na jesień szykujemy – póki co – dwa koncerty w Krakowie i Lublinie. Szczegóły wkrótce – śledźcie nasz fanpage!

Bardzo dziękuję za Wasz czas 🙂

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments