Czy nowy metal jest coś wart?

0
753

Malkontenci mawiają, że najnowsza fala metalu (powiedzmy, że od okolic 2008?) narodziła się jako wąż, od urodzenia pragnący tylko połknąć swój własny ogon.
Że jest za wtórnie, zbyt nudno, pod masy. Że wraz z szałem na więcej niż 6 strun w gitarach, wszystkie oprócz tej jednej, zdolnej wydać najcięższe brzmienie, zdały się stracić znaczenie. Ale, jak się okazuje, innowatorzy zdolni wykrzesać świeże iskry żyją sobie pod tą całą fasadą, a nawet – mają się dobrze. Jeżeli tylko lubicie ostre brzmienia – zapraszam na subiektywny przegląd zespołów, których być może nie znacie, albo chcielibyście poznać bliżej.

 

nowy metal

The Contortionist

The Contortionist łączy w sobie kilka charakterystycznych, odstających od siebie nawzajem cech, tworzących razem mieszankę właściwą tylko temu zespołowi. Udało im się bowiem skrzyżować progresywny deathcore ze skalami i konstrukcją przywodzącymi na myśl jazz fusion. Upstrzywszy to wszystko tematyką zgoła kosmiczną, co w ostatnich latach zresztą dość modne) i gwałtownymi zmianami klimatu w utworach – jest czego słuchać, czasem nawet z uniesioną w zdziwieniu brwią.

Flourish (Exoplanet)

Casuality (Intrinsic)

Ebb & Flow (Language)

 

nowy metal

Uneven Structure

Jeśli zostałbym zmuszony kiedyś do wytłumaczenia jakiegoś obrazu dźwiękiem, to Uneven Structure posłużyłoby mi do przedstawienia wielowarstwej zbitki wielu tekstur. Twierdzę tak, bo wydane w tym roku, powstające kilka dobrych lat, La Partition, to zabawa dźwiękiem nie tylko na poziomie instrumentów czy wokalu, ale także tym, jak odgłosy im towarzyszące mogą wpłynąć na odbiór muzyki. Potrzebne było mi wiele przesłuchań, by dostrzec choć część porozsiewanych smaczków na tym tworzącym spójną, hermetyczną całość albumie. Muzyczna opowieść dopięta na ostatni guzik.

Incube (La Partition)

Awaken (Februus)

 

nowy metal

Erra

Tym razem trochę klimatów core’owych, nie wieszajcie mnie, proszę, na najbliższym drzewie.
Próżno u Erry szukać zagrywek nieprzemyślanych – każdy utwór jest naszpikowany masą technicznych wywijasów. Co urzeka, to zdolność artystów do zatrzymania emocji w nawet tak skomplikowanej kaskadzie dźwięków. Gdzieś pomiędzy futuryzmem brzmienia, wyraźnymi growlami i czystymi wokalami, skrywa się spójna myśl.
Szkoda jedynie, że wokalista nie zawsze radzi sobie z wyżej wspominaną czystością na koncertach. Głosu, rzecz jasna.

Moments of Clarity (Moments of Clarity)

Prometheus (Augment)

Irreversible (Drift)

 

nowy metal

Slice the Cake

Co może kryć się za zespołem, który postanowił przyjąć miano Slice the Cake? Muzyka towarzysząca zakupom, czy może boysband? Otóż ani to, ani to! Mamy tu do czynienia z progresywnym miksem death, black i kto-wie-jakiego-jeszcze metalu. Za sprawą głównego kompozytora i gitarzysty, dostajemy spójne narracyjnie i pokręcone utwory. Spójrzcie chociażby na takie The Man With No Face – kawałek wieńczy album o tej samej nazwie. Ma groove, ma swoje momenty, historię, uniwersum. I trwa 20 minut. A potem zerknijcie na wydane w roku 2016 Odyssey to the West – półtoragodzinny album, prowadzący odbiorcę poprzez recytowaną narrację przetykaną brutalnością i melodyjnością. Wokół jego wydania dział się niemały szum, ponieważ z jego publikacją zbiegł się w czasie rozpad zespołu. Nad czym bardzo ubolewam, bo tak pięknej mieszanki poezji i agresji jaką nam zaserwowano – możemy przez długi czas nie odnaleźć.

The Man With No Face (The Man With No Face)

The Siren’s Song (Other Slices)

Unending Waltz (Odyssey To The West)

 

nowy metal

Vildhjarta

Schodzimy do piekła? Nie, niżej. Jak najniżej, razem z poprzetykaną dysonansami, chorą kakofonią Vildhjarty.
Pochodząca ze Szwecji grupa pokazała, że umiejętnie mieszając ambienty, połamany w dziesiątkach miejsc rytm i ciężar, da się osiągnąć napięcie towarzyszące od pierwszej do ostatniej sekundy.

The Lone Deranger (Masstaden)

Traces (Masstaden)

Deceit (Masstaden)

 

nowy metal

Tesseract

Tesseract reprezentuje ciężar utemperowany, skorelowany i wykorzystany tylko jako jeden z wielu środków wyrazu. Króluje tu harmonia i kompleksowość – twórcy zdają się mówić, że na wszystko jest czas, i nie ma pośpiechu.

Resist (Altered State)

Deception (One)

W klimacie powyższego zespołu – warto poświęcić też chwilę Skyharbor (wokalista powinien zabrzmieć znajomo).

Evolution (Guiding Lights)

 

nowy metal

Fallujah

Oniryczne eskapady, zawodzące w swoich trelach gitary, growl przechodzący w szept – to właśnie Fallujah. Grają oni progresywny death, który dzięki odpowiedniemu balansowi dźwięków potrafi brzmieć bardzo spokojnie i doniośle zarazem.

Scar Queen (Dreamless)

The Void Alone (Dreamless)

 

nowy metal

Born of Osiris

Czas na Born of Osiris. Poruszający jakże już wyeksploatowane tematy new age’owe, mile mnie zaskoczyli swoimi najwcześniejszymi, jak i najnowszymi dokonaniami. Zarzucano im wtórność przy okazji premiery przedostatniego albumu, ale wydając w tym roku The Eternal Reign (odświeżone New Reign), pokazali, że wiedzą jak zdzielić przez słuchawki prosto w twarz. Zachowują przy tym wyrachowanie pozwalające na okiełznanie tej agresji. Nawet, gdy czasem za dużo w tym pociętych “zer” na gitarze.

Abstract Art (The Eternal Reign)

Glorious Day (The Eternal Reign)

Free Fall (Soul Sphere)

 

nowy metal

Veil of Maya

Grzechem byłoby zapomnienie o Veil of Maya. A może raczej – o Marcu Okubo, gitarzyście zespołu i jego dłoniach, wygrywających tak przystępnie nieprzystępne brzmienia jak to tylko możliwe.

The Glass Slide (Eclipse)

Mikasa (Matriarch)

 

nowy metal

Schammasch

Black metal też w ostatnich latach nie próżnuje. Wisienkami na tym czarnym torcie są dla mnie albumy formacji Schammasch. Obiecują one od pierwszych sekund podróż w głębiny siebie, dlatego też polecam słuchanie ich w całości, najlepiej w absolutnym, medytacyjnym spokoju. Wtedy instrumentarium nabiera przestrzeni, a my zaczynamy zapadać się do środka.

Contradiction (Contradiction)

Triangle (cały album)

 

nowy metal

Nemertines

Kto potrafi przejechać człowieka walcem wzdłuż i wszerz, i zrobić umiejętniej od pijanego Rosjanina?
Trzeźwy Rosjanin uzbrojony w czas, pomysł, komputer i dwie gitary. Mowa o jednoosobowym, instrumentalnym projekcie Nemertines. Szczególnie na trzech ostatnich albumach Siergiej Serbin odsłonił pazury u obu dłoni, faszerując odbiorcę naprzemian dojmującymi melodiami i morderczymi wręcz dźwiękami z melodii wypranymi niemal całkowicie.

FingersBlood (Ikona. Revolucia)

Teen (EP)

Iwantyou (Nemertines)

 

Zdaję sobie sprawę z tego, że osoby co bardziej zainteresowane taką muzyką zapewne znają choć część przedstawionych zespołów, mogą też nie zgadzać się ze mną w kwestii listy – dlatego zastrzegam sobie jej subiektywizm. Celowo pominąłem gigantów pokroju Periphery czy Animals as Leaders.
Poniżej lista wykonawców równie godnych uwagi co tych, których postanowiłem przedstawić bardziej szczegółowo:

Sithu Aye
Plini
Good Tiger
Jakub Żytecki
Destiny Potato
Humanity’s Last Breath
Rings of Saturn
Intervals
Ghost Iris
Oceans Ate Alaska
Apostate

… oraz naprawdę wielu, wielu innych, których z pewnością odszukacie, jeśli Was najdzie chęć.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments