Chłodna podróż w głąb siebie – In2Elements

0
347
Cold
fot. oficjalny FB In2Elements

Ogromna przestrzeń, dziwnie kojące brzmienie, wspaniałe pejzaże malowane dźwiękiem. Tak można streścić debiutancki album In2Elements. Pikanterii dodawać może fakt, iż za tym projektem stoi tylko jedna osoba. Przekonajcie się, dlaczego Cold jest płytą niemal doskonałą.

In2Elements to projekt stworzony przez Adama Szopę, muzyka z południowej Polski, a jak wiecie, stamtąd pochodzi naprawdę sporo ciekawych kapel. Nie mam pojęcia, skąd się on wziął i co robił wcześniej, ale po przesłuchaniu Cold mam wrażenie, że przyleciał z innej planety. A na twórczość tego Pana trafiłem całkowicie przypadkowo. Pewnego dnia na fejsbukowej tablicy pojawił się wpis Wojtka Kałuży, znanego piosenkarza z Katowic. Pochwalił się tam, że nagrał wokal do pewnego projektu. Z racji tego, iż jestem raczej ciekawski, jeśli chodzi o próbowanie nowych rzeczy, a i Wojtek wydaje się być wiarygodną osobą jeśli chodzi o muzykę, odpaliłem Glacier Heart. Wystarczyło pierwsze 20 sekund i wiedziałem, że muszę mieć cały album.

Na szczęście wystarczyła krótka konwersacja i już kilka dni później do moich drzwi zapukał listonosz dzierżący białą kopertę w dłoni. Dziesięć minut później płyta kręciła się w odtwarzaczu, a moje oczy robiły się z minuty na minutę coraz większe. Pamiętacie, jak przy jednej z recenzji podzieliłem albumy, dość ogólnikowo co prawda, na trzy grupy? Takie, do których trzeba dojrzeć, takie, które wchodzą od pierwszych dźwięków, oraz wywołujące niemałe zaskoczenie. Cold posiada cechy każdej kategorii.

Miłość od pierwszego wejrzenia

Zacznę od punktu drugiego. Dlaczego Cold wszedł błyskawicznie? Delikatna gitara elektryczna, cudownie budująca napięcie w Reflections powoli ewoluuje, malując coraz to ciekawsze obrazy, by w finale przerodzić się w sfuzzowaną burzę przykrytą syntetycznymi brzmieniami wykręconych klawiszy i przejść do kolejnego kawałka, który również apetycznie się rozkręca. Tu pojawia się więcej elektronicznych zabawek, zaczynamy słyszeć pojedyncze uderzenie bębna basowego i kilka ciekawych sampli. Jednak to gitara jest najważniejsza, nawet, jeśli, jak w Infinite Jet Stream, gra tylko pojedyncze akordy. Ona po prostu jest idealna! Oczywiście trudno mówić tylko o gitarze, podejmując temat tej płyty. Syntezatory i sample pozwoliły na odcięcie się od utartych ścieżek, a wokal pojawiający się we wspomnianym Glacier Heart oraz Earthborn Titan pomógł podbić nieco niepokojącą atmosferę całości.

Z resztą, posłuchajcie Caribou. To, co dzieje się już w intro robi piorunujące wrażenie. Utwór rozkręca się leniwie, ale połączenie zimnego syntezatora z klimatycznym, trochę skandynawskim pianinem, oraz samplowaną perkusją powoduje drżenie rąk. Svargrond to znowu gitara. Chłodna, uspokajająca, piękna i wkręcająca. Na Cold dzieje się tak dużo, że właściwie na każdym rogu czeka was coś mniej lub bardziej zaskakującego, a album na bank nie zejdzie z tapety po jednym odsłuchu. Brzmienie, kompozycje, klimat, pomysły, absolutnie wszystko mnie fascynuje w podróży z tym krążkiem.

Piękne rzeczy

W dodatku dawno nie miałem w ręce wydawnictwa tak dopracowanego w warstwie graficznej. Można powiedzieć, że miłość do albumu In2Elements zrodziła się już w momencie rozfoliowania go. Wydawać by się mogło, że niby zwykły digipack. Jednak wizualizacje zdobiące zarówno front, środek, tył, płytę oraz książeczkę (!!! szanujmy to, bo coraz ich mniej) są genialne, za co gratulacje powinien zebrać Kuba Sokólski, autor tych pokręconych rzeczy. Które po pierwsze są naprawdę piękne, a po drugie doskonale korespondują z muzyką.

Nabrać dystansu

Tu możemy przejść do kolejnej kategorii, płyt dojrzewających. Wiem, napisałem, że Cold wchodzi od samego początku. To prawda, ale nie skłamię mówiąc, iż do tej płyty również trzeba nabrać dystansu. Warto poskromić entuzjazm i odczekać chwilę. Uwierzcie, powroty będą niezwykłe. Przy każdym kolejnym odsłuchu istnieje ogromna szansa, że usłyszycie tam coś nowego. Emocje przekazywane w muzyce In2Elements są niesamowite. Z jednej strony chłodne, nieco mroczne, z drugiej jednak pojawia się błogość i spokój. A może nawet usłyszycie tam samych siebie? Euforyczny trip może być wyprawą pełną wyzwań i zaskoczeń.

Tu dochodzimy do ostatniego punktu, właściwie kategorii. Cold powoduje niezłego mindfucka w głowie. Niby post rock i ambient. Niby, bo co rusz znajduję tam coś innego. Przestrzeni jest tu pod dostatkiem. Nie brakuje zdelayowanej gitary, tak popularnej w wymienionych gatunkach. Ale to nie wszystko. Ok, zakończenie płyty, zwłaszcza tytułowy utwór, Cold, to prawdziwy, ambientowy minimalizm. Dźwięki tu płyną niczym spokojna, szeroka rzeka, spływająca z islandzkiego lodowca. Jednak GIV i przewodząca tam gitara to właściwie pomieszanie post rockowego klimatu z noise’owym wręcz hałasem, który wdziera się w uszy i powoduje natychmiastowe przyspieszenie pulsu. A na tym nie kończą się niespodzianki, które Adam zawarł na Cold.

Podsumowanie

Tak, Cold jest płytą niemal doskonałą. Bardzo dobre brzmienie (Nebula Studio, Maciek Karbowski), rewelacyjne pomysły, perfekcyjne wykonanie. Do tego piękny klimat, który nie jest tak oczywisty, jak mogłoby się wydawać. To nie jest płyta dla wszystkich. To jest płyta dla ciebie. To osobista podróż w głąb siebie, poruszająca i ożywiająca. Hartująca i poruszająca najwrażliwsze struny twojej duszy. Sprawdź to koniecznie i przekonaj się sam!

Maciek Juraszek

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments