Dziś, 8 grudnia, wypada kolejna rocznica urodzin Jima Morrisona, wokalisty kultowego zespołu The Doors, a także świetnego poety. Artysta urodził się w 1943 roku na Florydzie.
Jim Morrison pochodził z irlandzko-angielskiej rodziny. Jego ojciec, Georg Morrison, służył w marynarce wojennej podczas II Wojny Światowej. Po osiedleniu się w Nowym Meksyku, Jim zafascynował się gadami, godzinami przesiadywał na pustyni, nazywał siebie Królem Jaszczurem. W wieku 15 lat zainteresował się dziewiętnastowiecznymi poetami takimi jak Arthur Rimbaud, Paul Verlaine czy Charles Baudelaire. Morrison studiował w szkole filmowej Uniwersytetu Kalifornijskiego, aby dostać się do szkoły skłamał, że stracił obojga rodziców.
Wokalistą został przypadkiem, za sprawą Ryana Manzarka, kolegi ze studiów. Zespół The Doors założył wraz z Robbym Kriegerem, Johnem Densmorem oraz wspomnianym już Rayem Manzarkiem. Nazwa grupy została zaczerpnięta z tytułu książki Drzwi Percepcji Aldousa Huxleya. Nazwa The Doors była jedynym wymogiem jaki Jim postawił Ryanowi gdy postanowili założyć zespół. The Doors przełamywało wszelkie bariery muzyczne, a ich psychodeliczne dźwięki wpasowały się idealnie w panujące trendy. Muzyka tego zespołu to połączenie długich instrumentalnych momentów z poetyckimi tekstami autorstwa Jima Morrisona, którego głos hipnotyzuje słuchaczy.
Przyczyny śmierci Jima Morrisona wciąż zostają niewyjaśnione. Został znaleziony martwy w wannie w swoim mieszkaniu, w Paryżu, 3 lipca 1971 roku. Oficjalnie podano informację, że artysta zmarł na atak serca. Spekulowano, że powodem śmierci jest jednak przedawkowanie heroiny. Istnieją także teorie, że Jim zmarł w toalecie, w klubie gdzie przebywał krótko przed śmiercią. Grób artysty znajduje się w Paryżu na cmentarzu Père-Lachaise. Ze względu na licznych odwiedzających grób, odgrodzono barierkami koncertowymi, na których fani zostawiają pamiątki po sobie.
