2018 był w polskim rapie pełen dobrych płyt. Niektóre z nich zawojowały rynek, jak chociażby projekt Quebonafide i Taco Hemingwaya. Jednak nie ma co spoglądać tęsknie na miniony rok. 2019 co prawda nie przyniósł nam jeszcze konkretów co do dat czy nawet tytułów, ale jednego możemy być pewni – nie będziemy się nudzić. Oto szczęśliwa siódemka płyt, na które warto rzucić okiem w tym roku.
Sokół
Chyba póki co najgłośniejsza wiadomość, jaka dotarła do słuchaczy. Wojtek Sokół znienacka wystartował z preorderem płyty, nie podając tracklisty, okładki, ani nawet tytułu. Po krótkim czasie wiemy tylko, że premiera odbędzie się 15 lutego, a dzięki Instagramowi rapera poznaliśmy kilka tytułów piosenek. Oprócz tego, w utworze Pomyłka udziela się również Andrzej Zaucha, a za bit do Hybrydy odpowiedzialny jest Steez83. Nie wiadomo czego można się spodziewać po szefie Prosto. Jednak po Chcemy być wyżej w ramach Projektu Tymczasem raczej możemy być spokojni i zacierać ręce ze zniecierpliwienia.
Solar
Od Klubu 27 minął już ponad rok. Solar w SB Maffiji to filar i nie sposób nie czekać na kolejny album. Zwłaszcza, że już go zapowiedział na swoich social mediach. Ostatni projekt od Poziemskiego był do szpiku kości osobisty, przygnębiający i w gruncie rzeczy poważny. W odbiorze nie pomogła kontrowersyjna strategia promocyjna. A jednak Klub 27 się obronił. Obserwując posty Solara, można łatwo wywnioskować, że na nadchodzącej płycie najpewniej się rozśpiewa, a nad brzmieniem będzie czuwał m.in. NOCNY, kojarzony m.in. ze współpracy z Jankiem-rapowanie.
Quebonafide
Czy komuś naprawdę trzeba przedstawiać tę postać? Najlepiej sprzedająca się płyta roku 2017, najgłośniejszy album w 2018 w duecie z Taco Hemingwayem, masa koncertów, miliony wyświetleń i międzynarodowe kooperacje. Na solowy album głównej twarzy QueQuality czeka chyba każdy, kto w jakiś sposób interesuje się polskim rapem, czy w ogóle muzyką popularną. Wspólne zdjęcia z Tommym Cashem, G-Eazym, praktycznie pewna obecność Sfery Ebbasty, plotki o pojawieniu się Lil Pumpa i Machine Guna Kelly’ego. Jeśli wszystkie te przypuszczenia okażą się prawdziwe, Quebonafide będzie miał otwarte wszelkie furtki, by rozpowszechnić swoją twórczość zagranicą.
Małpa
Autor Kilku numerów o czymś wraz z początkiem nowego roku, wybudził się ze snu w Internecie i od razu zapowiedział nowości. Premiera albumu prawdopodobnie już tuż-tuż, biorąc pod uwagę start preorderu w najbliższy czwartek. Do premiery Małpy podchodzę nieco nieufnie. Po legendarnym, klasycznym już KNOC, Małpa wydał już mniej przełomowe Mówi i średnio udany projekt ROTTENBERG razem z Grubym Mielzkym i The Returners. Obie te płyty były na swój sposób warte sprawdzenia. Żadna z nich jednak nie zapadła w ludzkich sercach i głośnikach tak, jak debiut Małkiewicza. Jeśli raper ograniczy recytowanie tekstu, prawdopodobnie nie będzie mocnych na Małpę.
Avi/Louis Villain
Najgłośniejszy debiut w poprzednim roku. Szumne odejście z szeregów SB Maffiji wskutek beefu z TPS-em. Kilka bardzo udanych featów i fenomenalny kawałek z Filipkiem na bicie Magiery. Specyficzny styl duetu, niepodrabialna charyzma Aviego i klimatyczne bity Louisa to przepis na sukces. Spis Dzieł Sycylijskich promuje od listopada Pietà i po przesłuchaniu chyba nie trzeba nikomu mówić, że naprawdę warto czekać na ten album.
Bonsoul
Miałem dylemat czy pisać o Bonsoulu czy Almost Famous. Ze względu przenosin duetu Bonson/Soulpete w szeregi Asfaltu, wybrałem jednak BS. Kiwka, Fifka, Rap do piwka jako pożegnanie z “luźniejszą” formą Bonsouli zupełnie nie zapadło w pamięć tak mocno jak Lepiej nie wnikać, a co dopiero Lepiej nie pytać. Soulpete zapowiadał jednak, że najlepsze dopiero przed nami. Wierzę w ciemno, iż Damian i Piotr w barwach Asfalt Records zaserwują nam podróż po tak brudnych, klimatycznych i trzeszczących samplach, że Lepiej nie pytać będzie tylko spacerkiem po parku w porównaniu do ich nadchodzącego projektu.
Rasmentalism
Kolejny z niezawodnych duetów. Klasyczne już Za młodzi na Heroda do tej pory brzmi świeżo, a z płyty na płytę zarówno Ment, jak i Ras podnoszą poprzeczkę. Tango pokazało kunszt Menta w produkcjach rodem z Flirtini. Ras natomiast, o którym pisałem jako o mistrzu ironii i subtelnych uszczypliwości, rzucił jeszcze więcej celnych, ironicznych i przemyślanych wersów. Wydany w listopadzie Escape Room sugeruje nam, że panowie poszli jeszcze bardziej w kierunku Heartbreaks & Promises. Jeżeli mamy się na kimś zawieść, na pewno nie na Rasmentalism.