Uśpienie to debiut literacki Marty Zaborowskiej w wydawnictwie Czarna Owca. W Polsce pojawia się nazwisko, które należy zapamiętać, albowiem już od pierwszych stron zachwyca ona kreśloną fabułą, barwnymi postaciami i doprecyzowanymi detalami, co wzajemnie uzupełnia całokształt wizji autorki.
Fabuła powieści
Ze szpitala psychiatrycznego ucieka psychopata, Jan Lasota. Jego lekarz prowadzący – Anna Dudczak, zostaje najpierw napadnięta i okaleczona, a niedługo potem zamordowana z zimną krwią. Pacjenci szpitala czują lęk, chadzając korytarzami w klinice, spacerują grupami, by czuć się nawzajem bezpieczniej. Cała ta sytuacja wywołuje chaos, ponieważ to niejedyna zbrodnia jaką dokonano w najbliższej okolicy.
Sprawą dramatycznych zbrodni zajmuje się nowa detektyw – Julia Krawiec. To zadanie, które ma do wykonania, może jej pomóc w powrocie do pracy. Przez problemy natury osobistej (choroba alkoholowa) Julia na jakiś czas została zawieszona i jest na cenzurowanym. Tym bardziej musi się ona wziąć w garść i zawalczyć o siebie, dla małej córki, Sylwii. Mężczyzna z którym Krawiec ma dziecko okazał się złym typem na męża i ojca dziecka.
Wpływ pracy na wychowanie dziecka
W tej sytuacji Julia jest odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu. Choć jest pracoholiczką, co odbija się niestety na wychowywaniu córki i braku czasu dla niej, jest ona dokładna, rzetelna, bardzo odważna i ma się wrażenie, że nic nie może stanąć jej na przeszkodzie. Zdarza się, że nagina prawo, ale tylko wtedy, gdy czuje, że to potrzebne do wyjaśnienia sprawy. Na początku Julia nie zdobywa sympatii kolegów z zespołu, jednak nie rezygnują ze współpracy z nią, wiedząc, że może poprowadzić śledztwo do końca.
Ja również na początku nie pałałem sympatią do detektyw Krawiec, bardzo trudno było mi ją polubić, niesamowicie mnie drażniła. Nikogo nie słuchała, później cierpiała. Zawsze postawi na swoim i jest niezwykle uparta. Niestety to jej przeszkadza w rozwiązywaniu prywatnych problemów, a one się nawarstwiają. Za to postać, która jest w odbiorze całkiem w porządku to ordynator szpitala psychiatrycznego, Artur Maciejewski. Opisywany jako przystojny i muskularny młody mężczyzna, na którego widok kobiety wzdychają. Jednak nie był to typ zadufany w sobie, wręcz przeciwnie, był bardzo szanowany, lubiany i kompletnie sobie nie zawracał głowy tym, że mógł mieć dosłownie każdą. Bardzo przeżył śmierć Anny Dudczak, z którą blisko współpracował. Nie tylko współpracował, ale także miał… romans. Nie był to jedynie przelotny flirt – Maciejewski był w niej zakochany i to on pierwszy znalazł pokaleczoną kobietę.
Ordynator miał bardzo duży wpływ na to, jak potoczyło się śledztwo. Znając swoich pacjentów, wiedział, komu można ufać, a kto blefuje. Po za tym tak naprawdę to personel szpitala miał swoje skryte i poważne tajemnice. Panowała zmowa milczenia, a ordynator nie wiedział, jakimi ludźmi się otacza.
Szybkie podsuwanie tropów
Odczułem jeden dość poważny minus tej historii. Mam na myśli zbyt szybkie zdradzanie głównego wątku. Jest ich wiele i to te kolejne bardziej mnie zaciekawiły, zaszokowały. Lubię jednak, gdy autor prowadzi czytelnika za rękę i podsuwa mu mylne tropy w swoich powieściach, tak, by ten nie mógł oderwać się od lektury i z zapartym tchem chciał przeczytać jak najwięcej stron za jednym zamachem.
Zachęcamy do obserwowania tego nazwiska na naszej stronie. Niebawem pojawi się recenzja drugiej części sagi, Rajskie ptaki.
O autorce
Marta Zaborowska z wykształcenia jest politologiem. Prócz sagi kryminalnej z Julią Krawiec, na którą składa się sześć pozycji, autorka na swoim koncie ma również powieść kryminalną Jej wszystkie śmierci i thriller psychologiczny Lęki podskórne.