„Dom pogrzebowy Cottona” – M. Brashears [recenzja]

0
36
Dom pogrzebowy Cottona

Trudno o coś świeżego na rynku literatury grozy. Niektórzy autorzy próbują być oryginalni, ale im nie wychodzi. Inni próbują odgrzać kotleta tak, by danie dało się jakoś przełknąć. Monica Brashears wybrała horror na swoją debiutancką powieść. Czy podołała wyzwaniu i zachwyciła wymagających czytelników? W 2023 roku na pewno zauroczyła swoją prozą NPR – amerykańska organizacja ogłosiła Dom pogrzebowy Cottona najlepszą książką roku.

Do piekła i z powrotem

Dziewiętnastoletnia Magnolia nie zaliczyła najlepszego startu w dorosłość. Nie za bardzo ma gdzie mieszkać, nigdzie nie może się czuć bezpiecznie. Jej babcia dopiero co zmarła, a pewne sprawy z przeszłości nie zostały uregulowane. Na matkę od dawna nie może liczyć. Pociesza się szybkimi randkami, przypadkowymi romansami i chwilami uniesienia z nowopoznanymi przystojniakami. Owocem jednej z takich schadzek jest nieplanowana ciąża, czyli kolejny problem na horyzoncie. Pewnego dnia staje przed nią dziwny mężczyzna i proponuje nie tylko dobrze płatną pracę, ale też dach nad głową. Dom pogrzebowy Cottona staje się więc jej azylem. Magnolia porzuca kiepską pracę na stacji benzynowej i postanawia przyjąć propozycję nieznajomego. Dzięki kontaktom Cottona i charakteryzacjom jego ciotki Eden będzie wcielała się w zmarłe kobiety.

Niecodziennie zdarza się taki seans spirytystyczny

Dom pogrzebowy Cottona jest gdzieś między grozą, erotyką, a dramatem z życia nastolatki. Ta mikstura z gatunków działa i potrafi zaciekawić, ale i zaskoczyć. Pikantne opisy randek przeplatają się ze wspomnieniami o zmarłych, w których wciela się dziewczyna. Pewne duchy widzi nawet na własne oczy. Bohaterowie to na pewno jeden z mocniejszych elementów książki. Magnolia jest czasami impertynencka, ale ma dobre serce. Cotton to dziwak, którego czasami się boimy, a czasami go podziwiamy. Eden jest szaloną, ekstrawagancką staruszką ze skłonnościami do nadużywania wymyślnych drinków. Ich relacje i pomniejsze przygody składają się na obraz, który na pewno przyciągnie uwagę czytelników głodnych mniej konwencjonalnej lektury. Fani weird fiction będą się bawić znakomicie. Jednocześnie będzie to dobra pozycja dla tych, którzy lubią zwracać uwagę na szczegóły. Język i lekki chaos w prowadzeniu narracji też wypada jak najbardziej na plus. Kartki przewracają się same.

Idź w stronę światła

Dom pogrzebowy Cottona to bez dwóch zdań, powiew świeżości, na jaki zasługujemy. Sama fabuła nie jest szczególnie skomplikowana, ale czasami wydarzenia zdają się mieć miejsce tylko w głowie bohaterki. To na pewno urozmaica lekturę, nadaje powieści wymiar oniryczny. Od początku do końca trzymamy kciuki za Magnolię, która jest młoda, więc popełnia wszystkie błędy młodości, jakie tylko może. Niektórzy nazwą ją irytująco naiwną, czy niedojrzałą. Zdarza jej się zachowywać irracjonalnie. Czasami wie czego chce i nie daje za wygraną, innym razem robi coś głupiego bez większego sensu. Autorka w ciekawy sposób przedstawia psychikę swoich bohaterów, choć oczywiście są oni przerysowani do bólu. Jedni to kupią, inni niekoniecznie.

Raj, raj na ziemi

Mimo że z początku zdawać by się mogło, że to tylko horror, to jednak motyw przebierania się bohaterki za zmarłych jest nieco bardziej skomplikowany. Czy takie zarabianie na krzywdzie bliskich pogrążonych w żałobie jest fair? Niektóre pytania pozostają bez odpowiedzi. Czytelnik sam musi wyciągnąć wnioski. Dla tego klimatu warto jednak przekonać się samemu, czy proza Monici Brashears jest dla was. Czy to najlepsza książka roku? Możliwe. Bez wątpienia jednak jest to jedna z najciekawszych pozycji na księgarskich półkach w tym sezonie.

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Mova.


Zachęcamy do zapoznania się z wywiadem z Chelseą G. Summers i recenzją jej powieści Ten głód.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments