SWAT 4 – RetroRecenzja

0
20

Są takie gry, które potrafią tak człowieka oczarować, że ten podejmie jakieś hobby lub ogólnie zacznie coś robić ze swoim życiem. Tak było w przypadku SWAT 4. Gry, która zaszczepiła we mnie zainteresowanie militariami, służbami mundurowymi, taktyką i uzbrojeniem, zarówno w scenariuszach wojskowych jak i policyjnych. Dzisiaj skupimy się na tym drugim, albowiem przez prawie 20 lat na rynku nie pojawiła się gra tak dobrze odwzorowująca pracę operatora jednostki specjalnej.

Brutalna rzeczywistość

Na początku powiedzmy sobie o czym w ogóle jest SWAT 4. W grze wcielamy się w dowódcę zespołu SWAT stworzonego łącznie z pięciu ludzi, czyli my i cztery boty sterowane przez komputer. Do samej rozgrywki wrócę później. Stareńki SWAT 4 z 2006 roku jest przede wszystkim grą bardzo immersyjną. Żadna do tej pory gra nie pozwoliła nam się zetknąć z brudem przestępczości dużego miasta w USA. Od likwidowania nielegalnego kasyna, po infiltrację siedziby kultu. Morderstwa, porwania, narkotyki, strzelaniny w klubach. To wszystko jesteśmy w stanie oglądać z perspektywy pierwszej osoby, wchodząc prosto w paszczę lwa. Niesamowicie na wyobraźnie wpływa także udźwiękowienie. Muzyka odpala się podczas akcji, a gdy kurz po strzelaninie opadnie, a podejrzany leży zakuty na ziemi, po prostu milknie. Klimat ciężki, mroczny i niejednokrotnie naoglądamy się naprawdę brutalnych scen. Niemniej to wszystko nie może nas zdekoncentrować i musimy być gotowi pociągnąć za spust w każdym momencie.

Gazem i strzelbą – rozgrywka

Przed każdą akcją czeka na nas rozbudowany ekran odprawy. Zaczynając od tak zwanego briefingu, czyli miejsca, gdzie możemy odsłuchać odprawy dowódcy, a także co ciekawe, nagrań z telefonów alarmowych. Z odprawy możemy wyciągnąć informację na temat liczby podejrzanych, ich uzbrojeniu i nastawieniu. To logiczne, że grupa przestraszonych dzieciaków napadająca na restaurację, podda się szybciej niż członkowie organizacji terrorystycznej. W oparciu o informacje uzyskane z odprawy, które często są dość szczątkowe, możemy następnie wybrać nasze uzbrojenie. Teraz słuchajcie uważnie, bo system ekwipunku w SWAT 4 jest niesamowicie rozbudowany i może przyprawić o ból głowy.

Musimy wziąć pod uwagę wiele szczegółów dobierając swój sprzęt. Wybierając broń palną, musimy dobrać odpowiednią amunicję. Taką, która będzie odpowiednia na cele opancerzone lub nieopancerzone. Amunicja wysoko penetracyjna na przykład może przebić cel i trafić cywila stojącego za nim lub zrykoszetować. To wszystko musimy wziąć pod uwagę. Do dyspozycji mamy także wiele środków nieśmiercionośnych tzw. less lethal. Chociażby strzelbę strzelającą gumowymi kulami, paralizator, granaty błyskowe i wiele innych przydatnych bajerów. Osobną kwestią są drzwi. Tak, drzwi, albowiem owe możemy otworzyć na wiele sposobów. Klamką, jak normalny zdrowy człowiek, albo możemy też wysadzić je w powietrze materiałem wybuchowym lub wystrzelić zamek strzelbą wyważającą. Do wyboru do koloru.

Świetna sztuczna inteligencja

Bodajże największą zaletą SWAT 4 jest zaimplementowana sztuczna inteligencja, przełomowa jak na rok 2006. Gdy wydamy rozkaz naszym kolegom z zespołu, oni bez problemu go wykonają, a sam system rozkazów jest dość rozbudowany. Przed wejściem do pomieszczenia możemy chociażby wybrać czym wyważyć drzwi, jaki granat wrzucić i co w tym pomieszczeniu zrobić, gdy już je zdobędziemy. W grze oprócz naszych operatorów znajdują się także dwa rodzaje postaci sterowanych przez komputer. Uzbrojeni podejrzani i nieuzbrojeni cywile. Naszym zadaniem jest spacyfikowanie tych pierwszych, możliwie nie robiąc im krzywdy i zadbanie o bezpieczeństwo cywili.

W grze istnieją ścisłe zasady co do użycia broni palnej. Zupełnie jak w prawdziwym świecie, policjant może użyć broni palnej tylko w sytuacji zagrożenia życia lub zdrowia swojego lub osoby postronnej. Gra srogo nas kara za łamanie tych zasad, co dodaje tylko realizmu. Podejrzani są bardzo zróżnicowani. Napotkawszy uzbrojonego człowieka pierwsze co robimy to wydajemy polecenia, aby się poddał. Ten może od razu w panice rzucić broń, zacząć do nas strzelać lub po prostu uciec. Zależy to od ukrytego wskaźnika morale, który możemy zmniejszać traktując gagatka gazem łzawiącym lub gumową kulą ze strzelby. Niekiedy jednak sytuacja będzie wymagała od nas użycia broni palnej, chociażby w sytuacji, gdy podejrzany zacznie celować do nas lub w kierunku zakładnika. Wtedy musimy w ułamku sekundy podjąć decyzje o strzale i wyeliminować zagrożenie. Paradoksalnie jak na strzelankę, zastrzelenie przeciwnika nie daje tu takiej satysfakcji jak aresztowanie podejrzanego. Czasem jednak nie ma wyboru.

Ponadczasowy taktyczny shooter

SWAT 4 zestarzał się naprawdę dobrze. Nadal może dostarczyć wiele zabawy zwłaszcza znawcom tematu, ale jest także na tyle przystępny, że kompletny laik może się w nim świetnie bawić. Gra wręcz kipi ciężkim i przyziemnym klimatem, co wzmacnia tylko realistyczna rozgrywka. Mam nadzieję, że ten tekst rozbudził nostalgię starych fanów i zachęcił nowych graczy do wypróbowania tytułu. SWAT 4 nie jest pierwszym takim taktycznym shooterem, ale na pewno był najlepszym, aż do pojawienia się jego duchowego spadkobiercy pt. Ready or Not, ale to temat na kompletnie inny materiał.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments