Gry oparte o mechanikę budowania talii to jedna z najszerszych kategorii, którą pokochali fani planszówek na całym Świecie. Nie może więc dziwić, że wydawcy wciąż zalewają rynek mniej lub bardziej udanymi grami z tej rodziny. W zeszłym roku wydawnictwo Albi wydało grę Od Zmierzchu do Świtu. Czy była to dobra decyzja?
Legendarny twórca
Twórcą gry Od Zmierzchu do Świtu jest Richard Garfield – twórca jednej z najpopularniejszych gier karcianych w historii – Magic The Gathering. Autor wykorzystał popkulturalną popularność wampirów i stworzył rodzinną grę o niskim progu wejścia i przystępnych zasadach. Na pierwszy rzut oka, gra wyróżnia się swoją charakterystyczną szatą graficzną i ilustracjami. Te są utrzymane w klimatycznej, komiksowej oprawie. Za oprawę graficzną odpowiadają Marta Ivanova oraz Jocelyn „Joc” Millet i muszę przyznać, że Panie wykonały kawał świetnej roboty!
O co tu chodzi?
Od Zmierzchu do Świtu to gra-wyścig dla od 2 do 4 graczy, gdzie dominująca mechaniką jest deckbuilding. Podczas rozgrywki wcielamy się w wampirzych krwiopijców, a naszym celem będzie zebranie jak największej liczby punktów, zerwać ceny artefakt oraz bezpiecznie powrócić do zamku przed nadejściem świtu. Każdy z graczy zaczyna ze swoją unikatową talią startową, którą w miarę postępu będzie rozwijał, polując na nowe karty. Gracze decydują, jak wydadzą punkty „szybkości” z zagranych kart. Opcje mamy dwie – albo poruszamy się po mapie, albo zdobywamy nowe karty z rynku. Aby osiągnąć sukces, musimy umiejętnie planować swoje akcje oraz analizować ruchy przeciwnika. W pudełku znajdziemy sporo różnorodnych kart. Jedne dadzą nam punkty zwycięstwa, inne pomogą nam w realizacji celów, a jeszcze inne zapewnią nam dodatkowe umiejętności.
Brak innowacji problemem?
Rozgrywając kolejne partie, coraz mocniej obserwowałem inspiracje kultowym Brzdękiem. Tutaj też naszym celem jest zebranie artefaktu i jak najszybszy powrót do punktu startowego. Od Zmierzchu do Świtu jest jednak pozycją dużo prostszą, przez co jest pozycją idealną do rodzinny rozgrywek oraz do wprowadzenia nowych graczy w piękny świat gier planszowych. Gra ma dwustroną planszę, która przystosowana jest do dwóch wariantów gry – uproszczonego i standardowego. Powiem szczerze, że zasady są na tyle proste, że w mojej opinii gra w tryb uproszczony nie ma sensu. Chyba że gramy z dziećmi – wtedy ma to sens.
Co mnie się podobało?
Recenzowana gra dała mi sporo frajdy, mimo że w mojej kolekcji są gry dużo lepsze i bardziej regrywalne. Bawiłem się dobrze, bo podobał mi się klimat i świat przedstawiony w produkcji. Zachwyciła mnie stylistyka ilustracji na kartach oraz planszy. Do gustu przypadł mi rynek kart, a w zasadzie jego mechanika. Rynek kart podzielony jest na trzy kolumny, reprezentujące koszt kart w nim się znajdujące. Niezależnie od siły karty, jej cena to zawsze maksymalnie 3 szybkości. Po każdej rundzie niewykorzystane karty przesuwają się do kolejnej kolumny, a ich cena naleje. Karty w ostatniej kolumnie nie przesuwają się dalej, lecz kumulują się, tworząc stos. Sprawia to, że nie musimy od razu kupować interesującej nas karty, a przy odrobinie szczęścia może udać się kupić ją nam za lepsze „pieniądze”, dodatkowo w pakiecie z innymi kartami, które mogą się nam przydać. Taka drobna implementacja mechaniki push your luck.
Nie wyszło idealnie
Tak jak mogliście przeczytać wyżej – gra generalne przypadła mi do gustu. Jednak nie sposób wytknąć jej kilka wad. Po pierwsze – można wygrać grę, nie zdobywając róży – końcowego artefaktu. Sama róża występuje w trzech wariantach. Każda, co rundę daje nam dodatkowe korzyści. Rzecz w tym, że zazwyczaj różę zdobywamy relatywnie późno, więc te super korzyści niekoniecznie wpłyną na wynik końcowy. Dodatkowo też jest to bardzo ryzykowne, gdyż jeśli nie zdążymy przed świtem – spłoniemy żywcem! Wkurza mnie też ustalanie kolejności rozgrywki – jest nieintuicyjne oraz zdecydowanie przekombinowane. Życzyłbym sobie również, aby mapa posiadała więcej możliwych ścieżek, co wpływałoby na więcej strategicznego planowania.
Jakość wykonania
O ile niektóre elementy rozgrywki nie przypadły mi do gustu, to nie mogę złego słowa powiedzieć o jakości wykonania gry. Karty są solidnej grubości, plansza oraz wszelkie żetony wykonane zostały z grubej i wytrzymałej tektury. Dodatkowo wydawca przygotował fajną plastikową wypraskę, dzięki której można zachować porządek w pudełku i maksymalnie przyśpieszyć rozpoczęcie rozgrywki.
Podsumowanie
Od Zmierzchu do Świtu to całkiem udana gra, która przypadnie do gustu młodszemu pokoleniu i świetnie sprawdzi się do rozgrywek w rodzinnym gronie. Motyw przewodni jest bardzo klimatyczny, a odczucia te potęgują piękne ilustracje oraz cała szata graficzna. Na plus muszę zaliczyć czas rozgrywki. Faktycznie grę możemy zamknąć w ciągu godzinki. Jeśli jesteś zapalonym planszówkowiczem i szukasz bardzo głębokiego tytułu – to nie jest gra dla Ciebie. Jeśli szukasz gry do casualowej rozgrywki w gronie rodzinnym – warto się nią zainteresować.